Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Że co?! Że jak?! ŻE KIEDY?!

— Eliksiry! Eliksiry! Jak ja kocham eliksiry!— Myślała Tiffany, skocznym krokiem idąc w strone sali od wspomnianego przedmiotu, tuż obok Albusa jak i Scorpiusa.

Lisica niczym flash, wbiegła do klasy i usiadła na swoim miejscu, z czasów Golden Trio. Wesoło merdając ogonkiem, patrzyła na wchodzących uczniów, a zaraz za nimi Severusa.

Lekcja Severusa trwała w najlepsze. Przestraszeni uczniowie, patrzący na niego z przerażeniem w oczach. Ahhh... Jak dziewczyna to dobrze pamięta.

——

— Że co?! Że jak?! ŻE KIEDY?!— Krzyczał przerażony Scorpius.

Chłopiec właśnie się dowiedział, że JEGO OJCIEC będzie uczył obrony przed czarną magią.

Lisica nie zwracając na nikogo uwagi, podbiegła do stołu nauczycielskiego, wskakując Malfoy'owi na kolana.

— A kogo my tu mamy? — Zapytał ze śmiechem, platynowowłosy.

— Lisa — Odpowiedział mu Potter, siedzący obok — Lisa mojego syna — Dodał, zabierając zwierzę.

Dziewczyna skoczyła do niego z pazurami, trochę go drapiąc. Po czym spowrotem położyła się na kolana Dracona.

— Ona coraz bardziej zachowaniem przypomina Tiffany...— Oznajmił mężczyzna, dotykając lisa po szyi. Ta zgięła szyję tak, że nie było do niej dojścia. — Masz łaskotki na szyi? — To również dało mu do myślenia, mężczyzna patrzył wielkimi oczami na zwierzę. Szybko wziął je na ręce i wyniósł z WS.

——

Mężczyzna po wejściu do swojego pokoju w Hogwarcie, który dostał, aby nie wracać do domu.

Położył zwierzę na ziemi, i kucnął przed nim.

— Tiffany to ty..?— Zapytał niepewnie.

— Ty masz być tego pewny, chłopie!— Myślała.

Riddle'ówna wskoczyła na jego łóżko, ściągając całą pościel, i kładąc się na niej na ziemi. Ale nie w taki zwyczajny sposób, jak na lisa przystało. Położyła się na plecach, w dość dziwnej pozycji... Nie sposób jest ją opisać...

— TIFFANY! TO TY!— Krzyknął przerażony, i szczęśliwy jednocześnie.

Dziewczyna siadła, dalej w ciele zwierzęcia. Po chwili nad jej ciałem zaczął się unosić fioletowo-różowo-niebieski pył. Unosząc zwierzę do góry, i zamieniając ją w człowieka. Dziewczyna, już w swojej prawdziwej formie, klęczała patrząc w swoje dłonie. Sama niezbyt wiedząc co się stało. Ale jednego była pewna... JEST JUŻ SOBĄ!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro