Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

,,Komnata z Lustrem".

Uwaga! Fabuła jest trochę bardzo zmieniona. Na pewno w związku z tym, że doszły Lily, Lisa i Nicole będzie więcej "zadań". Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.

Obudziłam się z huncwockim uśmiechem na twarzy. Obok mnie, na łóżku, leżała moja kotka - Sharlotta. Ubrałam się dziś, że tak powiem, po mugolsku, ponieważ jest sobota. Ubrałam niebieski sweter z napisem na plecach Nicole. Założyłam również białe getry, a włosy rozpuściłam. Razem z dziewczynami udałam się na śniadanie. Bardzo często robimy zebrania Gold Team. Na wczorajszym ustaliliśmy, że dzisiaj sprawdzimy, co kryje Puszek.

Za dziesięć siedemnasta wyszłyśmy z wieży. Wyszły byśmy szybciej, ale przeszkodziła nam Melania - Krukonka z naszego roku, na którą musiałam, niestety, rzucić zaklęcie Petrifikus Totalus. Kiedy spotkaliśmy się pod portretem Grubej Damy, wyruszyliśmy na trzecie piętro. Kiedy stanęliśmy za drzwiami, ujrzeliśmy trójgłowego psa Hagrida. Obok stała grająca jeszcze harfa. To jest pomysł! Używając różdżki sprawiłam, by harfa przez jakiś czas grała.

W tym samym czasie przedostaliśmy się przez klapę w podłodze i wpadliśmy prosto w Diabelskie Sidła. Jako, że ja, Hermiona, Lily i Lisa słuchaliśmy na lekcjach wiedziałyśmy, że wystarczy się nie poruszać. Z Harrym i Ronem było gorzej. W końcu, by nie tracić czasu, rzuciłyśmy porządne Lumos i przeszliśmy dalej.

Następnym zadaniem było złapanie klucza. A to, że było ich strasznie dużo, nie ułatwiało sprawy. Harry wziął miotłę i poleciał po klucz. Kiedy go złapał, otworzyliśmy drzwi do następnej komnaty. W tej komnacie stał wielki Troll!! To zadanie wykonała Lisa, ponieważ krzyknęła głośno i wyraźnie:

- Arla tonumum! (sama wymyślałam zaklęcie - dop. aut.).

Troll zmienił się w małą biedronkę, którą zamknęliśmy w pudełku po zapałkach. W czwartej komnacie były szachy czarodziejów. Ale takie prawdziwe. Z powodu, że Ron jest w nie najlepszy, on dowodził.

- Harry stań na...miejscu pionka. O tak A2. Hermiona ty stań na B1. Lily C2. Lisa E1. A ty Nicole stań na G2. Ja będę konikiem.

- Ale Ron... Możesz się zabić! - krzyknęła Hermiona, chcąc go powstrzymać przed głupotą.

- Start! - zawołał Ron, nie zwracając uwagi na nasze sprzeciwy.

Po długiej rozgrywce, my wygraliśmy, ale Ron był ranny. Lisa i Lily zostały przy nim i czuwały. Wysłały również list do Dumbledore'a. Za to ja, Harry i Hermiona przeszliśmy dalej. W małym pomieszczeniu stały eliksiry. Na 100% pomysł profesora Snape'a. Na stoliku było siedem flakoników. Oto zagadka.

Groza czyha za wami, a szczęście przed wami,
Dwie z nas wam pomogą, żadna nie omami,
Jedna z siedmiu pozwoli pójść dalej przed siebie,
Inna pozwoli wrócić temu, który jest tu w potrzebie,
Dwie z nas kryją zacne wino pokrzywowe,
Trzy truciznę wsączą w serce oraz głowę,
Wybieraj, jeśli nie chcesz cierpieć tutaj wiecznie,
Oto cztery wskazówki jak przeżyć bezpiecznie,
Pierwsza: jakkolwiek trucizna chytrze się skrywa,
Jest zawsze z lewej strony, co dała pokrzywa;
Druga: różną mają zawartość butelki ostatnie,
Lecz jeśli chcesz iść na przód, nie pij płynu z żadnej;
Trzecia: różne mają flaszki, kształty i wymiary,
Lecz najmniejsza i największa kryją dobre czary;
Czwarta: obie drugie od końca smak podobny mają,
Chodź wyglądem całkiem się nie przypominają.

Wszyscy głowiliśmy się nad tą zagadką. Znaczy...ja i Hermiona. Wiadomo, że Harry jest beznadziejny w eliksirach. Wydawało mi się, że trwa to wiezność. Po może pół godzinie, wzięliśmy odpowiednią butelkę i wypiliśmy na pół. Hermiona została. W ostatniej komnacie było lustro. Lustro Ain Eingarp! To tu przeniósł je Dumbledore!

Przed lustrem stał jakiś facet. Na brodę Merlina! To Quirrell! Wiedziałam, że coś ukrywa! Odwrócił się. Wybuchłam, bo dłużej nie mogłam tego w sobie dusić.

- Wiedziałam! Wiedziałam, że Pan coś ukrywa! Domyślałam się, że to ON! Paskudny morderca! Lord Voldemort!

- Jak śmiesz wymawiać imię Czarnego Pana! Jak śmiesz?! - wrzasnął wściekle.

- O, jeszcze nauczyciel Śmierciożerca! No po prostu super! - sarknęłam.

Odwinął turban i naszym oczom ukazała się twarz mordercy naszych rodziców. Byłam przerażona, a moja blizna bolała, jak oszalała. Zwinęłam się w pół tylko dlatego, że to STRASZNIE boli. 

- O...czyż mnie oczy nie mylą i widzę tu bliźniaki Potter? - zaciekawił się Lord.

- Tak, Panie, to oni - rzekł nauczyciel.

- Zabij! - rozkazał, a ja się spięłam.

Owszem, chciałam poznać rodziców, ale nie chciałam opuszczać rodziny i przyjaciół. Bałam się, jak by to wyglądało. Z tego, co słyszałam, Voldemorta stać na wszystko. Zostałabym łaskawie potraktowana Klątwą Uśmiercającą czy zginęła bym podczas tortur? Wzdrygnęłam się na samą myśl.

- Kogo? - dopytywał zarownik.

- Hmmm....- zastanowił się Lord. - Zabij chłopaka, a dziewuchę zostaw!

- Nieee...! - wrzasnęłam. - Nie zabijaj go! Tylko nie jego!

- Tak samo naiwna, jak matka! - zakpił Czarny Pan.

[N]- I co z tego! A tak poza tym nasza matka nie była naiwna! Po prostu chciała nas chronić! I jej miłość nas uratowała! To najpotężniejsza siła! Której TY nie znasz! Ty nie znasz miłości!

[V]- Nie znam, ponieważ mi nie jest potrzebna!

[N]- No właśnie! Miłość to...Miłość. Poświęcenie. Dobra Magia. Najpotężniejsza Magia.

[V]- Jednak zmieniam zdanie zabij dziewczynę! I to już!

Harry stanął przede mną i warknął na Lorda.

[H]- Nie waż się tknąć mojej siostry!

[V]- Znowu. Znowu jedno zakrywa swoim ciałem drugie. Powtórka z rozrywki.

[N]- Gadaj z jakiej rozrywki! Jaka powtórka!

[V]- Tej pamiętnej nocy kiedy umarła ta szlama Evans i zdrajca Potter...

[N]- Ona nie była szlamą, a on nie był zdrajcą!

[V]- A kim Potter?!

[N]- Kochaną matką. Kochanym Ojcem. Wspaniałymi rodzicami! Osobami, które się poświęciły by nas chronić! Osobami, które zamiast żyć do tej pory wybrały śmierć! Wybrały ją tylko po to by nas chronić! I nikt taki jak TY nie zmarnuje ich ofiary! Oboje z bratem wyjdziemy z tego cało! Skoro nie udało Ci się pokonać niemowląt to teraz nie pokonasz nas tym bardziej! Ty wredny, parszywy, okrutny i głupi: idioto, imbiclu, kretynie, gówniarzu, morderco, wariacie i aspołeczny durniu! Ta ofiara nas chroni i będzie nas chronić jeszcze bardzo długo! Czy tego chcesz czy nie! 

Poczułam ogromny ból łączący się z Cruciatusem. Tylko takim wielkim i pożądnym. 

[Q]- Przeproś Czarnego Pana!

[N]- Nie! W życiu nie przeproszę JEGO! Zabił mi rodziców i to on powinien nas przeprosić, a nie ja jego!

[V]- Hmm...Odwaga po obojgu...Mądrość i inteligencja po matce...o i naiwność również...aroganckość i zbyt wielka pewność nie tylko w siebie po ojcu. Dużo masz tych cech. Są naprawdę interesujące...A nie były! Bo już jesteś martwa!

[H]- Nie waż się jej nawet dotknąć!

[Q]- Bo co Potter?! Czarny Pan jest o wiele silniejszy niż jakaś banda nastolatków! 

A ja ciągle krzyczałam i płakałam z bólu. Z okropnego bólu wywołanego zaklęciem Torturującym - Cruciatusem.

P.O.V. Lily

Ciągle z wielkim przerażeniem patrzyłam jak moje dzieci zmagają się z wieloma trudnościami. Lecz to co ujrzałam na koniec wywołało u mnie łzy i to, że wtuliłam się bardziej w Jamesa. Odczuwałam w tej chwili: ból, smutek, przerażenie, tęsknotę, troskę i wiele tego typu emocji i uczuć. Moja córka broniła naszego rodzinnego nazwiska. Dzielna dziewczynka. W sumie Harry też. Dzielny chłopiec. W ogóle mam dzielne dzieci. Dzielne dzieci! 

Przed lustrem stał jakiś facet. Na brodę Merlina! To Quirrell! Nicole mówiła, że podejrzewa, że on coś ukrywa.  Odwrócił się. Nicole wybuchła, bo widać było, że nie może już tego w sobie trzymać.

[N]- Wiedziałam! Wiedziałam, że Pan coś ukrywa! Domyślałam się, że to ON! Paskudny morderca! Czyli Lord Voldemort!

[Q]- Jak śmiesz wymawiać imię Czarnego Pana! Jak śmiesz?!

[N]- O i jeszcze nauczyciel śmierciożerca! No po prostu super!

Odwinął turban i naszym oczom ukazała się twarz Voldemorta. Nicole, Harry oraz ja z Jamesem byliśmy przerażeni. Nasz morderca! Ja wraz z mężem baliśmy się, że zamorduje nam dzieci. Widać, że Harry' ego i Nicole strasznie bolały blizny. Nicolette aż zwijała się z bólu. Przemówił.

[V]- O...czyż mnie oczy nie mylą i widzę tu bliźniaki Potter?

[Q]- Tak Panie to oni.

A niech spróbuje ich choćby tknąć.

[V]- Zabij!

[Q]- Kogo?

[V]- Hmmm....Zabij chłopaka, a dziewuchę zostaw!

[N]- Nieee...! Nie zabijaj go! Tylko nie jego!

[V]- Tak samo naiwna jak matka!

[N]- I co z tego! A tak poza tym nasza matka nie była naiwna! Po prostu chciała nas chronić! I jej miłość nas uratowała! To najpotężniejsza siła! Której TY nie znasz! Ty nie znasz miłości!

Słodkie...Bronią rodzinnego nazwiska.

[V]- Nie znam, ponieważ mi nie jest potrzebna!

[N]- No właśnie! Miłość to...Miłość. Poświęcenie. Dobra Magia. Najpotężniejsza Magia.

[V]- Jednak zmieniam zdanie zabij dziewczynę! I to już!

Harry stanął przed Nicole i warknął na Lorda.

[H]- Nie waż się tknąć mojej siostry!

[V]- Znowu. Znowu jedno zakrywa swoim ciałem drugie. Powtórka z rozrywki.

[N]- Gadaj z jakiej rozrywki! Jaka powtórka!

[V]- Tej pamiętnej nocy kiedy umarła ta szlama Evans i zdrajca Potter...

[N]- Ona nie była szlamą, a on nie był zdrajcą!

[V]- A kim Potter?!

[N]- Kochaną matką. Kochanym Ojcem. Wspaniałymi rodzicami! Osobami, które się poświęciły by nas chronić! Osobami, które zamiast żyć do tej pory wybrały śmierć! Wybrały ją tylko po to by nas chronić! I nikt taki jak TY nie zmarnuje ich ofiary! Oboje z bratem wyjdziemy z tego cało! Skoro nie udało Ci się pokonać niemowląt to teraz nie pokonasz nas tym bardziej! Ty wredny, parszywy, okrutny i głupi: idioto, imbiclu, kretynie, gówniarzu, morderco, wariacie i aspołeczny durniu! Ta ofiara nas chroni i będzie nas chronić jeszcze bardzo długo! Czy tego chcesz czy nie! 

Kilka łez spłynęło mi po twarzy. To naprawdę wzruszające, że nas broni pomimo, że nie żyjemy.

[Q]- Przeproś Czarnego Pana!

[N]- Nie! W życiu nie przeproszę JEGO! Zabił mi rodziców i to on powinien nas przeprosić, a nie ja jego!

[V]- Hmm...Odwaga po obojgu...Mądrość i inteligencja po matce...o i naiwność również...aroganckość i zbyt wielka pewność nie tylko w siebie po ojcu. Dużo masz tych cech. Są naprawdę interesujące...A nie były! Bo już jesteś martwa!

[H]- Nie waż się jej nawet dotknąć!

[Q]- Bo co Potter?! Czarny Pan jest o wiele silniejszy niż jakaś banda nastolatków!

Nici ciągle krzyczała i płakała z bólu. Z okropnego bólu wywołanego zaklęciem Torturującym - Cruciatusem.

W ogóle jak on śmie rzucać na moją córkę zaklęcie Crucio?!

P.O.V. Nicole

Pomimo łez, które zakazywały mi obraz i tak ujrzałam w lustrze jak Harry ma w kieszeni Kamień Filozoficzny. Spojrzałam na brata, a on na mnie. Ku naszemu zdziwieniu kamień pojawił się w jego kieszeni. Golden to zauważy j




























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro