Ale nie! Tom musiał zrobić po swojemu!
— Już zaraz będę w domku! — krzyknęła szczęśliwa Tiffany, wiedząc że zaraz spotka sie z bratem.
— Nigdy by sie nie spodziewał, że ktoś będzie sie cieszył ze spotkania z Czarnym Panem — powiedział Peter, patrząc trochę przerażony na dziewczynę.
— W końcu to mój brat — powiedziała, po czym stanęła między Potterem a Blackiem — To kiedy mam sie zjawić w twych progach James?
— Właśnie! — odezwał się Syriusz — Nie uzgodniliśmy dnia i godziny!
— Łapo
— Tak Usia?
— Ty od razu jedziesz do Pottera, nie musisz uzgadniać godziny i dnia. Ty się tam niedługo wprowadzisz! — powiedziała, po czym spojrzała wyczekująco na okularnika.
— Nie wiem, możesz nawet jutro, jak nie dzisiaj — powiedział, patrząc na dziewczynę. — Moi rodzice jutro wyjeżdżają, więc przyjeżdżaj kiedy chcesz — mruknął, ściągając swój kufer znad siedzeń.
— Wingardium Leviosa — dziewczyna wyginała ruch różdżką i ściągnęła wszystkie kufry, po czym dalej lewitując swój wyszła z przedziału.
Cała czwórka spojrzała po sobie, po czym zrobili to samo co dziewczyna i wyszli za nią.
— Czarny Pan po ciebie przyjdzie osobiście? — zapytał ciekawy Peter, podchodząc do dziewczyny.
— Chciałabym — mruknęła, po czym stanęła przed pociągiem.
— Panno Riddle — Odezwał się męski głos, tuż za dziewczyną — Czarny pan już czeka.
— Spokojnie, mamy czas — mruknęła i dała mu swoje barze i przestałam używać lewiosy.
Mężczyzna trzymający kufry upadł z hukiem na ziemię. Tiffany, Syriusz i James zaczęli sie śmiać w niebogłosy widząc ogłuszonego, leżącego na ziemi.
————
— TOMIII!!— krzyknęła dziewczyna, po wbiegnięciu do Riddle Manor i widząc brata.
— Tiffany! — również krzyknął szczęśliwy czarnowłosy.
Dziewczyna podbiegła do brata, po czym rzuciła mu się w ramiona przytulając go mocno. Młodzieniec lekko się uśmiechnął i również przytulił siostrę.
— Tęskniłam — mruknęła, po czym się od niego odsunęła — Idziemy grać w Monopoly! — krzyknęła, po czym pobiegła do swojego pokoju.
— Frank — warknął Riddle, a mężczyzna podszedł do niego potulnie — Zanieś kufer Tiffany do jej pokoju.
— Tak panie — odpowiedział po czym sie lekko ukłonił, wziął kufer i poszedł.
————
— Tiffany odłóż różdżkę — powiedział Tom, widząc jak jego siostra celuje w niego różdżką.
— Wykupiłeś najdroższe pole! — krzyknęła, ciągle mierząc w niego różdżką. — Moje ulubione pole i teraz jestem bankrutem!
— A mówili nie graj w tą grę, ta gra psuje rodziny. Ale nie! Tom musiał zrobić po swojemu! — mruknął Voldemort patrząc na wkurzoną Tiffany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro