"Gdybyś zrobił to Tiffany"
Z pokoju, do którego udała się młoda Riddle wydobył się głośny pisk, który mógłby obudzić zmarłych ojców Toma i Tiffany. Nie minęły trzy minuty, a do pokoju wbiegł Syriusz z bojowym wyrazem twarzy i różowym kapciem, który swoją drogą miał kształt puszystego jednorożca z małymi skrzydłami i złotym rogiem, którego trzymał dzielnie w dłoniach.
- KOGO MAM ZABIĆ!? - krzyknął, rozglądając się bacznie po pokoju, kierując w każdą stronę swoją, puchatą, broń. Gdy nie zauważył nigdzie zagrożenia, zaczął szukać Tiffany, która wisiała na lampie, trzymając się jej dłońmi - O skurwysyn... Jak ona tam wlazła - powiedział cicho do siebie Black, na chwilę tracąc bojową postawę i podrapał się kapciem po głowie, jednak po chwili przypomniał sobie o swoim zadaniu i znów przybrał postawę obrońcy dzieci i kobiet.
Czarnowłosa, po skończeniu patrzenia na jego zabójczą broń, wskazała palcem na swoje łóżko.
- Łapa! Zabij to! - krzyknęła, dalej pokazując w to samo miejsce.
Chłopak podszedł do wskazanego miejsca, jednak po chwili sam głośno pisnął, jak zawodowa nastolatka widząca pierwszy raz na żywo koncert One Direction, widząc siedzące tam dwa karaluchy.
Black, po chwili znalazł się niedaleko dziewczyny, bowiem usadowił się na komodzie, zwalając z niej wszystkie rzeczy, a swoją broń zgubił po drodze. Tiffany jak i Syriusz, spojrzeli na siebie dłuższą chwilę.
- REMUS! - krzyknęli jednocześnie, mając nadzieje na to że Likantrop ich usłyszy, mimo tego że oni znajdują się w jednym z bardziej oddalonych pokoi, a on siedzi w salonie.
Jednak, ku ich uciesze, chłopak ich usłyszał, a nawet zjawił się po chwili w progu pokoju. Miodowłosy spojrzał na nich.
~ Czy oni, aby na pewno, są normalni? - zapytał sam siebie, przykładając sobie palce do skroni. W tym czasie, gdzie Czarnowłosi patrzyli na niego jak na zbawiciela.
- Remi! Zabij to! - krzyknęła dziewczyna, która po chwili znalazła się na jego plecach, trzymając go jedną dłonią za oczy, a drugą za szyję.
- Jak zdejmiesz dłonie z mojej szyi i oczu, to zobaczę co się da zrobić... - wychrypiał chłopak, któremu została odcięta możliwość oddychania, jak i widzenia.
---
- Jaki z ciebie tchórz Łapciu! - Zaśmiał się Potter, który usłyszał od Lupina co się przed chwilą stało. Jednak ku jego przerażeniu, przez to że jednocześnie się śmiał i jadł, zakrztusił się kawałkiem czekolady którą jadł.
- Karma wraca - Stwierdził Syriusz, wytykając mu język, na co James zrobił obrażoną minę.
- Rogaczu... Mam ci przypomnieć pewien incydent? - Powiedziała Riddle, podnosząc jedną brew ku górze, uważnie mu się przyglądając.
- Jaki niby incydent?
- Masz aż takie luki w pamięci?- zaśmiała się, po czym uśmiechnęła się szyderczo. - Pewnego pięknego dnia, nasz ukochany Rogacz, stwierdził że wspaniałym pomysłem będzie że za swoja WYBRANKĄ SERCA, jak by ktoś nie wiedział o kogo chodzi, a oczywiście że wiecie ale musze to powiedzieć, LILY EVANS, pójdzie aż do łazienki prefektów...
- Moja krew! - krzyknął dumny Syriusz, klaszcząc w dłonie.
- Masz się czym chwalić... - powiedział Lupin, łapiąc się zdegustowany za skronie, a zapał Łapy trochę ostygł, przez co usiadł z powrotem na fotelu, udając że nic nie mówił.
- Czy możecie, chociaż raz, przestać mi przerywać? - warknęła tak ozięble, że stwierdziła że już wie czemu jest w Slytherinie - Dziękuje - syknęła - Kontynuując... Nasz kochany James, poszedł za Lilianną do łazienki, jeżeli zastanawiacie się skąd wiem to profesor Slughorn lubi opowiadać historie dotyczące jego ulubionej uczennicy, swojemu ulubionemu uczniowi, czyli Severusowi, a Severus mi - uśmiechnęła się, zadowolona z pierwszorzędnych nowinek za każdym razem co wejdzie do pokoju wspólnego Ślizgonów. - Wszystko uszło by na sucho naszemu koledze, nikt by go nie zauważy, gdyby nie to że kątem oka zauważył małego pajączka, po czym wydarł się tak głośno, że nie dość że Evans ze swoją koleżaneczką go usłyszała, to jeszcze patrolujący wtedy korytarze Slughorn i Flitch ze swoją kotką. Takim oto sposobem Potter zarobił minus sześćdziesiąt punktów, dla Gryffindoru za podglądanie jego ulubionej uczennicy - zaśmiała się wrednie, patrząc na zawstydzonego chłopaka, który przypomniał obie tą sytuacje.
- A! To za to za każdym razem profesor zadawał ci trudniejsze pytania na sprawdzianach i byleś odpytywany co lekcje? - zaciekawił się Syriusz, a Potter jedynie pokiwał głową.
- I co? Trzeba było zadzierać z ulubienicą Slughorna? - zaśmiała się dziewczyna, popijając gorącą czekoladę, którą każdy z nich dostał od mamy Jamesa przed ich wyjściem.
- Zapewne gdybyś zrobił to Tiffany, to by się nie zaintersował - stwierdził Remus, błądząc wzrokiem między siedzącą naprzeciwko trójką.
- Zapewne tak... - burknęła dziewczyna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro