Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Więc... Witaj Lunatyku!

Kolorowooka dziewczyna, siedziała sama w pokoju życzeń. Czekając na resztę przyjaciół, przeglądała najróżniejsze książki, związane z animagią, jak i z patronusami.

Dziewczyna szukała wyjaśnienia, dlaczego nie można znaleźć, wystarczająco, szczęśliwego wspomnienia, dzieki któremu, mogłaby przywołać cielesnego patronusa.

- Dobra... - mówiąc to, wstała i mocno trzymając swoją różdżkę, zamknęła oczy - szczęśliwe wspomnienie... Skup się dziewczyno - cały czas mówiła do siebie, po czym znalazłam coś co, jej zdaniem, może być wystarczająco szczęśliwe.

~~~~
- Hej! Tomi! - czarnowłosa siedmiolatka, zawołała do swojego ukochanego braciszka.

Dziewczynka robiła, pierwszy w swoim życiu, eliksir. Kolorowooka, szczęśliwa z siebie pobiegła, najszybciej jak potrafiła, do swojego brata. Wbiegając do jego pokoju, o mało nie wywróciła się w progu, o jego ciuchy, leżące praktycznie wszędzie. Przed upadkiem, została złapana przez czarnowłosego.

- Uważaj na siebie Lukrecjo - zaśmiał się chłopak, często tak na nią mówił.

Dlaczego Lukrecja? Zawsze twierdził, że jej włosy kolorem przypominają lukrecję. A jej charakter... Wydaje się słodka, a jednak taka nie jest. Lukrecja, idealnie określenie dziewczyny.

- Tomi! Zrobiłam! Zrobiłam!- krzyczała szczęśliwa, zaczynając ciągnąć go za jego, zieloną bluzkę.

- No już, już - zaśmiał się uroczo, po czym wziął dziewczynę na ręce.

Po chwili postawił ją w " ich małym azylu z eliksirami ". Dziewczyna podbiegła do jednego z wielu kociołków, po czym spojrzała do środka. Eliksir wyglądał tak jak powinien.

- No pokarz, co ci tutaj wyszło - chłopak, przez chwilę sprawdzał, wszystkie właściwości eliksiru.

Po chwili, z jego oka poleciała, jedna samotna łezka.

- Dlaczego płaczesz, Tomi?- zapytała, nie wiedziala co się dzieje. Coś jej nie wyszło? Coś mu się nie spodobało? Coś mu się stało?

- Jestem z ciebie dumy Lukrecjo - uśmiechnął się, po czym mocno ją do siebie przytulił - Jesteś najważniejsza osoba w moim życiu, jeszcze do tego taka utalentowaną! Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszej siostry.

~~~~

Z oka stojącej Tiffany, popłynęła jedną łezka.

- Expecto Patronum! - krzyknęła dziewczyna, a z jej różdżki wyleciał lis, który zaczął biegać po pokoju życzeń.

Na sam koniec, gdy dziewczyna zaczęła śledzić go wzrokiem, ten usiadł obok jej nóg.

- Brawo Tiffany!- krzyknął Syriusz, a obok niego usiadł pies, łudząco podobny do ponuraka.

- Brawo Syriusz!- zaśmiała się, po czym została zamknięta w uścisku, przez całą czwórkę.

----

- Ej... Bo tak sobie teraz myślę... - zaczął James, gdy wszyscy siedzieli w dormitorium chłopaków.

- Czekaj - Tiffany mu przerwała - co robisz? - zapytała, szybko mrugając, nie wierzyła w to co usłyszała.

- Myślę - powiedział, po czym złapał się za serce - myślałem że to nigdy nie nastąpi... - mówiąc to, teatralnie upadł na łóżko, głową na kolana czarnowłosej - Nadszedł kres mego żywotu.

- O nie... - powiedziała dziewczyna, po czym sama złapała się za serce - Nasz przyjaciel z rogami w tyłku umiera. BIORĘ JEGO ŁÓZKO I ZAPAS POD NIM!

Wszyscy się zaśmiali, a na twarzy Jameson można było ujrzeć niedowierzanie.

- Ja tu umieram, a ty co? - zaśmiał się, po czym przyłożył jej z poduszki.

- Tak chcesz się bawić? - pytając, zabrała drugą poduszkę.

Przez to, że Potter leżał na jej kolanach, położyła mu poduszkę na twarzy i zaczęła go dusić.

- Tiffany! Ey!- krzyczał ze śmiechem chłopak, rzucając się resztą ciała po łóżku.

Dziewczyna, zabrała poduszkę, po czym spojrzała na niego.

- Miotałeś się jak śledź w puszce - powiedziała, po czym pstryknęła go w nos.

- Więc... Co miałeś do powiedzenia, James?- zapytał Remus, przyglądając się im z rozbawienie.

- Więc - mówiąc to, wygodniej usadowił się na udach dziewczyny.

- Nie za wygodnie panu, panie Potter?- zapytała. Okularnik wziął jej dłoń, po czym położył sobie na głowie.

- Jak pomiziasz, będzie idealnie - stwierdził, przez co dziewczyna przekręciła oczami, ale zaczęła bawić się jego włosami.

- Skoro, jesteśmy już taka zwartą drużyną, mamy zamiar uczyć się animagi, żartujemy z innych i inne ciekawe rzeczy...

- Streszczaj się - powiedziała kolorowooka.

- Może, jakoś się nazwijmy? Tak, jako drużyna i żeby każdy miał inny przydomek. Wiecie, będzie ciekawiej!- mówił uśmiechnięty, patrząc na resztę.

- To dobry pomysł- przyznał Lupin, odkładając książkę do Zielarstwa - Tylko jak?

- Zauważyliście jedno?- odezwał się Syriusz, a wszelkie spojrzenia spoczęły na nim - Jak wszyscy na nas wołają, jak coś zrobimy?

- HUNCWOCI! - krzyknęli jednocześnie, po czym się zaśmiali.

- A "ksywki "- mówiąc to, Peter zrobił palcami cudzysłów w powietrzu - Jak mamy je wymyślić?

- Dla naszej czwórki, możemy zrobić to tak... Jak nauczymy się animagii, to pierwsza część zwierzęcego ciała, jakie się ukarze!

- A Remus? - zapytał Balck, patrząc na tłumacząca wszystko dziewczynę.

- Skoro Lupin jest wilkołakiem... A wilkołak przemienia się podczas pełni. Po przemianie, natomiast nie wie co robi to... Jak nazywa się taka osoba, która naprzykład podczas snu, coś robi i nie wie o tym? I nie może tego kontrolować? - zapytała, ponieważ słowo, wypadło jej z głowy.

- Lunatykowanie? - zapytał Potter, mając zamknięte oczy i lekko się uśmiechając. Bardzo mu się podobało, to iż dziewczyna bawi się jego włosami.

- Czyli, nasz Remi będzie... - zaczęła dziewczyna.

- Lunatykiem! - dokończył Syriusz, wyrzucając ręce w górę.

- Więc... Witaj Lunatyku!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro