Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.7 call me daddy

Luke westchnął i nabrał łyżkę pełną lodów waniliowych, po czym leniwie wpakował ją sobie do ust. Obecnie był przy drugim pudełku i nie zamierzał zwalniać.

Minęło sześć dni, dwanaście godzin, dwadzieścia trzy minuty i osiemnaście sekund odkąd rozmawiał z Michaelem i był absolutnie nieszczęśliwy.

Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak duży wpływ ktoś może mieć na całe twoje nastawienie, aż do chwili, gdy pakował tysiące węglowodanów w swoje ciało i "oglądał" Dni naszego życia.

Michael nie odpowiadał na jego telefony, ani na wiadomości, co sprawiało, że stawał się jeszcze bardziej zirytowany niż już był.

− Luke? − Blondyn usłyszał głos dochodzący z salonu, przez co lekko się wzdrygnął.

Przytulił kolana mocniej do klatki piersiowej i wziął kolejny gryz, wiedząc, że za chwilę wepchnie się tutaj Calum, by mu dokuczyć.

I jak na sygnał, drzwi Luke'a się otworzyły, a Calum wszedł do środka.

− Luke, ja... co się stało?

− Cóż, wszyscy właśnie dowiedzieli się, że Gabbi jest tą, która zastrzeliła Nicka, szokujące. Szczerze, trochę się tego spodziewałem. Nigdy zbytnio jej nie lubiłem − wymamrotał z ustami pełnymi lodów.

Nastała długa cisza, podczas której Calum podszedł do łóżka i usiadł obok Luke'a.

− Wszystko z tobą w porządku? − spytał, kładąc dłoń na udzie Luke'a w pocieszający sposób.

Luke zesztywniał pod dotykiem Caluma i powoli odsunął jego rękę.

Nie odbierajcie tego źle, Luke kochał Caluma. Naprawdę. Ale nie kochał kochał go. I wiedział, że Calum zapewne nie miał tego na myśli, ale nie był w nastroju na dotykanie. Chyba, że może przez Michaela.

Nie, nie lubił Michaela w ten sposób. Byli tylko przyjaciółmi.

Nienawidził się tak czuć. Nienawidził czuć się jak jakaś przylepna dziewczyna*.

− Tak, w porządku − zakaszlał, drapiąc tył karku.

Calum przytaknął niezręcznie, wstając z łóżka.

− Więc, właśnie poszedłem, żeby wziąć wyniki tych testów DNA... − napomknął.

Luke uniósł brew w zaskoczeniu. Był tak zajęty tęsknotą za Michaelem, że zapomniał o tym wszystkim.

− I?

Calum westchnął i przyłożył dłonie do twarzy.

− Moje wyjście przed wytryskiem było za słabe, Luke.

− Czekaj, co to znaczy? − Luke jeszcze wyżej uniósł brwi.

− Jestem ojcem.

Luke potrząsnął głową i zakrył twarz dłońmi. 

− Calum!

− Nie jestem gotowy, żeby być ojcem, Luke. Nie jestem gotowy − zaskomlał, przemierzając pokój tam i z powrotem.

Luke z rozczarowaniem pokręcił głową. 

− Musimy popracować nad twoim wychodzeniem przed wytryskiem, Cal − westchnął.

Dziecko. Calum będzie tatą. Nie mogliby go po prostu oddać do adopcji? Luke wiedział jak nieuprzejmie brzmiał, ale do cholery, nie mógł sam płacić za mieszkanie.

− Jak zareagował ten drugi gość? − spytał Luke.

Calum wzruszył ramionami. 

− Nie wiem. Nawet go nie widziałem. Był w innym pokoju i byłem zbyt zajęty myśleniem o tym, jak będę miał dziecko − warknął.

Kiedy Luke już miał warknąć w odpowiedzi, usłyszał swój telefon, dzwoniący w kieszeni. Jego uszy natychmiast się ożywiły, dokładnie wiedząc kto to.

Szybko nacisnął guzik, czekając aż wiadomość zostanie odczytana.

Od: Michaela. Do: Luke'a.

Spotkajmy się w bibliotece za dwadzieścia minut. Musimy o czymś porozmawiać. 

~ * ~

*to potoczne nazwanie dziewczyny, która nie daje chłopakowi spokoju, wszędzie za nim chodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro