Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Jesteśmy ułomni Black.

- To tutaj - odezwała się Tiffany, stojąc wraz z chłopakami przed jedną ze ścian w Hogwarcie. 

Cała piątka cisnęła się pod Peleryną Niewidką Pottera, który w połowie drogi stwierdził, że weźmie Riddle'ówne na barana, aby było więcej miejsca. 

- To... - zaczął Black, patrząc na dziewczynę - co teraz?

- Cichaj Black - warknęła, po czym zamknęła oczy. 

Po chwili przed nimi, pojawiły się wielkie mosiężne drzwi. Rozglądając się chwilę do okoła, czy nie ma Filch'a bądź jego wrednej kotki, pchnęli drzwi i przez nie przeszli. 

Cała piątka znalazła się w dużym pomieszczeniu, które w połowie było salą do ćwiczeni, a w drugiej połowie wielką biblioteką. Natomiast na jednej ze ścian było można dojrzeć toaletę. 

- Dobra - warknęła dziewczyna, gdy już wszyscy wyszli spod peleryny, ale ona nadal była trzymana przez Jamesa - który? 

- Nie! Nie zwalisz tego na mnie Syriusz! - warknął ze śmiechem kruczowłosy, przypominając sobie jedno z pierwszych spotkań ich z Tiffany. 

Wszyscy spojrzeli w stronę Petera, który jak gdyby nigdy nic, rozglądał się po pomieszczeniu. 

- Dobra... Nie było tematu- stwierdził Remus, patrząc po pomieszczeniu - z tego co widzę jest tutaj biblioteka

- O Merlinie! - krzyknął Potter, zrzucając czarnowłosą ze swoich pleców 

- Ałć...

- Remi! Ty dobrze widzisz! - myśł Jamesa, zakończył Syriusz.

- I co w związku z tym? - spytał Peter, który coś jadł. Skąd on tutaj wziął jedzenie?

- A to, że idziemy szukać książek o animagii - Powiedziała twardo dziewczyna, po czym wszystkich, z wyjątkiem Remusa, zatargała do części z biblioteką. 

- Czyli bierzemy WSZYSTKO, co ma przynajmniej jedną wzmiankę o Animagii? - zapytała Syriusz, a reszta odpowiedziała mu głośnym ''Tak'' - Dlaczego ja się z wami przyjaźnie... - jęknął męczenniczo(?) i zaczął szukać książek. 

- Bo bez nas, byś się tutaj zanudził na śmierć - zaśmiała się Tiffany, mając już stertę książek. 

Dziewczyna usiadła na sofie, która znajdowała się pod ścianą i zaczęła czytać książki. Niedługo później dołączyła do niej reszta. 

----

- Więc tak - powiedział Remus, ziewając przy okazji - Wiemy już, jak macie się zmienić w swoje formy animagiczne, ale nie wiemy jakie one będą. 

- Wiemy! - krzyknął James, prawie wyrzucając książkę na drugi koniec pokoju. - Tutaj pisze że " Postać animagiczna, odpowiada postaci jaką przybiera Patronusz danej czarownicy, bądź czarodzieja. Aby wyczarować cielesnego patronusa, czyli takiego który przybiera formę zwierzęcą, trzeba przypomnieć sobie najszczęśliwsze wspomnienie i wypowiedzieć Expectro Patronum wykonując okrężny ruch" - zakończył Potter. 

- Wow, ty potrafisz czytać - powiedziała Tiffany, patrząc na chłopaka. 

- No dzięki...

- Więc tak... - zaczął Remus, patrząc na resztę - Uczycie się zaklęcia patronusa 

- Jak to 'Uczycie'? - zapytał Suriusz, robiąc palcami nawias w powietrzu, przy ostatnim słowie. 

- Bo ja potrafię 

- Zademonstruj - powiedziała dziewczyna z przymrużonymi oczami. 

Wilkołak wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni bluzy, po czym zamknął oczy i przywoływał najszczęśliwsze wspomnienie. Po chwili otworzył oczy, dalej myśląc o tym konkretnym zdarzeniu wykonał kulisty ruch różdżką. 

- Expecto Patronum! - Z różdżki chłopaka wybiegł wilk, który jak szalony zaczął biegać po pokoju. 

Cała czwórka siedziała z otwartymi oczami i ustami, patrząc to na patronusa, to na przyjaciela. 

----

- Nigdy mi to nie wyjdzie! - warknęła Tiffany wraz z Syriuszam, widząc jak po pokoju biega Wilk, Jeleń i Szczur. 

- Widzisz już czemu rogi Potter? - mruknęła jeszcze Tiffany, patrząc na przechodzącego się jelenia

- Może wasze wspomnienia nie są zbyt... - zaczął James, szukając właściwego słowa - Szczęśliwe? 

- Ale nie mam nic innego! - znów warknęła, siadając zawiedziona na sofie, a po chwili dołączył do niej długowłosy. 

- Dziwne że nie macie żadnych, na tyle szczęśliwych, wspomnień - mruknął Peter, patrząc na tą dwójkę. 

- A o czym wy myśleliście? - zapytał Syriusz z wypisanym zaciekawieniem na twarzy. 

- Ja myślałem o tym gdy powiedziałem wam o moim futerkowym problemie, a wy mimo to przyjaźnicie się ze mną - Remus, na samą myśl o tym, szeroko się uśmiechnął. 

- Ja o tym pysznym placku cytrynowym, którego kiedyś upiekła Tiffany wraz ze skrzatami - mówiąc to zamknął oczy, a pozostała czwórką cicho się zaśmiała, pamiętając co oni tam dodali. 

- Ja myślałem o naszej paczce, jak to wszytki się zaczęło. Że mimo tego, że wszyscy jesteśmy tak bardzo różni i tak się przyjaźnimy- uśmiechnął się szeroko. 

- A wy o czym myśleliście? - zapytał zaciekawiony Peter

- Żadne wspomnienia nie działają, myślałem nad wszystkim - mruknął Syriusz, a dziewczyna przyznała mu rację ruchem głowy. 

- Wiesz co? Wniosek jest prosty - powiedziała, kładąc swoją głowę na jego ramieniu - Jesteśmy ułomni Black. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro