Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- To zawsze działa

Cała piątka siedziała w dormitorium Gryfonów, Tiffany patrzyła na pakujących się chłopaków. To już jutro! Wracają do domów na święta, Tiffany wreszcie zobaczy brata, a później jedzie do Pottera, aby nie patrzeć na śliniacą się Belle.

Dziewczyna, odrywając wzrok z krajobrazu za oknem, spojrzała po chłopakach. Jej wzrok zatrzymał się na Syriuszu.

— Łapa, co ci jest? — Zapytała, ciągle na niego patrząc.

— Hmm? — spojrzał na nią, nie wiedząc zbytnio o co jej chodzi.

— Wyglądasz jak polizany drops, rzucony w piasek.

— Hageid zadał nam wypracowanie na temat Bazyliszka, na święta — odburknął.

— Wiesz... — zaczęła Tiffany, ale przerwał jej Potter.

— Mi też ją napiszesz? — spojrzał na nią prosząco.

Dziewczyna spojrzała na Jamesa, mają że sobą już dość dobry kontakt, ale nie przesadzajmy.

— Idź do Evans — warknęła, dobrze wiedząc że Lily nie zna się na stworzeniach magicznych.

Przeniosła swój wzrok spowrotem na Syriusza.

— Mogę ci napisać — powiedziała, z lekkim uśmiechem.

— Jak będziesz robić mu zadania, to niczego się nie nauczy! — zaprotestował Remus, patrząca z wyrzutem na dziewczynę.

— Powiedzmy sobie szczerze — zaczęła, przekręcając się na łóżku, w stronę likantropa — nawet jak by robił te zadania, to i tak by się niczego nie nauczył.

— Tiffany ma świętą rację! Polać jej! — krzyknął Syriusz, patrząc na kręcącego głową Lupina.

— Spokojnie, to tego jeszcze dojdziemy — zaśmiała się. — A teraz... Ruchy! Pakować się karaluchy!

Czwórka spojrzała na nią z rozbawieniem, po czym znów zaczęli się pakować.

Dziewczyna, przez ten czas wstała, wzięła pergamin.

— Będę mogła pożyczyć tego czarnego gryzaka? — zapytała.

Syriusz od razu podniósł na nią wzrok, nie musiał długo myśleć, aby wiedzieć o kogo chodzi.

— Jak cię nie pogryzie.

— Spokojna twoja rozczochrana! Mam na niego sposób! — zaśmiała się złowieszczo.

Szybkim ruchem, zamoczyła pióro w strefie i zaczęła pisać, niezbyt równym pismem.

Witaj Braciszku!

Już jutro mnie zobaczysz! Będę ci truła dupe przez cały jeden dzień. Dlaczego jeden? Pewnie spytasz. Otóż, później mam zamiar jechać do Pottera, na święta. Wiesz, że niezbyt marzy mi się jedzenie przy jednym stole z Bellatrix, która ciągle się do ciebie ślini. A mogłeś dalej wyglądać jak wąż, a nie wyrywać mi włosy, żeby wygadać jak bóstwo!

Dobrze, to tyle z mojego listu. Mam nadzieję że, ten czarny gryzak, nie zgubi drogi i list doleci przed moim przyjazdem.

Twoja UKOCHANA siostrzyczka.


To ja idę szukać twojej niewdzięcznej sowy — mruknęła, zamykając list w kopercie.

————

— Gdzie ten gryzak — powiedziała do siebie, po czym zaczęła się rozglądać — O! Tu jesteś!

Dziewczyna podeszła do sowy, uważając na to, aby nie upaść.

— Do Riddle Mayor — mruknela, po czym dała list sowie, która chciała ją udziobać — A TYLKO MNIE DZIOBNIJ, A TYM RAZEM NIE UCIEKNIESZ OD BAZYLISZKA!

Sowa, jak by rozumiejąc jej słowa, skóliła się w sobie, po czym grzecznie wzięła list i odleciała.

— To zawsze działa — powiedziała, dumna z siebie czarnowłosa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro