Rozdział 3 || Trzy nazwiska
Kira otworzyła drzwi i do środka weszli Anakin z Padme.
- Jak się czujesz? - spytała Amidala.
Kira pogłaskała swój ciążowy brzuch.
- Bardzo dobrze, dzięki. Już nie mam takich porannych nudności jak na początku.
Tymczasem Anakin rozejrzał się po salonie.
- A Sik, gdzie?
Kira wskazał na drzwi do jakiegoś pokoju.
- Tam. Od kiedy jestem w ciąży to Sik zamyka się tam codziennie i nawet nie pozwala mi tam zajrzeć.
Anakin uśmiechnął się.
- Ja to już go nawet nie poznaje. Od kiedy dowiedział się, że będzie ojcem to zmienił się nie do poznania. Nawet nie tknął alkoholu i nieźle spoważniał. Chyba pierwszy raz się mogłem znudzić w jego towarzystwie.
Nagle z innego pokoju rozległ się jakiś stłumiony huk i krzyk Sika.
Cała trójka zerknęła do siebie i wpadła do pomieszczenia.
Na podłodze leżały jakieś puszki po farbie, złożona drabina i Sik, który jak długi leżał na podłodze. Łowca był ubrudzony białą farbą, a na głowie miał puszkę.
Anakin podbiegł do brata i potrząsnął nim.
- Sik? Słyszysz mnie?
- Eee... Tak... - odparł Sik, głosem stłumionym przez puszkę. - Annie? Gdzie jesteś? Wywaliło korek?
- Nie. Jak tyś włożył głowę do puszki?!
- Powiedzmy, że mam dwie lewe ręce do remontu.
Anakin przewrócił oczami i pomógł bratu wstać.
- Może pomóc ci to zdjąć? - spytał Anakin.
- Jakbyś mógł...
Anakin podszedł brata od tyłu, złapał za puszkę i pociągnął z całej siły.
- Ał! - wrzasnął Sik. - Urwiesz mi głowę!
Kira i Padme zerknęły na siebie.
- To my was może zostawimy - odparła Kira. - Herbaty? - spytała się Padme.
- Chętnie - odparła i obie wyszły z pokoju.
Tymczasem Anakin dalej się siłował z puszką.
- Długo jeszcze? - jęknął Sik.
- Już zaraz będzie...
Anakin pociągnął z całej siły, a puszka w końcu puściła, a Skywalker poleciał do tyłu.
Sik szybko pomógł mu wstać.
- Słyszałeś o czymś takim jak fachowiec? - jęknął Anakin, rozmasowując obolałą od upadku głowę.
- Tak, ale to ma być pokój MOJEGO dziecka.
Po chwili usłyszeli krzyk Kiry i wołanie Padme:
- Sik! Annie! Chodźcie tu szybko!
Bracia wbiegli do salonu, gdzie Padme próbowała uspokoić Kirę, która trzymała się za brzuch.
- To chyba już - powiedziała przerażona Amidala.
Sik momentalnie się zrobił biały jak ściana.
- J-już? - wydukał słabo i... wyłożył się jak długi.
- Akurat teraz?! - krzyknął Anakin, pochylając się nad bratem.
Tymczasem Padme pomogła Kirze wstać.
- Spokojnie! Annie, weź Sika i skontaktuj się z Ahsoką i Obi Wanem. Ja tymczasem zabiorę Kirę.
***
Ahsoka i Obi Wan biegli w kierunku sali porodowej. Przed wejściem czekali Padme, Anakin i Sik. Łowca, wciąż blady, oddychał bardzo szybko i płytko, a brat starał się go uspokoić.
- A Sik nie powinien być na sali? - spytał Obi Wan.
- Powinien, ale w tym stanie go nie wpuścili, bo bali się, że znowu zemdleję - odparł Anakin.
- Znowu? - spytała Ahsoka w chwili, gdy drzwi na salę się otworzyły.
Stamtąd wyszła bardzo umięśniona pielęgniarka z zawiniątkiem. Kobieta, trochę zdezorientowana, patrzyła za bliźniaków.
- Kto jest ojcem? - spytała niskim głosem.
Anakin spojrzał na Sika.
- Chyba widać - skwitował Anakin.
- Niech mi pan wierzy, że wujkowie często panikują bardziej od ojców - odparła pielęgniarka i zerknęła na Sika. - Dobrze się pan czuję?
- Nie licząc tego, że już raz zemdlałem i mam wrażenie, że mi zaraz serce eksploduje to czuję się świetnie.
- W takim razie ma pan zdrową córkę - odparła kobieta, podała mu niemowlę, po czym wróciła na salę.
Sik zerknął na dziecko i jego twarz z powrotem zaczęła nabierać kolorów.
- H-hej mała - szepnął łowca.
- Jest piękna. Wykapana mama - odparła Ahsoka z przekąsem.
- Dzięki wiesz? - odparł Sik z Anakinem jednocześnie.
- A ty nie powinieneś iść przypadkiem na badania małej? - spytał Obi Wan.
- Racja - odparł łowca i poszedł korytarzem.
Po chwili jednak podbiegł do niego Anakin.
- Sik! Czekaj! Muszę cię o coś spytać.
- O, co chodzi?
- No wiesz... Czy ty i Kira powiecie jej prawdę?
Sik zerknął to na brata, a to na swoją córkę.
- Nie. Ona nie może o tym wiedzieć i to będzie lepiej dla niej.
***
Po wszystkich badaniach, Sik wrócił z dziewczynka na salę, gdzie wszyscy już na nich czekali.
- I jak? - spytała Padme.
- Zdrowa jak ryba.
Sik usiadł przy łóżku Kiry. Kobieta była zmęczona, ale też szczęśliwa.
- Sik. To chyba najlepszy dzień mojego życia.
Łowca pocałował ją w czoło.
- Naszego życia - poprawił ją.
- A jak w ogóle chcecie ją nazwać? - przerwała Ahsoka.
- Nie szukaliśmy zbyt wymyślnych imion - odparł Kira. - Wybraliśmy Lunę.
- A nazwisko? - spytał Anakin.
Sik i Kira spojrzeli się na siebie, lekko zmieszani.
- A czy można do aktu wpisać trzy nazwiska? - spytał łowca. - Bo bez Sorenti to mnie rodzina wyklnię.
- A bez Blanck to mnie wyklną - odparła Kira.
- Ani mi się ważcie myśleć, żeby nie dać jej nazwiska Skywalker! - krzyknął Anakin.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, ta książka jeszcze żyję XD
I prawie na pewno do niej powrócę.
A w ogóle jesteście ciekawi, co miał na myśli Anakin, gdy pytał Sika czy powiedzą Lunie prawdę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro