Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Syriusz jest Łapą i Ponurakiem

~~~~

— Zostaw mnie! Potrafię sam chodzić! [..] puść mnie!— dziewczyna słyszała krzyk jakiegoś chłopaka, szybkim krokiem poszła w tamtą stronę.

Czarnowłosa widziała rudowłosą dziewczynę, która zerwała z lóżka chłopaka, o takich samych włosach, prawdopodobnie jej brata. Szybkim krokiem zaciągnęła go przed schody. Trzynastolatka ciągle podążała za nimi. Dlaczego jej nie widzą?

— O nie, nie ,nie, nie zrobisz tego! — powiedział ten sam chłopak, najwyraźniej myślał, że coś tym wskura.

— A chcesz się przekonać? — odpowiedziała brązowooka, ciągle się uśmiechając.

— Nie, wiem że byś to zrobiła. Ale proszę, nie rób tego — chłopak błagał swoją siostrę na kolanach.

— Hmm... Niech ja się zastanowić — dziewczyna przybrała minę i pozę taką, jaką przybiera czarnowłosa, udając że sie zastanawia gdy Tom ją o coś prosi — Och drogi braciszku oczywiście że... NIE — wykrzyknęła, po czym rudowłosy chłopak zjechał twarzą w dół po schodach.

Z dołu domu, można było usłyszeć więcej, męskich, śmiechów.

~~~~

— Tiffany! Wstawaj! Tiffany! — dziewczyna otworzyła leniwie oczy, po czym spojrzała na osobę, która ja obudziła — Historia Magii się już skończyła! — dziewczyna podniosła głowę i zobaczyła że w sali jest tylko ona i Bella.

— Dzięki Bella — czarnowłosa zasłoniła usta dłonią, gdy zaczynała ziewać.

— Wogóle, właśnie spadł pierwszy śnieg! Jeszcze trochę i jedziemy na święta do domu! — mówiła szczęśliwa Black.

— Dlaczego ty się tak szczerzysz? — zapytała, po czym zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy.

— Bo twój brat, zaprosił moją rodzinę do ciebie na święta! To wspaniałe! Prawda? — Tiffany w lekkim szoku, skinęła głową.

— Będzie cudownie! Ja i twój brat... Bylibyśmy wspaniałą parą, nie sądzisz? — mówiła rozmarzona Bella — Bellatrix Riddle, to tak pięknie brzmi! Mielibyśmy gromadkę dzieci i psa, albo kota, zależy co Tomi woli!

— Tom ma już swoją miłość — odezwała się, z chamskim uśmiechem, Tiffany — Nazywa się Nagini i jest już od parunastu lat częścią naszej rodziny.

— Tomi kogoś ma!? — krzyknęła oburzona — Odbije jej go! Jeszcze zobaczy! Tomi będzie mnie po stopach całował, gdy go uwolnie od tej ździry!

Dziewczyny szły przez korytarz, Riddle miała już dość, wielce zakochanej w Tomie, Belli. Widząc idących Pottera, Blacka, Lupina i Pettigrewa, posłała w ich stronę, błagające o ratunek, spojrzenie.

— Tiff! — Krzyknął Pettigrew, jako jedyny zauważył jej wzrok, reszta chłopców posłała mu zdziwione spojrzenie, a Potter zrobił się cały czarowny — Chodź do nas! Musisz nam w czymś pomóc.

— Muszę lecieć Bella! Są sprawy ważne i ważniejsze! — dziewczyna pędem do nich podbiegła, po czym zdzieliła w tył głowy każdego, prócz Petera, który jako jedyny jej pomógł.

— Za co to!?— krzyknęli Black i Lupin.

— Jak chcesz, to uderz mnie jeszcze raz. Należy mi się — stwierdził Potter, na co dziewczyna lekko się zdziwiła, ale tego nie skomentowała.

— Gdyby nie Peter, musiałabym słuchać Belli i jej " Bo ja i Tomi... " Aż się rzygać chce — powiedziała, opierając się łokciem o bark Syriusza. — Jeszcze mój brat, zaprosił wasza rodzinę na święta do nas, ja tam umrę! — powiedziała patrząc na Łapę.

— Dlatego ja spędzam święta u Jamesa — stwierdził dumny.

— My też — odpowiedzieli Remus i Peter.

— Kopcie mi grób, umrę marnie — teatralne omdlenie.

— Wiesz... — odezwał się cicho Potter, co było do niego niepodobne — Wiem że mnie nienawidzisz...

— Nie powiedziałam tego — mruknęła cicho, tak że nikt, poza Jamesem jej nie usłyszał.

W oczach chłopaka, można było zauważyć płomyk nadziei.

— Może... Też byś chciała wpaść do mnie na święta? — zapytał patrząc na nią, jednocześnie poprawiając okulary.

— Wszystko jest lepsze, niż święta z rodziną Syriusza, bez Syriusza. Chociaż Cyzia i Regulus są spoko, to Bella ich nadrabia — mruknęła — że komuś się chciało ją spłodzić.

— Nie każdy jest taki idealny jak ja — powiedział Black, zarzucając włosami do tyłu.

— Chciałbyś — cała czwórka się zaśmiała, natomiast Łapa, udał że jest urażony.

— Oj... Już nie gniewaj się Łapciu — poklepała go po głowie.

— " Łapciu"? — zapytał okularnik, nie wiedząc o co chodzi.

— Aaa bo ciebie nie było!— powiedział Peter.

— Syriusz jest Łapą i Ponurakiem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro