Czyżby? Wiedzą o tym, co czuje do Pottera?
Podczas gdy Riddle wraz z Evans, dalej prowadziły wojnę na wzrok, czwórka chłopaków patrzyła na nie. Jeden z nich, nie wiedział, kompletnie, o co chodzi dziewczynom.
— Dlaczego one się tak bardzo nie lubią? — zapytał cicho James, patrząc na chłopaków.
— Ty jesteś głupi, ślepy czy zaślepiony? — odezwał się Peter, patrząc z niedowierzaniem na brązowookiego.
— Jest zaślepiony, miłością do Evans — stwierdził Syriusz, starając się wysuszyć, swoje mokre włosy.
— To nie moja wina że dziewczyna, która mi się podoba, i moja najlepszą przyjaciółka się nienawidzą! — krzyknął chłopak.
Właśnie w tej chwili, Lily popatrzyła, z wyższością, na Tiffany. Czarnowłosa warknęła, po czym sprawy potoczyły się w zawrotnym tempie. Jedyne co można było zauważyć, to różdżkę Tiffany, skierowaną w stronę rudowłosej, białe światło lecące w jej stronę, nazwa zaklęcia nie padła z ust czarnowłosej. Jedyne co można było zauważyć, to czerwony błysk w jej oku, który nie wróżył nic dobrego. Rudowłosa, której nie udało się obronić, upadła z głośnym trzaskiem na podłogę w dormitorium chłopaków. Cała czwórka była w szoku, widząc jak wokół dziewczyny powstaje szkarłatna plama, a na jej ciele ukazują się rany cięte.
Tiffany schowała swoją różdżkę, po czym skierowała się do wyjścia z pokoju. Przechodząc koło Evans, spojrzała w jej stronę i lekko, przynajmniej jak na nią, kopnęła ją w twarz.
— Zdychaj szlamo — powiedziała cicho, po czym jak gdyby nigdy nic, poszła do swojego domu.
————
Dziewczyna rozsiadła się przed kominkiem w pokoju wspólnym Slytherinu, nikt nie chciał do niej podchodzić, bali się. Jedyną osobą, która podeszła, był Lucjusz Malfoy, który zaczął się jej przyglądać.
— Co zrobiłaś? — zapytał, nie odrywając wzroku od profilu jej twarzy.
— Szlamy trzeba tempić, a szczególnie te, które chcą być z osobami Czystej Krwi. — stwierdziła z pewnym siebie uśmiechem.
— Mówisz coraz bardziej tak, jak twój brat — zauważył.
— Trafne spostrzeżenie tleniony blondynie — mówiąc to, wstała i zaczęła kierować się w stronę wyjścia.
— Bello — powiedziała, patrząc na czarnowłosą.
— Tak? — zapytała, podnosząc na nią swój wzrok.
— Idziesz ze mną na śniadanie?
Dziewczynie zaświeciły się oczy. Iść na śniadanie? Z siostrą TOMA RIDDLEA? Trzymajcie ją, bo chyba śni.
— Oczywiście! — powiedziała pełna entuzjazmu.
————
Siedząc w sali i jedząc śniadanie, dziewczyny rozmawiały o swoich wypracowaniach z Opieki. Jednak ich rozmowa została zagłuszona przez Dumbledore'a.
— CISZA!— wrzasnął mężczyzna, który jakiś czas temu został dyrektorem. — Jedna z waszych przyjaciółek z Gryffindoru — na słowo " przyjaciółka " wszyscy Ślizgoni, prócz Severusa, wybuchnęli głośnym śmiechem — POWIEDZIAŁEM CISZA! — śmiechy trwały jeszcze krótka chwilę, a gdy ucichły dyrektor kontynuował. — Tak jak mówiłem, jedną z uczennic z Gryffindoru, dokładniej Lily Evans, została potraktowana Sektumsemprą. Jeżeli ktokolwiek wie, kto mógłby to zrobić, bądź kto to zrobił. Proszę niezwłocznie udać się do mojego gabinetu. Taki czyn jest niedopuszczalny!
W tym momencie, Bella wraz z Tiffany przybiły piątkę pod stołem.
Jednakże przez resztę śniadania, zastanawiało ją jedno. Dlaczego jej nie wydali? Wie że słowo Huncwota i te sprawy, ale... Mogła ją zabić, a oni jej i tak nie wydali.
Dziewczyna spojrzała w stronę stołu Gryffindoru, zauważyła Jamesa, który powiedział coś do chłopaków, po czym chciał wstać, jednakże pozostała trójka przygwoździł a go do ławki. Chłopcy czując na sobie czyjś wzrok, spojrzeli w tamtą stronę. Potter rzucił w Riddle nie świetnym spojrzenie, natomiast reszta się do niej uśmiechał, co niepewnie odwzajemniła.
Czyżby? Wiedzą o tym, co czuje do Pottera?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro