Puszyste lisie uszy
— Tomiiii — przeciągnęła jego imię dziewczyna, przez co zwróciła na siebie jego uwagę.
— Co tym razem? — zapytał, aptrzac jak ubiera choinkę.
— Mam zamiar dzisiaj wybrać się do Jamesa, na święta i nowy rok — powiedziała, zakładając łańcuch na choinkę.
— Dlaczego nie chcesz zostać?
— Nie mam zamiaru patrzeć na to, jak Bella się do ciebie klei. Ja Tfu — mruknęła z obrzydzeniem, po czym spojrzała na swoje arcydzieło. — Jak jest świątecznie, to od razu lepiej!
— Też niezbyt mam ochotę, patrzeć na klejąca się do mnie Belle. Dlatego będę dobrym braciszkiem i pozwolę ci jechać — uśmiechnął się zawadiacko, rozglądając się po całym pomieszczeniu.
— Nawet gdybyś nie pozwolił, to i tak bym pojechała — puściła mu oczko, po czym poszła do pokoju, aby się spakować.
Jej pokój, tak samo jak całe Riddle Manor, był przyozdobiony. Wszędzie można było wyczuć magię świąt, już po samym wyglądzie. Wszędzie znajdowały się łańcuchy świąteczne, jak i lampki, nad kominkiem były porzyczepione, na przemian, skarpety i bombki. W salonie stała ogromna choinka, z której przyozdobieniem był lekki problem. U siebie w pokoju Tiffany posiadła swoją, mniejsza, choinkę która była w kolorach Slytherinu, tak jak jej cały pokój.
Dziewczyna złapała za swój kufer, po czym wrzuciła tam jakieś ubrania. Jednak wyzwaniem było spakować prezenty, Tiffany nigdy nie miała daru w ozdabianiu różnych rzeczy, czy pakowaniu prezentów. Jednak była jej jedna mocna strona, szycie, robienie na drutach i szydełkowanie. Dziewczyna potrafiła zrobić cuda. Właśnie w taki sposób zrobiła większą część prezentów dla chłopaków, siedząc w dormitorium Slytherinu gdy przez ponad dwa tygodnie miała grypę.
Czarnowłosa wyciągnęła prezenty które przyszykowała dla chłopaków po czym zaczęła je pakować, pakunki nie będą ładnie zrobione, jednak rozbiła je od serca. Dla każdego zrobiła spersonalizowany pod niego szalik, dla siebie oczywiście też zrobiła, do tego jakieś słodycze i rzecz która lubi dany chłopak.
— Mam nadzieję że się im spodoba — mruknęła, podczas pakowania prezentów.
Pierwszy jaki zapakowała, był dla Toma, jaka byłaby ona siostrą gdyby nie zrobiła mu prezentu. Jego szali był w barwach Slytherinu z wyszytym " Tom Voldemort ", a na jego krótszych bokach były małe węże. Do tego jak do każdej innej paczki dorzuciła coś słodkiego i książkę o czarnej magii, której Tom ostatnio tak poszukuje.
Dla Syriusza został przydzielony szalik w barwach Gryffindoru z napisem " Cassanova Black " a na krótszych końcach były powyszywane psie łapki. Do środa dorzuciła jeszcze jakieś perfumy i słodycze.
Remus również dostanie szalik z barwami Gryffindoru, wyszyte na nim zostały " Pan Lupin " a na krótszych bokach księżyce w pełni. Dała tam jeszcze zapas czekolady, którą chłopak wciąga hurtowo, i książkę.
Dla Petera został wykonany szalik w kolorze Gryffindoru z napisem " Pettigrew " i szczurzymi mordkami na krótszych końcach. Do tego dorzuciła słodycze i... Więcej słodyczy.
Potter otrzyma szalik, również z barwami Gryffindoru, z napisem " Pan Potter " i głową, wraz z rogami, jelenia. W pakunku znajdzie również słodycze i nowe ochraniacze do Quidditcha.
————
— Patrz co dla ciebie mam — powiedziała Uszasta, już ubrana i gotowa do drogi. Położyła swój kufer obok swoich nóg i z torby potraktowanej zaklęciem pomniejszająco zwiększającym wyciągnęła pakunek specjalnie zrobiony dla Toma.
— Ulala — pwoiedział Tom, wyciągając zza siebie pakunek i dal go Tiffany — A to dla ciebie.
Oboje przyjęli pakunki po czym je otworzyli. Dziewczyna od brata otrzymała rękawiczki bez palców, które przypominały czarne lisie łapki, do tego dołączona była, również czarna z zielonymi dodatkami, czapka z której wystawały puszyste lisie uszy.
— Dziękuję! — przytuliła brata, po czym założyła na siebie prezenty, wraz z szalikiem który ona sobie zrobiła.
Na jej szaliku pisało " Panna Riddle ", był w kolorach Slytherinu, na końcach miał lisie uszy.
— Widzę że się nieźle napracowałaś przy tych szalikach, jeżeli dla każdego z tej bandy taki zrobiłaś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro