- Jak ja się stęskniłam Jamie!
---
Czarnowłosa tego dnia biegała po całym Riddle Manor, była tak zabiegana ze względu na nowy rok szkolny, wszędzie było jej pełno, zwiedziła każdy zakamarek domostwa, ze względu na pakowanie rzeczy.
- A mówiłem, nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę - stwierdził Tom, przyglądając się jej bieganinie od rana, nie mógł się nawet spokojnie wyspać tego dnia, gdyż od rana każdy kąt domu został zwiedzony, cały dom został prawie wywrócony na drugą stronę.
- A weź się nawet nie odzywaj - burknęła, pakując książki, jednocześnie odznaczając na liście co już ma, a czego jej brakuje - Sam odkładasz wszystko na ostatnią chwile. GDZIE MOJA KSIĄŻKA OD WRÓŹBICIARSTWA - krzyknęła i bieganina znów się rozpoczęła.
- Od kiedy przykładasz się do Wróżbiciarstwa? - zapytał zdziwiony głaszcząc Nagini, która zaciekawiona przypełzła - Poza tym, ruchy, ruchy bo się zaraz spóźnisz na pociąg, za dziesięć minut odjeżdża - stwierdził mężczyzna, siadając na zielonym fotelu w pokoju siostry.
- Stwierdziliśmy z Potterem i Blackiem że będziemy mieli w tym roku wybitny! - krzyknęła wbiegając do pokoju, po tym jak usłyszała ile czasu jej zostało - Remi i tak zawsze ma wybitny z prawie wszystkiego, to o nim nawet nie wspominam.
- Że ten Likantrop? - spojrzał na nią, chcąc się upewnić czy dobrze wie o kim ona mówi.
Dziewczyna jedynie kiwnęła głową, po czym podjęła próby zapięcia swojego kufra, co okazało się niewiarygodnie trudnym zadaniem. Tom widząc poczynania siostry, zaczął się podśmiewywać pod nosem, patrząc na jej niezdarne próby zapięcia przedmiotu.
- A ty co się tak śmiejesz? - zapytała, zabijając go wzrokiem - Aquamenti - na chłopaka poleciał strumień wody, przez co już nie było mu tak do śmiechu.
Był on pewny jednego, gdyby takie cos zrobił mu ktoś, kto nie jest jego siostrą, leżałby już martwy wąchając kwiatki od spodu.
- Dobra, czekaj - stwierdził wstając i zakasając rękawy - Jak ci nie pomogę to się serio spóźnimy, a nie mam zamiaru deportować cię aż pod Hogsmeade - burknął - Siadaj na niej.
Dziewczyna od razu usiadła na kufrze, po czym chłopak z lekkim oporem zapiął kufer. Czarnowłosa zaraz po zejściu z przedmiotu, złapała jedną dłonią kufer, a drugą ramie brata.
- jak ja chodziłem do szkoły, to jakoś miałem mniej rzeczy - stwierdził deportując się do jednego z pomieszczeń na peronie dziewięć i trzy czwarte.
- Oj Tomi, Tomi - zaśmiała się dźwięcznie - Tobie to na cały tydzień wystarczy jedna para majtek, ubieranych na harcerza.
- Na co?
- Na harcerza - spojrzała na niego zdziwiona że nie wie o co chodzi - No wiesz, na lewo, prawo, przód tył.
- Merlinie, czego to nie wymyślą, przyjaźń z Syriuszem i Jamesem źle na ciebie wpływa, ale ten Pettigrew, musze go kiedyś wypożyczyć - stwierdził cicho.
- Do zobaczenia na święta! - powiedziała, po czym dała mu buzi w policzek i pobiegła do pociągu.
Tiffany zdążyła dosłownie na styk, była jedną z ostatnich, jak nie ostatnią, osobą która weszła do Ekspressu Hogwart. Po wejściu jeszcze pomachała w miejsce w którym wcześniej znajdował się Tom, nie wiedziała czy dalej tam jest, czy jednak już nie, ale z przyzywczajenia musiała pomachać, a nóż widelec jeszcze tam stał. Po wyjechaniu z peronu, od razu zaczęła się kierować w stronę ich przedziału. Jak nigdy na ustach dziewczyny widniał wielki uśmiech, myśląc o tym wszystkim co się może stać w tym roku szkolnym . Po zobaczeniu numeru ich przedziału od razu tam weszła.
- Witam wszystkich! Czas zacząć piątą klasę! - krzyknęła uśmiechając się i od razu usiadła na swoje miejsce.
- Cześć - uśmiechnął się Remus, przytulając dziewczynę po czym położył jej kufer na górę - Co ty tam napakowałaś?
- Same potrzebne rzeczy - stwierdziła witając się z Syriuszem jak te wszystkie dziewczyny nie widzące się strasznie długo.
Po przywitaniu się z nimi, usiadła z powrotem na swoim miejscu, a uśmiech z jej ust zniknął prawie tak szybko jak się pojawił. Na przeciw jej, obok miejsca Syriusza siedział James, który się nie przywitał, nawet na nią nie spojrzał, wyglądał jak by na kogoś czekał. Na odpowiedź, na kogo, nie musiała czekać długo ponieważ do ich przedziału weszła jej ulubiona przyjaciółka, imieniem Lily Evans. Rudowłosa nie przywitała się z nikim, jednak James od razu położył jej kufer obok swojego, a ona bezceremonialnie usiadła na kolanach okularnika.
- Jak ja się stęskniłam Jamie! - mówiąc to pocałowała go w czoło.
- A tu przepraszam co się dzieje? - zapytała Tiffany, patrząc na dziewczynę, gdyby wzrok mógł zabijać to Evans leżałaby martwa.
Czarnowłosy widząc wzrok czarnowłosej, wstał po czym wyszedł z przedziału.
- Co ty odwalasz James - odezwał się Lupin - całe wakacje się z nami nie kontaktujesz a teraz nagle coś takiego?
- Nie musicie przecież wiedzieć wszystkiego - stwierdził chłopak przytulając Lili.
Nagle do przedziału wrócił Syriusz, który widząc Tiffany od razu do niej podszedł.
- Jak ja się stęskniłem skarby!- krzyknął przedrzeźniając tamtą dwójkę, po czym usiadł na jednym kolanie Tiffany, na drugim zaś Remusowi - Daj pyska!- mówiąc to pocałował ją w policzek, jednak ze strony Lily i Pottera wyglądało jak by naprawdę pocałował ją w usta.
Czarnowłosy siedząc naprzeciw się trochę poruszył, a jego źrenice się niewidocznie zwęziły, Evans widząc zmianę w jego zachowaniu, od razu wyciągnęła ze swojej torby butelkę z wodą.
- Może chcesz się napić? Dobrze ci zrobi - stwierdziła, po czym przyłożyła mu butelkę do ust, przez co chcąc, nie chcąc musiał się napić.
Oczy Remusa od razu zauważyły że chłopak, znowu, zaczął się strasznie kleić do rudej.
- Coś mi nie gra... - mruknął cicho i od razu spojrzał porozumiewawczo na dwójkę obok niego.
- Jestem! - do przedziału wbiegł Peter - Jakie były kolejki do słodyczy! - siadając na miejscu obok Jamesa i Lily, zarejestrował że coś mu nie pasuje - Dlaczego wy..? - spojrzał na Tiffany, Syriusza i Remusa, po czym zobaczył Pottera i Evans - Okej, już wiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro