Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót do domu.

Obudziłam się wcześnie i ubrałam szatę. Po porannej toalecie wzięłam z łazienki wszystkie kosmetyki i piżamę po czym włożyłam do kufra zamykając go. O godzinie jedenastej siedziałam w przedziale z przyjaciółmi i grałam w Eksplodującego Durnia i w Butelkę. Czas minął nam bardzo przyjemnie. 

Kiedy pociąg się zatrzymał wzięłam kufry oraz klatki dla zwierząt i wyszłam z pociągu. Podbiegłam do cioci i ją przytuliłam. Już na mugolskiej części dworca pożegnałam się po kolei z: Drużyną (w Quidditchu), Bliźniakami, Ronem, Hermioną, Lisą, Lily. Spojrzałam błagalnie na ciocię. 

- A ze mną już się nie pożegnasz?

- Nie. A teraz chodź do samochodu.

Zdezorientowany Harry wsiadł do auta. Dojechaliśmy do naszego domu. Otworzyłam drzwi Harry' emu i powiedziałam by odłożył kufry i klatkę z Hedwigą. Kiedy to zrobił krzyknęłyśmy.

- Niespodzianka!

- Jaka niespodzianka?

- Taka, że od dziś oficjalnie z nami mieszkasz głuptasie! Nie musimy się rozdzielać na wakacje i ferie. Cieszysz się? Podoba Ci się niespodzianka? Nie przeszkadza Ci, że to taka za wczesna niespodzianka urodzinowa? Prosiłam ciocię na początku roku i się zgodziła!

- Dziękuję! Cieszę się, podoba mi się to i nie przeszkadza mi to! Dziękuję!

- Nie ma za co. Muszę wam obu parę spraw wyjaśnić...

- Ciociu?

- Tak?

- Przepraszam, że przerywam ale wczoraj na kolacji okazało się, że umiem panować nad ogniem!

- Naprawdę?

- Tak!

- I mają Puchar Quidditcha.

- Prawda!

Znów podskoczyłam, a z moich rąk zaczęły wylatywać iskry ognia, nad którymi panowałam.

- Wow. Mówiłaś już komuś?

- Wszyscy to widzieli, bo to było w Wielkiej Sali.

- A no tak...

- Nicole, zaprowadź Harry'ego do jego pokoju. Rozpakujcie się i zejdźcie na kolację o dwudziestej. W razie co jestem tutaj.

- Dobrze ciociu. A, który pokój jest zarezerwowany dla mojego kochanego braciszka?

- Ten, na którym jest tabliczka z napisem Harry.

- Jednak się na nie zdecydowałaś. No i dobrze. Już idziemy.

Szliśmy po schodach na piętro.

- Proszę za mną Panie Potter.

- Z wielką przyjemnością Pani Potter.

- Kiedy mówisz do mnie Pani Potter czuję się jak głowa rodziny.

- A co ja mam powiedzieć?

- Nic. Rozgość się. Od dziś będziesz tu mieszkać do pełnoletności. Mamy nadzieję, że Ci się tu spodoba. W razie potrzeby pytaj. Masz tam pokój, łazienkę, garderobę i okno balkonowe. Ja mieszkam parę pokoi dalej. W sumie poznasz, bo na drzwiach jest tabliczka z napisem Nicole. Tak poza tym to tylko twoje i moje drzwi od pokoju są inne niż białe. Moje są niebieskie, a twoje czerwone.

Doszliśmy do pokoi. Przytuliłam Harry'ego i dodałam.

- Jak coś to możesz zmieniać ustawienie mebli itp. Pamiętaj o zakazie użytkowania magii. A jak byś chciał zmienić kolor ścian to powiedz mi. Okey?

- Okey. Dzięki.

- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej...naszej stronie. Kolacja o dwudziestej!

- Dzięki pamiętam.

Weszłam do pomieszczenia. Był to całkiem duży ale przytulny pokój. Miał niebieskie drzwi, na których wisiała tabliczka z moim imieniem. Ściany były barwy lekkiej zieleni. Większość mebli w pokoju była taka (ala) kremowa lub brązowa. Na przeciwko drzwi było duże łóżko. Na prawo od łóżka stała szafka nocna, a na niej lampka. Obok szafki stało okno balkonowe. Na lewo od łóżka stały drzwi do łazienki i garderoby. Był tam również kominek...

W sumie po co to opisuję?

Położyłam kufry na łóżku i zaczęłam je rozpakowywać. Stare książki zanioslam do mojej biblioteki. Ubrania i szaty szkolne trafiły bez wyjątku do prania. To samo z mundurkiem, rajstopami i tiarą. Wypuściłam również z klatek Sharlottę i Hope. Przebrałam się w turkusową sukienkę i wyszłam z pokoju. Była dziewiętnasta pięćdziesiąt pięć, więc poszłam do Harry'ego. Stanęłam przed drzwiami i cicho zapukałam. Kiedy usłyszałam słowo "proszę'' weszłam do środka. Pokój mojego brata był w czerwono-żółtych barwach. Ułożenie mebli było identyczne jak u mnie. Harry siedział na fotelu i oglądał album z zdjęciami rodziców. Podeszłam do niego i powiedziałam.

- Chodź, bo kolacja czeka. Tak w ogóle to się nie zdziwił ale wypuściłam Sharlottę i Hope. Wiesz co? Hope i Hedwiga mogą sobie polatać na dworze jak chcesz, a w jak się zmęczą polecą do naszej małej sowiarni.

- Ok. Już idę.

Zeszliśmy do łazienki i umyliśmy ręce. Następnie usiedliśmy na swoich miejscach przy czteroosobowym stole. Zapomniałabym dodać, że wuj Tom znów mieszka z ciocią. Usiadłam na prawo od Harry'ego. Na przeciwko mnie usiadła ciocia, a na przeciwko Harry'ego wuja Tom. Jedliśmy w ciszy aż w końcu wzięłam głęboki wdech i wydech i powiedziałam.

- Harry. Wiem, że to miała być tajemnica ale już go nie ma więc mogę ją wydać. Poza tym obiecałam cioci, że w wakacje jej powiem. Mogę im powiedzieć o Sam Wiesz O Co Mi Chodzi?

- Naturalnie Pani Potter.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

- Dziękuję za pozwolenie Panie Potter. Tak jak obiecałam powiem Wam o co mi chodziło, że nie mogłam powiedzieć. Tajemnicą było, że mieli misję. No, bo... pamiętasz, że Quirrell miał turban?

- Tak.

- To z drugiej strony głowy miał twarz Lorda Voldemorta. Nie chciałam mówić, bo co bym zrobiła? Miałabym tak wprost powiedzieć, że po szkole grasuje Voldemort i próbuje wykraść Kamień Filozoficzny, który przed nim chroniliśmy? Przysporzyła bym wam zmartwień.

- No zaczęlibyśmy się martwić ale zawsze możecie nam powiedzieć, że coś wam grozi. Przynajmniej byś nie umarła.

- To ona umarła?!

- Tak.

- Przepraszam.

Kolacja dobiegła końca, a ja poszłam spać. Byłam strasznie ciekawa jaki nauczyciel będzie nauczał nas w tym roku OPCM.

I kolejny rozdział za nami! Mam do was pytanie. Czy chcecie historię o np. Córce Czarnego Pana, Siostrze Hermiony czy tego typu opowieści? Na pomysły i odpowiedzi czekam w komentarzach i na Priv. Uwaga! Dawno nie było notki pod opowiadaniem. Spowodowane było to tym, że albo zapominałam albo nie miałam o czym was poinformować, więc was nie zadręczałam. Teraz napisałam, bo mam prośbę i mam nadzieję, że jej wysłuchacie.

Pozdrawiam i życzę wszystkim weny!
~Lilianka_ruda~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro