,,Przygotowania do Bożego Narodzenia"
Właśnie dziś jest dzień wyjazdu do domu na święta. Ja jadę na święta do cioci tak, jak jej obiecałam. Hermiona i reszta Super Girl (Lisa i Lily) również. Zostają na pewno Harry i Ron. Proponowałam Harry'emu święta ze mną i ciocią, ale chciał zostać w Hogwarcie. Spakowana ubrałam
Spodnie
Bluzka:
A na nią sweter:
Szata:
Krawat:
Szal:
Czapka:
Rękawice:
Pożegnałam się ze swoim bratem oraz jego przyjacielem i poszłam na stację. Weszłam do przedziału, a za mną Hermiona, Lily i Lisa. Golden Trio i Super Girl bardzo się zaprzyjaźniło. Mamy w sumie dużo wspólnego. Hermiona i Lily to mule książkowe (mi to nie przeszkadza oraz szczerze powiem, że sama też mam bardzo dobre wyniki w nauce), Lisa i Ron trafili tam, gdzie cała ich rodzina oraz to bardzo wierni przyjaciele, ja i Harry: mamy blizny, nie mamy rodziców, jesteśmy rodzeństwem, oboje jesteśmy w drużynie quidditcha i często pakujemy się w tarapaty, (choć Harry częściej).
Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. W końcu nadszedł czas na to, byśmy się przebrały. W związku z tym, że chłopaków nie ma, nie musiałyśmy ich wypraszać. Sweter Ravenclawu zostawiłam (czapkę, szal i rękawice też, bo co to za dowody istnienia magii? - żadne) zamiast szaty i krawatu założyłam mugolską kurtkę.
Nareszcie pociąg się zatrzymał. Wyszłyśmy z pojazdu. Kiedy ujrzałam ciocię, od razu podbiegłam do niej i ją przytuliłam. Znalazłyśmy się na mugolskiej części dworca. Przed odejściem przytuliłam dziewczyny i życzyłam im wesołych świąt. Weszłam do samochodu i odejchałyśmy.
Kiedy weszłam do domu cioci, odłożyłam walizki zdjęłam kurtkę, czapkę szal rękawice i usiadłam na moim ulubionym fotelu. Poprosiłam ciocię o kakao. Kiedy je dostałam, ciocia usiadła niedaleko mnie i zaczęłyśmy rozmowę.
- I jak było w Hogwarcie, kochana? - zapytała ciocia.
- Super! Poznałam dwie super Krukonki. Lily Rose i Lisę White. Razem tworzymy Super Girl. Harry, Ron i Hermiona to Golden Trio. Chciałam, by Harry przyjechał do nas na święta, ale on wołał w tym roku zostać z Ronem w Hogwarcie. I tak mają... - zatkałam sobie usta, bo bym prawie wygadała tajemnice. Przyjaciele by mnie zabili!
- Co mają? Jak to tajemnica, to zachowaj ją dla siebie, ale wiedz, że zawsze możesz mi zaufać - powiedziała Emily.
- Eeee...Dobrze - mruknęłam.
Było mi głupio okłamać ciocię w żywe oczy. To osoba, która mnie wychowywała, uczyła, była przy mnie odkąd się urodziłam. Ta kobieta była przy mnie, gdy stawiałam pierwszy krok, nauczyłam się mówić, czytać, liczyć. Zawdzięczam jej dużo pięknych wspomnień oraz wspaniałe dzieciństwo, które - gdyby nie ona - musiałabym spędzić u rodziny zastępczej, w sierocińcu lub u Dursley'ów w najgorszym wypadku.
Zawsze była dla mnie oparciem, a ja ją kocham najbardziej na świecie. Jedynie brata i rodziców kocham równie mocno. Rzadko kłamałam opiekunkę. Nie lubiłam tego. Ale co miałam zrobić? Powiedzieć, że w szkole przebywa Voldemort i chce wykraść Kamień Filozoficzny, którego szukamy, by go przed nim ochronić? Na pewno przysporzyłabym cioci zmartwień.
- Przepraszam, Ciociu. Nie lubię cię okłamywać, ale to dla naszego bezpieczeństwa. Spróbuję ci opowiedzieć w wakacje. Dobrze? - rzekłam cicho.
- Dobrze - odparła. - Jak oceny?
- Bardzo dobre. Mam same Wybitne i Powyżej Oczekiwań. Z biegiem czasu jest coraz więcej nauki - poskarżyłam się.
- A, który nauczyciel jest twoim ulubionym? - spytała siostra mojej mamy.
- Eee... Profesor McGonagall, Profesor Flitwick, Profesor Sprout i dyrektor, czyli Profesor Dumbledore. Profesor Snape też jest spoko, tylko jest zbyt surowy dla mnie i Harry'ego. Wiesz dlaczego?
- Nikomu nie powiesz? - dopytywała ciotka.
- Przysięgam - położyłam dłoń na sercu.
- Dobrze. Chodzi o to, że Severus kochał Lily. Jest dla was surowy, bo zbyt przypominacie mu Lily, a zarazem również Jamesa, a jak wiesz jego nienawidził - wytłumaczyła Summer.
- No ja się mu nie dziwię, że go nienawidził - mruknęłam.
- Z którego przedmiotu jesteś najlepsza?
- Zaklęcia, Transmutacja, Eliksiry, Obrona Przed Czarną Magią i... zielarstwo - wyliczałam.
- Ale tego dużo... - wtrąciła kobieta. - Gratuluję.
- Ciociu? Chcesz zobaczyć moją "szkolną twarz"? - spytałam.
- O cokolwiek chodzi to tak - odparła.
Ubrałam szatę i krawat. Weszłam do salonu. Ciocia Emily była pod niemałym wrażeniem.
*Magic Time*
Jest ranek. Pod moim łóżkiem stoi stosik prezentów. Od Hermiony dostałam książkę pt.: " Najlepsze techniki miotlarskie". Od Harry'ego słodycze, kartkę świąteczną i list zakończony słowami "I love my sister". Sweet. Od Rona słodycze. Od mamy Rona niebieski sweter z literą N i pieczone ciastka. Od Lily bransoletkę przyjaźni. Od Lisy naszyjnik z nadrukowaną literą N.P., lecz to nie wszystko. Kiedy otworzyłam go były zdjęcia mnie, Lily i Lisy.
Nie było prezentu od cioci. Ubrałam się tak, jak na codzień do Hogwartu i zeszłam do salonu. No co? Jestem przyzwyczajona. Stała tam ubrana choinka i nakryty stół. Było przy nim nakryte o cztery zestawy za dużo.
- Wesołych świąt, ciociu! - krzyknęłam radośnie i podałam jej mój prezent.
- Wesołych Świąt, Nicole! - Emily uśmiechnęła się.
Otworzyłam podarek. Dostałam album ze zdjęciami rodziców.
- Dziękuje bardzo! Ciociu? Będziemy mieli gości?
- Ach tak. Przyjdą dziadek Zenek z babcią Isabellą i jakimś gościem. A jeden dla jakiegoś niespodziewanego. Co ty taka ubrana po hogwardzku? - dopiero zauważyłam mój strój.
- A tak z przyzwyczajenia. Przebiorę potem. Wesołych świąt! - na talerz nałożyłam sobie jajecznicę.
Popiłam ją herbatą. Jak się cieszę, że dziś święta. Tylko szkoda, że nie mogę ich przeżyć z rodzicami.
*Magic Time*
Jest godzina 16.00. Za trzy godziny przyjdą goście. Pomagam właśnie cioci w kuchni. Zapomniałam wspomnieć, że kocham gotować. W końcu wpadłam na pomysł.
- Ciociu? Mogę iść na spacerek? Wrócę za max. 1 godzinę?
- A gdzie idziesz? - tego pytania się obawiałam.
Co mam jej powiedzieć? Że idę do Doliny Godryka?
- Eeeeeeeeeee..... pomożesz mi? - poprosiłam.
- Nie możesz się wysłowić? Na pewno? - przystanęłam głową, a ona westchnęła
Poprosiłam ją, by " wkradła się" do mojego umysłu, bo sama tego chciałam.
Wiem, to było trochę egoistyczne, patrząc na to, że ona nie cierpi, używać na mnie legimencji. Nagle ujrzałam wspomnienie, jak mruczę pod nosem o Dolinie Godryka, lecz potem ujrzałam coś, czego się nie spodziewałam!
____________________________________
Sorry. Wiem, teraz to jestem jak Polsat.
Za zbetowanie rozdziału, dziękuję serdecznie Cessidy84
POPRAWIONE
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro