Rozdział 4
Bloom pov
Bloom czekała przed gabinetem Faragondy i nerwowo bawiła się bransoletką na nadgarstku. Nie była pewna ile chce zdradzić dyrektorce Alfei. Wiedziała jedno- musi się upewnić czy grozi jej ponowna przemiana w Mroczną Bloom i czy Icy nie rzuciła na nią jakiegoś uroku.
-Możesz już wejść Bloom- Faragonda otworzyła drzwi i wskazała jej fotel. -Powiedz mi co się wydarzyło- spojrzała na nią poważnie znad swoich okularów połówek.
-No więc...- dziewczyna kręciła młynka palcami i nie unosiła wzroku. -Tak jak opowiadała Stella, Icy zostawiła na mnie pułapkę.
-To już wiem- Faragonda pokiwała głową. -Czy wydarzyło się coś jeszcze?
-Właściwie to... Rozmawiałyśmy, ale to nie było takie samo jak wcześniej- odpowiedziała niepewnie rudowłosa. -Trochę się obawiam czy przemiana w Mroczną Bloom jakoś mnie nie zmieniła.
-Co masz na myśli?- Faragonda wyprostowała się na swoim siedzeniu. -Masz jakieś zaniki pamięci? Objawy choroby? Zawroty głowy?
-Nie, ja po prostu- Bloom westchnęła. -Nie czuję się taka jak dawniej. Kiedyś naturalnie rozróżniałam kto jest dobry a kto zły. Nienawidziłam złych wiedźm, a Icy najbardziej. A teraz to wszystko nie jest dla mnie tak oczywiste.
-Boisz się, że dalej jesteś pod wpływem uroku?- zapytała Faragonda, przyglądając jej się ze współczuciem.
-Tak i chciałabym Cię prosić, żebyś to sprawdziła o ile to możliwe- odpowiedziała czarodziejka.
-Oczywiście- dyrektorka wstała z fotela, podeszła do niej, przyłożyła jej dłonie do czoła i zaczęła mamrotać zaklęcia. Po kilku minutach oderwała ręce i pokręciła głową.
-Nie wyczuwam żadnych oznak, abyś była pod wpływem złych czarów- powiedziała uspokajająco.
-To co w takim razie się ze mną dzieje?- zapytała zrezygnowana wróżka.
-Posłuchaj Bloom- zaczęła Faragonda, przyglądając się jej uważnie. -To normalne, że wskutek różnych przeżyć zmienia się nasze spojrzenie na świat. -Wiesz, że przyjaźnię się z dyrektorką Chmurnej Wieży Griffin, prawda?
-Tak, wiem o tym- pokiwała głową czarodziejka.
-Ja szkolę czarodziejki, ona wiedźmy a mimo to jesteśmy dobrymi przyjaciółkami- Faragonda uśmiechnęła się, przyglądając się obrazowi w swoim gabinecie. -A czasami kiedy pojawia się większe zagrożenie dla wymiarów magicznych to łączymy siły przeciwko większemu złu.
-Ale Icy stoi po stronie tego większego zła- wyrwało się czarodziejce.
-To prawda- dyrektorka przytaknęła. -Ale obie jesteście jeszcze bardzo młode. -Icy w tej chwili jest złą wiedźmą, ale wcale nie jest pewne, że za wiele lat nie stanie się bardziej podobna do Griffin, która strzeże porządku między Dobrem a Złem. Wiem, że zaciekle ze sobą walczycie, ale Trix nie przekroczyły jeszcze najgorszej granicy zła- nikogo nie zabiły ani nie okaleczyły. Wasze potyczki są ważne dla obu stron, ta rywalizacja pcha was do osiągania większej mocy.
-Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób- oczy Bloom zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. -Faragondo, czy myślisz, że kiedyś ja i Icy przestaniemy ze sobą walczyć?
-Jest to możliwe- odpowiedziała poważnie dyrektorka. -Niestety istnieje też gorsza alternatywa.
Czarodziejka zamarła w oczekiwaniu, chociaż przeczuwała co może powiedzieć Faragonda.
-Trix pokazały, że mają skłonności do łączenia się z potężnymi sługami zła takimi jak Darkar- dyrektorka odchyliła się na fotelu. -Jeżeli ponownie zwiążą się z innym Władcą Mroku, na zawsze możecie zostać najgorszymi wrogami.
Bloom skinęła głową i zamyśliła się.
-Jest jeszcze jedna sprawa- zawahała się.
Faragonda uniosła brwi, czekając aż czarodziejka powie co jej leży na sercu.
-Kiedy byłam Mroczną Bloom, nie czułam się z tym źle- przyznała ze wstydem. -Byłam wtedy taka... wolna. Nie myślałam o przyjaciółkach ani o Skyu, miałam ochotę przyłączyć się do Darkara i wiedźm i panować nad wszystkimi magicznymi wymiarami. -Czy to uczucie było skutkiem zaklęcia?
-Tak, było- odpowiedziała jej Faragonda. -Zło potrafi być pociągające i upajające. Dlatego nigdy nie powinnaś zbliżać się do prawdziwego Zła, Bloom. -Szczególnie Ty, z tak potężną mocą jesteś narażona na podstępne ataki tych którzy chcieliby, żebyś zboczyła ze ścieżki Dobra.
-Rozumiem- Bloom przytaknęła. -Dziękuję Faragondo.
-Nie ma za co Bloom- dyrektorka do niej mrugnęła. -A teraz idź odpocząć. Wczorajszy dzień musiał być dla Ciebie wyczerpujący.
-Tak zrobię- czarodziejka wyszła z gabinetu i podążyła korytarzem do swojego pokoju.
-Czyli moje uczucia, kiedy byłam Mroczną Bloom były tylko fatamorganą wywołaną przez klątwę Darkara- myślała z lekką ulgą. -Nie ciągnie mnie na Złą stronę ani nie czuję nic do Icy.
Z większą pewnością przyśpieszyła kroku i podniosła głowę do góry.
-Teoria Faragondy o tym, że ja i Icy możemy kiedyś zawiesić broń jest ciekawa, ale nie zamierzam do niej wyciągać przyjaznej dłoni- postanowiła czarodziejka.
-Prawdopodobnie pocałowała mnie dlatego że chciała rzucić na mnie jakiś mroczny urok. Całe szczęście, że jej się to nie udało i Winx w porę przybiegły na pomoc.
-Naprawdę jej się to nie udało?- zapytał cichy głosik w głowie. -To czemu nie możesz przestać o niej myśleć?
***
Okay, trochę mniej cringu niż ostatnio. Jest dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro