- Jest marzec, Panie Potter
W męskiej części dormitorium Gryfonów, siedziała czwórka przyjaciół. James Potter, Syriusz Black, Peter Pettigrew i Remus Lupin, natomiast ich piąta towarzyszka biegła korytarzem, dopóki nie stanęła przed obrazem Grubej Damy.
- Podaj hasło - stwierdziła kobieta na obrazie.
- Ale ja tam tylko na chwilę! - krzyknęła, patrząc na kobietę.
Czarnowłosa za nic w świecie, nie mogła sobie przypomnieć hasło. A je znała! Za każdym razem gdy było zmieniane, któryś z chłopaków mówił jej jakie jest.
- Hasło - powiedziała twardo.
- Chwila - mruknęła, po czym zaczęła szperać w swojej torbie.
Dziewczyna wyciągnęła z niej swój zeszyt, a raczej szkicownik w którym znajdowąły się rysunki i opisy poszczególnych, magiczny, zwierząt. Kolorowooka przekartkowała go, praktycznie na sam koniec.
- Hipogryfi pazur - stwierdziła pewnie.
Gruba Dama, chwilę patrzyła na nią z przymrużonymi oczyma, po czym nieufnie otworzyła jej przejście. Trzynastolatka wkroczyła, pewnym i dumnym, krokiem do pokoju wspólnego, a po chwili zniknęła w korytarzu, prowadzącym do męskiej części. Dziewczyna wparowała do pokoju chłopaków bez ostrzeżenia, przez co zastała dość niecodzienny widok. Po dormitorium przechadzał się Syriusz. Był on ubrany w różowy szlafrok, podobny do tego co ostatnio miała McGonagall tylko różowy, a do tego dobrał kapcie z króliczymi uszami. Jego włosy były zaplecione w miliony warkoczyków, twarz miał wysmarowaną jakąś czarną maską. Chłopak nie zwracając uwagi na stojącą w drzwiach Tiffany, położył się na swoim łóżku brzuchem do góry, a na swoje oczy nałożył plasterki ogórka.
- Czy... Czy ktoś mi wytłumaczy, co on robi? - zapytała niepewnie dziewczyna, spoglądając po reszcie.
- On to nazywa wieczorną pielęgnacją piękności- odpowiedział dziewczynie Peter, jedząc jakieś słodycze.
Dziewczyna jeszcze chwilę patrzyła na czarnowłosego, po czym spojrzała na pozostałą trójkę.
- Mam sprawę - powiedziała, patrząc to na Jamesa to na Remusa bo tylko oni aktualni kontaktowali.
- Czego dusza pragnie? Opracowuje plan jak poderwać Lily - stwierdził, patrząc na kartkę.
Czarnowłosa przekręciła jedynie oczami na wspomnienie o rudowłosej, której od samego początku nie polubiła. Dlaczego akurat ona zawróciła Potterowi w głowie? Chłopak ugania się za nią, praktycznie od pierwszej klasy!
- Nie słuchaj go... - mruknął Remus odkładając książkę, którą właśnie czytał - Co chciałaś nam powiedzieć?
- Bo pamiętasz jak w pierwszej klasie, stwierdziliśmy że nauczymy się Animagi? Aby zobaczyć czy naprawdę w Zakazanym Lesie jest smok i pomóc tobie w twoim futerkowym problemie? - wszyscy chłopcy nagle zwrócili na nią uwagę i przytaknęli głowami - Ostatnio profesor Dumbledore opowiadał o czymś takim jak pokój Życzeń, prawda?- Remus patrzył na nią, sam nie wiedział do końca o co jej chodzi. Jednakże, i o dziwo, James chyba podłapał o co jej chodzi.
- Chcesz, abyśmy znaleźli ten pokój i się tam uczyli? - powiedział, poprawiając swoje okulary, które zjechały mu z nosa, gdy chaotycznie podnosił głowę.
- Lepiej, znalazłam ten pokój - uśmiechnęła się dumnie, a wszyscy nagle zerwali się na równe nogi.
- To na co czekamy!?- krzyknął Syriusz który, nie wiadomo kiedy, się przebrał.
- Możemy, tylko jak przejść niezauważonym - mruknął Remus zastanawiając się chwilę.
- Ekhem... - odkaszlnął James, zwracając tym uwagę wszystkich.
- Wpadłeś na jakiś genialny plan, Panie Potter? - Zapytała Riddle'ówna.
- Weź przestań tak mówić! Brzmisz wtedy jak McGonagall! - krzyknął Syriusz, patrząc na dziewczynę.
- Czarny się przestraszył! - zaśmiała się- Dobra, koniec. Proszę kontynuować Panie Potter.
- Mam coś takiego jak - chłopak podszedł do swojego kufra, po czym wyciągnął z niego jakiś materiał- Peleryna Niewidka!
- I DOPIERO TERAZ NAM O TYM MÓWISZ!? - krzyknęła cała czwórka, z wkurzeniem w oczach.
- ... Magia Świąt..? - Powiedział niepewnie.
- Jest marzec, Panie Potter - Warknęła Tiffany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro