- Pamiętaj Potter, rude jest fałszywe.
— A ta, po co tam idzie? — zapytała samą siebie Lily, patrząc na idącą Tiffany.
Czarnowłosa szła w stronę reszty Huncwotów, którzy siedzieli pod Bijącą Wierzbą. Dziewczyna podeszła do nich, po czym nic nie mówiąc, usiadła między Jamesem a Remusem, wyciągając pergamin ze swojej torby.
— Co piszesz? — zapytał ciekawy James, patrząc jej przez ramię.
— Wypracowanie na opiekę — mówiąc to, uśmiechnęła się lekko w stronę Pottera.
— Jakie wypracowanie — powiedział przerażony Remus.
— Luniek, jestem w Slytherinie, nie wszystkie lekcje mamy razem — mówiąc to, poklepała go po plecach — Omawiamy wilkołaki.
Miodooki lekko się spiął, ale nic nie powiedział. Za to dziewczyna siedziała i pisała jak natchniona. Opieka nad Magicznymi Stworzeniami była jednym z jej ulubionych przedmiotów, zaraz po eliksirach oczywiście, nie było tematu który by jej nie zainteresował.
————
— Chłopaaaaaki — powiedziała Riddleówna, siedząc z resztą w ich dormitorium.
— Czego dusza pragnie?— zapytał Syriusz, patrząc na leżąca, na podłodze, czarnowłosą.
— Musimy coś zrobić, coś kreatywnego, a nie leżeć i się byczyć!— krzyknęła, wstając i patrząc po reszcie.
— Wszędzie chodzą nauczyciele, od kąd zaczęliśmy robić żarty, to bardziej uważają. — mruknął Remus.
— To musimy wykombinować coś, co nam to ułatwi! — zerwał się Potter, po czym stanął obok dziewczyny.
— Najpierw, to my musimy nauczyć się animagii i wymyślić jakieś ksywki — stwierdził Syriusz, leżąc z maską na twarzy.
James, wraz z Tiffany, spojrzeli na siebie, po czym kiwnęli głowami. Wstali z podłogi, po czym podeszli do Blacka. Tiffany, złapała chłopaka za ręce, natomiast Potter, złapał go za nogi.
— Remus, wanna — powiedziała dziewczyna, pokazując głową łazienkę.
— Co wy chcecie zrobić!? — krzyknął Syriusz, zaczynając się miotać.
Dwójka nastolatków, nic nie mówiła jedynie zaczęli go nieść w stronę łazienki. Zanim pojmany to zauważył, już leżał w wannie, w zimnej, wręcz lodowatej, wodzie.
— JAK JA WAS DORWE, WY MAŁE WŚCIPSKIE DZIECIAKI — wrzasnął Syriusz, wyskakując z lodowatej wody.
— JAMI RATUJ! — krzyknęła dziewczyna, wskakując chłopakowi na ręce.
— Co. Tu. Się. Dzieje. — wysyczała Evans, wchodząc do pokoju.
— LILY!— Krzyknął Potter, puszczając Tiffany, która z głośnym trzaskiem spadła na podłogę.
— Po co ją wpuściłeś Peter? — zapytał Remus, podchodząc do Tiffany — Coś ci się stało? — powiedziała wystawiając w jej stronę dłoń.
— Prócz obolałego tyłka, nie — mruknęła, przyjmując pomoc chłopaka.
— Sama się wepchała! — odezwał się Peter, patrząc na Tiffany ze skruchą w oczach — Staranowała moje biedne, kruche ciałko. — mruknął Pettigrew, głaszcząc się po brzuchu.
Dziewczyna wstała, po czym rozpoczęła walkę na spojrzenia z rudowłosą.
— Pamiętaj Potter, rude jest fałszywe.
— Pamiętaj Potter, czarne skrywa tajemnicę — powiedziały równo, nie odrywając od siebie wkurzonych spojrzeń.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro