- Dlaczego rogi?
- Czy to jest Hipogryf? - to pytanie padło z ust młodej Riddle, które skierowała w stronę Hagrida.
- Tak, zwie się Hardodziób - PółOlbrzym uśmiechnął się w stronę czarnowłosej, która z wielkim zaangażowaniem przyglądała się zwierzęciu.
Chwilę później ze swojej czarnej torby, która miała przewieszoną przez ramię, wyciągnęła niebieski zeszyt z białymi kartkami. Szybko złapała za ołówek i zaczęła szkicować Hipogryfa. Może wybitnym artystą nie była, ale Rydz niż nic. Ciągle spoglądając na zwierzę, jak i dopytując się gajowego, zaznaczała strzałkami w którym dokładnie miejscu znajduje się dana część ciała zwierzęcia. Dopisała o zwierzęciu również krótka notkę.
Gdy uczniowie Slytherinu jak i Griffindoru, bo z nimi dzisiaj mieli lekcje, zaczęli się zbierać kolorowooka schowała swój zeszyt i wypatrywała dobrze znanej jej czwórki.
----
- To które chętne na nim polatać? - większość osób patrzyła na mężczyznę jak na wariata.
Polatać? Na ŻYWYM stworzeniu, które moze go zrzucić w każdym możliwym momencie? Nie no... Wariat.
Wszyscy cofnęli się o krok do tyłu, prócz jednej ślizgonki, która jeszcze bardziej się do niego przybliżyła.
- Tiffany! - ucieszył się Hagrid, odchodząc lekko do tyłu.
Dziewczyna, wręcz natychmiastowo, ukłoniła się przed zwierzęciem, które po chwili zrobiło to samo. Po upewnieniu się że ukazała dość dużo szacunku, temu pięknemu i majestatycznemu zwierzęciu, podeszła do niego i lekko pogłaskała go po głowie.
- To co Hardodziób? - spojrzała w oczy zwierzecia - Lecimy? - zaśmiała się, widząc jak zwierzę przykucnęło, a wręcz położyło się na ziemi, aby czarnowłosa mogła na niego wsiąść.
Dziewczyna złapała się lekko jego piór, tak aby nie zrobić mu krzywdy, po czym lekko kopnęła go piętami, w podobny sposób jak dodaje się łydkę, jeżdżąc konno. Zwierzę zaczęło biec, przez co kolorowooka się lekko uchyliła, aby nie dostać jakąś niepożądaną gałęzią w twarz. Chwilę później, zwierzę wyskoczyło rozkładając skrzydła.
Dziewczyna wydała z siebie krzyk radości, czując ten wiatr w jej bujnych włosach, które żyły własnym życiem. Lecąc nad Zakazanym Lasem, gdzieniegdzie widziała różne zwierzęta żyjące tam. Malutkie wróżki, pegazy pasące się wraz z jednorożcami, stado hipogryfów, a nawet szło usłyszeć ryk jakiegoś smoka. Ale skąd smok w Zakazanym Lesie?
----
- Chłopaki! - krzyknęła, wbiegając do dormitorium chłopaków.
- Tak M'Lady? - zapytał Syriusz, przez co oberwał książką od dziewczyny.
- Dzisiaj na Opiece, jak leciałam na Dziobku nad Zakazanym Lasem- mówiąc te słowa, cała czwórka ucichła i postanowiła z zaangażowaniem słuchać dziewczyny. - słyszałam Smoka.
- S-smoka?- zająknął się Pettigrew, patrząc lekko wystraszony w stronę Lasu.
- Co? - Odezwał się Remus, patrząc ze zdziwieniem na dziewczynę - Jak to "słyszałam Smoka"?
- Tak to, mówię to co słyszałam. Nie jestem takim Potterem bądź Black'iem który kłamie jak z nut.
- Odezwała się ta, co nas zawsze kryje - mruknął James.
- Wolisz mieć codzienny szlaban?
- On nic nie mówił! - krzyknął Syriusz, przykładając rękę do ust brązowookiego, który znów chciał coś powiedzieć.
- Skąd tam smok? - zaczął zastanawiać się miodowooki, patrząc na całą resztę.
- Nie mam pojęcia, ale kiedyś się tego dowiemy! Nawet wiem jak, ale na to potrzeba czasu - mruknęła Riddle.
- Kontynuuj - powiedzieli wszyscy razem.
- Jedno słowo, Animagia - uśmiechnęła się, a na twarzy Remusa pojawiło się przerażenie.
- Remi..? Coś się stało? Powiedziałam coś nie tak? - zapytała z przejęciem.
- Nie... Nic, wszystko dobrze, tylko... Jak by to powiedzieć - chłopak zaczął się plątać we wlasnych słowach, patrząc po zebranych.
Dziewczyna otworzyła lekko usta, wiedząc o co mu chodzi. Podeszła do niego i mocno go przytuliła.
- Spokojnie, jesteśmy z tobą i dalej będziemy. Nie ważne że ma Likantropie - powiedziała spokojnie, odsówajac się od niego.
- Co to Likantropia? - Zapytał Syriusz, a reszta przybiła sobie piątkę z czołem.
- Wilkołactwo Syriuszu, Wilkołactwo - mruknął Potter.
- To... Nie dość że spróbujemy stac sie animagami, aby odkryć tego Smoka w Zakazanym, to jeszcze będziemy mogli towarzyszyć Remusowi!- powiedziała szczęśliwa dziewczyna, wskakując na łóżko Pottera i zabierając mu czekoladową żabę, która od razu zjadła.
- Moje amu!
- O nie! Nie zgadzam się! - Krzyknął Remus, wiedząc że może im coś przypadkiem zrobić.
- Niezbyt obchodzi nas twoje zdanie - mruknęła dziewczyna, puszczając oczko do Remusa i pochłaniając następne słodycze Pottera.
- EJ NO! TO MOJE! - chłopak zapierał się rekami, jak i nogami tak aby dziewczyna więcej nie dorwała.
- Nie przesadzaj, zachowujesz się jak byś miał rogi w dupie - mruknęła.
- Dlaczego rogi?- zaainteresował sie Syriusz, siedząc na swoim łóżku znajdującym się naprzeciwko tego James'a.
- Tak mi się powiedziało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro