Rozdział 16
Bloom pov
-Dlaczego nagle muszę lecieć na Ohm?- zapytała czarodziejka swoją dyrektorkę Faragondę. Siedziały razem na okrągłych pufach w jej gabinecie. Bloom była zdzwiona nagłą decyzją swojej mentorki, ale chciała dowiedzieć się czegoś więcej.
-Ponieważ ta planeta to idealne miejsce do relaksu i spokoju- odpowiedziała poważnie nauczycielka. -Widzę, że ostatnio jesteś niespokojna i zagubiona. Twoje oceny są bardzo dobre, ale czuję, że w Twoim życiu prywatnym nie wszystko się układa. Chcę żebyś poleciała na Ohm, aby się zrelaksować po nieustannej walce. Poza tym to miejsce ma wyjątkowy zasób magicznych roślin. Gdy tylko Flora skończy swoje egzaminy przyleci do Ciebie, żebyś nie czuła się samotna. Spędzicie tam razem tydzień, ale wyruszysz kilka dni przed nią.
-Skoro uważasz, że to dla mnie najlepsze...- Bloom zawahała się. Nie miała w tej chwili ochoty na wyjazd. W każdy wolny wieczór potajemnie spotykała się z Icy, robiąc wszystko aby przyjaciółki jej nie nakryły. Oczywiście wychodziła z nimi na imprezy i spotkania, aby stwarzać pozory, że nic się nie zmieniło, ale gdy tylko mogła odwiedzała wiedźmę. Półtora tygodnia na obcej planecie nie brzmiało dla niej zachęcająco.
-W takim razie postanowione- Faragonda uśmiechnęła się. -Spakuj się i bądź gotowa na wyjazd wieczorem. -Poprosiłam Timmy'ego, żeby zawiózł Cię swoim nowym odrzutowcem.
Bloom podziękowała i wyszła. Dyrektorka do tej pory często wysyłała ją na różne misje i planety, ale tym razem wróżka podejrzewała, że kryje się za tym coś więcej. W końcu rośliny były specjalnością Flory a nie jej.
-Ciekawe o co tu może chodzić...
Kiedy zaczęła pakować walizkę do jej pokoju wparowała Flora i uścisnęła ją.
-Tak się cieszę, że za kilka dni do Ciebie dołączę!- zachwycała się. -Ohm to piękna planeta i nie mogę się doczekać ich zbiorów!
-Zazdroszczę, że jedziecie sobie na wakacje w środku semestru a my zostajemy tutaj- westchnęła Stella. -Ja też potrzebuję wakacji. Nauka jest taka stresująca...
-Nie narzekaj Stella- zganiła ją Musa. -Brandon wychodzi ze skóry, żebyś miała jak najwięcej rozrywek.
-To prawda- roześmiała się blondynka. -Ostatnio zabrał mnie do takiej fajnej kafejki...
-Wiemy- parsknęła Musa. -Mówiłaś o tym już 5 razy. -Pomóc Ci w pakowaniu Bloom?
-Niee, myślę, że już wszystko mam- odpowiedziała Płomiennowłosa. -Wezmę rzeczy i poczekam na Timmy'ego.
-Idę z Tobą!- ożywiła się Techna. Magicznie otworzyła drzwi i dziewczyny wybiegły na korytarz.
Bloom melancholijnie przyglądała się jak Techna i Timmy wpadli sobie w ramiona. Trzymała swoją walizkę i czuła się jak piąte koło u wozu.
-Brakuje mi tego- pomyślała. -Przytulania, pozytywnych emocji, dzielenia się wszystkimi myślami... Dlaczego muszę wybierać między jednym a drugim. Pasja i chłód emocjonalny lub nuda, ale bezpieczeństwo? Przyłapała się, że w myślach bezwiednie porównuje Icy i Sky'a.
-Które z nich powinnam wybrać- westchnęła w duchu. -Może naprawdę potrzebuję tych wakacji, w końcu będę miała czas pomyśleć.
Pożegnała się z Techną i wsiadła na pokład. Timmy z entuzjazmem opowiadał jej o wszystkich gadżetach w nowej maszynie a ona z grzeczności przytakiwała, ale myślami była gdzie indziej. Kiedy dotarli na miejsce czuła się już zmęczona jego obecnością. Przez głowę jej przemknęło, że tak naprawdę nigdy nie przepadała za Timmym i znosi jego obecność tylko ze względu na Technę. To jeszcze bardziej pogorszyło jej humor.
Gdy w końcu dotarła na Ohm nawet nie miała czasu zachwycać się krajobrazem. Wyczuwała subtelne piękno na tej planecie, ale była zbyt przygnębiona, żeby odpowiednio je docenić. Zamówiła latającą taksówkę i przyjechała do pensjonatu, który Faragonda wynajęła dla niej i dla Flory.
-Całkiem tu przytulnie- pomyślała. Rozpakowała swoje rzeczy i rzuciła się na łóżko.
-Sky czy Icy?- znowu zaczęła zastanawiać się nad tym problemem. -Eh, jak nie przestanę o nich myśleć to zaraz oszaleję- jednym ruchem podniosła się z łóżka. Czas zająć się czymś innym. Zeszła na kolację i przyglądała się innym gościom pensjonatu. Właścicielka była bardzo miłą starszą panią, a jej gośćmi były głównie małżeństwa i pary.
-Cudownie- pomyślała naburmuszona czarodziejka z przekąsem. Szybko przełknęła jedzenie, starając się nie patrzeć na zakochanych i wyruszyła na zwiedzanie okolicy. Gdy dotarła do lasu o którym wspominała Faragonda dokonała przemiany. Szukała polany i zbierała wszystkie obce odmiany, które dostrzegła.
-Nie mam pojęcia czy zbieram chwasty czy przydatne rośliny- szepnęła do siebie z lekkim przekąsem. -Właśnie dlatego Flora byłaby lepszą kandydatką na to zadanie.
Bloom zebrała naręcza roślin i wróciła do pensjonatu przed północą. Właścicielka była zdumiona widząc jej kolekcję zielną, ale niczego nie skomentowała. Musiała widzieć, że z oczu Bloom lecą gromy. Czarodziejka poprosiła tylko o wazony i zrobiła kilka bukietów w pokoju swoim i Flory.
-Proszę, zadanie wykonane- usiadła na łóżku. -Co ja będę tutaj robić przez półtorej tygodnia?
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro