Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0.8 party

[notka od autorki: calum jest studentem drugiego roku, a luke nie chodzi do koledżu, żeby było jasne.]

W ciągu dziewiętnastu lat życia Luke nigdy nie chciał zabić siebie i Caluma bardziej niż teraz, gdy wyszli na podjazd domu bractwa. Wszystkim, co słyszał, były piski dziewcząt z koledżu, które zachowywały się tak, jakby były pijane i krzyczały na gości z koledżu, którzy grali w piwnego ping ponga, wymieszane z głośnym basem, dochodzącym z wewnątrz.

Jak raz, Luke cieszył się, że nie mógł tego zobaczyć.

Calum chwycił nadgarstek Luke'a i przeprowadził go przez tłum młodych dorosłych, zanim blondyn mógł wrócić do samochodu. Luke nie próbował z nim walczyć, ponieważ wiedział, że to bezużyteczne. I tak nie mógł pojechać z powrotem. 

Kiedy weszli do środka, Luke był bardziej przestraszony niż zanim tu przyszli. Luke czuł tylko alkohol, zioło i słodko-gorzki zapach dziewczęcych perfum.

− Jest świetnie, prawda? − Calum przekrzykiwał muzykę.

Właśnie wtedy ktoś naparł na ramię Luke'a, przypierając go do Caluma i prawie przewracając ich obu.

− Tak, bardzo! − krzyknął Luke, kiedy oboje się odnaleźli.

Calum albo go słyszał i postanowił zignorować, albo nawet nie mógł go usłyszeć poprzez głośną muzykę i krzyki, ponieważ po raz kolejny wziął jego nadgarstek i poprowadził go Bóg wie gdzie. Kiedy szli, Luke mógł przysiąc, że słyszy Caluma, mówiącego o tym, ile gorących dziewczyn tu jest.

Po przeciśnięciu się przez cały pieprzony tłum pijanych, tańczących ciał, dotarli do kuchni, gdzie było nieco mniej hałaśliwie. Luke oparł się o miejsce, które przypadkiem było obok pary, która w zasadzie uprawiała seks.

− Pójdę trochę potańczyć, dobrze? − krzyknął Calum do jego ucha. 

To trochę wkurzyło Luke'a, biorąc pod uwagę to, jak wiele przeszedł Calum, by przekonać go do przyjścia, a gdy tylko się tu dostali, całkowicie się go pozbywał. Luke popchnął okulary na nosie w górę, zanim wzruszył ramionami i odwrócił się od Caluma. Calum wziął to za zgodę  na jego odejście i pognał w morze ciał ze zwykłym "znajdę cię".

Luke westchnął, bawiąc się swoją laską.

Calum ułożył włosy blondyna w wysokiego jeża, było to coś, czego Luke nie robił odkąd miał szesnaście lat, co sprawiło, że poczuł się trochę zażenowany. Calum również zamienił tę okropną koszulę w kratę na zwykły czarny t-shirt i dał Luke'owi koszulę do ubrania. Próbował sprawić, żeby Luke zmienił obdarte wąskie spodnie z dziurami na kolanach, ale tutaj Luke postawił na swoim.

Więc podsumowując to wszystko, Luke czuł się trochę jak zakłopotany, zażenowany głupek, który na pewno nie brałby udziału w innej imprezie bractwa.

Minęło trzydzieści minut i bez Caluma w zasięgu wzroku (dosłownie), Luke jakoś wyszedł na piętro i wszedł do jednego z pokoi. Śmierdział brudnymi skarpetkami i seksem, co sprawiło, że się skulił.

Z westchnieniem usiadł na łóżku.

Wiedział, że nie powinien przychodzić na tę głupią imprezę. To był idiotyczny błąd Luke'a i wina Caluma. Luke'a, bo myślał, że może iść na imprezę uczelni jak normalna osoba i Caluma, bo przyprowadził swojego ślepego przyjaciela na zatłoczoną imprezę i porzucił go.

Nagle usłyszał jak drzwi otwierają się ze skrzypnięciem. Jego ciało natychmiast zesztywniało.

Osoba wtargnęła do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Luke usłyszał kilka przekleństw, pochodzących od, z tego co mógł powiedzieć, kobiecego głosu. Zaczęła chodzić tam i z powrotem po pokoju, sprawiając, że podłoga skrzypiała przy każdym kroku.

− Wszystko w porządku? − wtrącił, przez co dziewczyna podskoczyła.

− Jezus, kurwa, Chrystus! Byłeś tutaj przez cały czas?! Dziwak! − wrzasnęła wysokim głosem.

Luke zaśmiał się przez to, jak wysoki był jej głos, kiedy przeklinała. Brzmiała na nie więcej niż piętnaście lat.

− Co jest takie śmieszne? Boże, jesteś taki zboczony. Kutas − sapnęła.

− Zwolnij, cukiereczku. Jedna obraza na raz − zachichotał Luke, ignorując zaciekłe nastawienie dziewczyny.

Dziewczyna ciężko westchnęła. Luke poczuł jak łóżko zapada się obok niego i założył, że teraz siedziała obok niego.

− Przepraszam. Dramat z chłopakiem − westchnęła raz jeszcze, zasłaniając oczy dłońmi.

− Wtopa − kaszlnął niezręcznie, teraz nieco pragnąc być na dole, zamiast tkwić w pokoju z humorzastą suką.

Nastała długa cisza, zanim dziewczyna w końcu się odezwała.

− Jestem Evelyn − powiedziała, zaś jej głos był o wiele łagodniejszy niż wcześniej.

− Luke.

Evelyn i Luke rozmawiali bez przerwy przez dwie godziny, podczas gdy impreza trwała, w zasadzie mówiąc sobie nawzajem historie ich życia.

Evelyn powiedziała mu o swoim chłopaku, Ashtonie, i o tym, jaka była na niego zła, ponieważ zaprosił swą byłą dziewczynę na imprezę. I widocznie dom, w którym impreza była prowadzona, był bractwem Ashtona.

Luke opowiedział jej o Michaelu i o tym, że jest ślepy.

− Czekaj, więc naprawdę nie widzisz? − zachichotała, zasłaniając usta dłonią.

− Tak mi powiedzieli − wzruszył ramionami, przeczesując włosy dłońmi w starym nawyku, niszcząc perfekcyjnego jeża.

Przytaknęła bez słowa. Po długiej ciszy Luke nagle poczuł jak Evelyn chwyta jego twarz i zachłannie złącza swoje usta z jego ustami.

Zmarszczył brwi i szeroko otworzył oczy, zanim szybko się odsunął.

− Coś nie tak? − wydęła wargi, kładąc dłoń na jego udzie.

− Ja−uh, nic. Tylko... która jest godzina? − wykrztusił, wciąż nieco zaskoczony pocałunkiem.

Jego usta zdawały się być brudne, jakby musiał umyć je mydłem (co prawdopodobnie zrobi, gdy skończy wrzeszczeć na Caluma).

− Czwarta nad ranem − wzruszyła ramionami, kładąc dłoń na szerokim ramieniu Luke'a. Wzdrygnął się wewnętrznie, zanim chwycił laskę i zaczął wstawać z łóżka.

− Muszę iść. Miło było cię poznać, Eva − powiedział niezręcznie, kiedy dotarł do drzwi.

− Evelyn! − zawołała, zaczynając wstawać. − Pozwól mi się odwieźć do domu!

Luke potknął się o stos czasopism, ledwie ratując się przed upadkiem. 

− Nie, nie! Jest zupełnie w porządku. Mogę się przejść! − Uśmiechnął się, zanim zamknął za sobą drzwi.

Przeszedł przez dom, niespecjalnie przejmując się tym, w kogo wpadał. Jedyną rzeczą, którą się przejmował, było oddalenie się od Evelyn, Caluma i całej tej pieprzonej imprezy najbardziej jak mógł.

W końcu znalazł drzwi frontowe i szybko wyszedł. Wziął głęboki oddech zanim wyszedł na podjazd, desperacko próbując sobie przypomnieć z której strony było mieszkanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro