Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Pamiętaj Potter, rude jest fałszywe.

— A ta, po co tam idzie? — zapytała samą siebie Lily, patrząc na idącą Tiffany.

Czarnowłosa szła w stronę reszty Huncwotów, którzy siedzieli pod Bijącą Wierzbą. Dziewczyna podeszła do nich, po czym nic nie mówiąc, usiadła między Jamesem a Remusem, wyciągając pergamin ze swojej torby.

— Co piszesz? — zapytał ciekawy James, patrząc jej przez ramię.

— Wypracowanie na opiekę — mówiąc to, uśmiechnęła się lekko w stronę Pottera.

— Jakie wypracowanie — powiedział przerażony Remus.

— Luniek, jestem w Slytherinie, nie wszystkie lekcje mamy razem — mówiąc to, poklepała go po plecach — Omawiamy wilkołaki.

Miodooki lekko się spiął, ale nic nie powiedział. Za to dziewczyna siedziała i pisała jak natchniona. Opieka nad Magicznymi Stworzeniami była jednym z jej ulubionych przedmiotów, zaraz po eliksirach oczywiście, nie było tematu który by jej nie zainteresował.

————

— Chłopaaaaaki — powiedziała Riddleówna, siedząc z resztą w ich dormitorium.

— Czego dusza pragnie?— zapytał Syriusz, patrząc na leżąca, na podłodze, czarnowłosą.

— Musimy coś zrobić, coś kreatywnego, a nie leżeć i się byczyć!— krzyknęła, wstając i patrząc po reszcie.

— Wszędzie chodzą nauczyciele, od kąd zaczęliśmy robić żarty, to bardziej uważają. — mruknął Remus.

— To musimy wykombinować coś, co nam to ułatwi! — zerwał się Potter, po czym stanął obok dziewczyny.

— Najpierw, to my musimy nauczyć się animagii i wymyślić jakieś ksywki — stwierdził Syriusz, leżąc z maską na twarzy.

James, wraz z Tiffany, spojrzeli na siebie, po czym kiwnęli głowami. Wstali z podłogi, po czym podeszli do Blacka. Tiffany, złapała chłopaka za ręce, natomiast Potter, złapał go za nogi.

— Remus, wanna — powiedziała dziewczyna, pokazując głową łazienkę.

— Co wy chcecie zrobić!? — krzyknął Syriusz, zaczynając się miotać.

Dwójka nastolatków, nic nie mówiła jedynie zaczęli go nieść w stronę łazienki. Zanim pojmany to zauważył, już leżał w wannie, w zimnej, wręcz lodowatej, wodzie.

— JAK JA WAS DORWE, WY MAŁE WŚCIPSKIE DZIECIAKI — wrzasnął Syriusz, wyskakując z lodowatej wody.

— JAMI RATUJ! — krzyknęła dziewczyna, wskakując chłopakowi na ręce.

— Co. Tu. Się. Dzieje. — wysyczała Evans, wchodząc do pokoju.

— LILY!— Krzyknął Potter, puszczając Tiffany, która z głośnym trzaskiem spadła na podłogę.

— Po co ją wpuściłeś Peter? — zapytał Remus, podchodząc do Tiffany — Coś ci się stało? — powiedziała wystawiając w jej stronę dłoń.

— Prócz obolałego tyłka, nie — mruknęła, przyjmując pomoc chłopaka.

— Sama się wepchała! — odezwał się Peter, patrząc na Tiffany ze skruchą w oczach — Staranowała moje biedne, kruche ciałko. — mruknął Pettigrew, głaszcząc się po brzuchu.

Dziewczyna wstała, po czym rozpoczęła walkę na spojrzenia z rudowłosą.

— Pamiętaj Potter, rude jest fałszywe. 

— Pamiętaj Potter, czarne skrywa tajemnicę — powiedziały równo, nie odrywając od siebie wkurzonych spojrzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro