Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

,,Żart? A jednak smutna prawda i radosna niespodzianka."

P.O.V. Harry

Obudziłem się wypoczęty. W skrzydle jestem od może trzech dni...W każdym razie dziś już nic mnie nie bolało. Natychmiast popsuł mi się humor, gdy przypomniały mi się sytuacje z komnat. Straciłem siostrę. Podbiegłem do łóżka Nicole i zacząłem płakać. Tęskniłem za nią. Kompletnie zapomniałem, że dziś jest sobota i przyjaciele przychodzą w odwiedziny prędzej. Kiedy ujrzeli w jakim jestem stanie podeszli do mnie i spytali:

- Co się dzieje Harry?

- Przepraszam. Nie powiedziałem wam ale od wizyty w komnatach ona...

Nie mogło mi przejść przez gardło.

- Ona n-nie ż-żyje. Voldemort ją zabił.

Znów zacząłem płakać.

*Magic Time*

Byliśmy przygnębieni i siedzieliśmy w Wielkiej Sali. Dyrektor mówił o śmierci Nicole, a wszyscy posłali mi współczujące spojrzenia. Nawet Malfoy. Kiedy skończył usłyszałem donośny krzyk.

- Harry Jamesie Potterze!

Westchnąłem.

- Tak za nią tęsknię, że mam wrażenie jakbym ją słyszał.

- Nie tylko ty.

Wszyscy spojrzeli na drzwi więc też tak zrobiłem. A w nich stała...Nicole! Podbiegłem do siostry i ze łzami w oczach wyznałem.

-Tak tęskniłem. Bałem się, że cię straciłem.

- Ja również.

Odpowiedziała także płacząc.

- Ale wracając..Mam gdzieś, że to mówiąc jestem w Wielkiej Sali. Masz WIELKIE pozdrowienia od rodziców.

- Ty...

Wszystkie spojrzenia były skierowane na nas.

-Tak widziałam ich. Po tym jak dostałam Avadą znalazłam się na polanie.

Puściła mi oczko.

-Dziękuję za pozdrowienia. Chodź. Pewnie umierasz z głodu.

- Święta racja.

- Moja racja zawsze jest święta. 

Zaczęliśmy się śmiać. A z nami reszta sali. Jak to mówią...? Śmiech jest zaraźliwy. 

P.O.V. Nicole

Szkoda, że musiałam się rozstawać z rodzicami ale przynajmniej zobaczyłam się z Harry'm i innymi przyjaciółmi. Ich miny były powalające. Tak za nimi tęskniłam. Tata wspominał też o jakiejś niespodziance ale mama nie pozwoliła mu dokończyć, bo w końcu niespodzianka to niespodzianka. Kiedy tak siedzieliśmy i się śmialiśmy do sali wparowała Ciocia Emily. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam. Naprawdę za mną tęskniła. W sumie ja za nią też. Po śniadaniu powitalnym, które odbyło się oczywiście dla mnie poszłam z przyjaciółkami do dormitorium. Jutro jest zakończenie roku szkolnego, więc muszę się spakować. Śniadanie było jak zwykle o 8.00. Ja pakowanie skończyłam o...12.25. Zanim wszystko zgarnęłam minęła kupa czasu. Na obiedzie śmiałam się i opowiadałam historię z czasu, gdy mnie nie było. W prawdzie to trzy dni ale w świecie martwych czas leci inaczej. Tam trzy dni to trzy miesiące. Godzina to dzień, a minuta to godzina. 

Wiem dziwne.

Natomiast na kolacji wraz z przyjaciółkami usiadłam do stołu Gryffindoru i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wreszcie (trochę szkoda, bo nie mogłyśmy dalej gadać i my Krukonki musiałyśmy usiąść przy naszym stole) dyrektor przemówił.

- Kolejny rok dobiegł końca. Żegnam siódmoklasistów i życzę im powodzenia w przyszłym życiu. Czas na Puchar Domów i Puchar Quidditcha. Puchar Quidditcha zdobywa drużyna posiadająca tych graczy, których proszę o podejście do stopnia za chwilę. Są nimi: Lilianna Ross, Alice Deer, Lucy Queen, Adele Queen, Michline Shydes, Maggie Larson i Nicole Potter! Zapraszam tutaj nasze...znaczy wasze Krukonki. Gratuluję bardzo.

Podeszłam do stopnia nadal nie mogąc uwierzyć. Wszyscy klaskali oprócz Ślizgonów. W rękach trzymałam puchar. Dziewczyny chciały bym ja go trzymała, bo to (ich zdaniem) dzięki mnie mamy puchar. W końcu kiedy do końca uwierzyłam z radości (jak wszyscy Krukoni) wydarłam się ze szczęścia, a z moich rąk wyleciały wielkie iskry ognia, które latały w powietrzu nad uczniami i nauczycielami. I robiły tak, bo ja chciałam! Stałam jak wryta. Dopiero po chwili inni spostrzegli co robię. Panuję nad ogniem! Pomimo zdziwienia Dumledore kontynuował.

- Dziewczynki proszę jeszcze o chwilowe pozostanie tam gdzie są. Teraz nadeszła chwila na Puchar Domów. Czwarte miejsce z liczbą 258 pkt (punktów) zdobywa Huffelpuff!

Usłyszeć można było gromkie oklaski. Sama też klaskałam. 

- Trzecie miejsce z liczbą 356 pkt zdobywa Ravenclaw!

Przynajmniej mamy Puchar Quidditcha.

- Drugie miejsce i 410 pkt Gryffindor!

Klaskałam na wspomnienie o domu brata.

O nie czyli...

- Pierwsze miejsce z liczbą 500 pkt zdobywa Slytherin!

Chciałbym dać jeszcze punkty dodatkowe. Neville Longbottom i Melanie McKing zdobywają dla swoich domów dodatkowe 10 pkt za wyjatkową wierność dla domu. Ronald Weasley dostaje 20 pkt za najlepszą rozegraną partię szach czarodziejów w szkole! Pannie Granger przyznaję 20 pkt za rozpoznawczość eliksirów nie nauczanych w szkole (przynajmniej na pierwszym roku)! Panna Rose i Panna White otrzymują 20pkt za tak dobre znastwo Zielarstwa i Zaklęć. Panowie Potterowi oddaję 50 pkt za walkę ze złem, a Pani Potter zyskuje 100 pkt za tak wielkie poświęcenie! Obecna punktacja to:

4. Huffelpuff 258 pkt
3. Slytherin 500 pkt
2. Ravenclaw 506 pkt
1. Gryffindor 510 pkt

- Wygrywają Gryfoni!

Nareszcie kolacja dobiegła końca, a ja mogłam spokojnie położyć się spać. Siedząc na łóżku podrapałam za uchem i pogłaskałam Sharlottę. Za to moją sowę, - którą dostałam od cioci w pierwszy dzień szkoły na śniadaniu - nazwałam Hope. Również ją pogłaskałam. Obie pupilki mnie kochały i chroniły. Jak ktoś był dla mnie groźny to Shar (skrót od imienia Sharlotta) drapała go i zaczęła szaleć. Natomiast Hope wbijała w napastnika swoje pazury i również szalała. Nakarmiłam zwierzaki i poszłam spać. Obudziłam się wcześnie i ubrałam szatę. Po porannej toalecie wzięłam z łazienki wszystkie kosmetyki i piżamę po czym włożyłam do kufra zamykając go. O godzinie jedenastej siedziałam w przedziale z przyjaciółmi i grałam w Eksplodującego Durnia i w Butelkę. Czas minął nam bardzo przyjemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro