0.7 hot girls and flannels
Gdy nadszedł piątek, Luke był lekko zirytowany swoim wspólokatorem.
− Chodź, Luke. Będzie fajnie − kwilił Calum, zapinając guziki swojej czerwono-czarnej flanelowej koszuli.
Luke kłócił się o pójście na tę głupią imprezę od momentu, w którym Calum po raz pierwszy go zaprosił i pomimo tego, ile razy powiedział nie, ciemnowłosy chłopak się nie poddawał.
− Ile razy mam mówić nie, żeby dotarło do twojej pustej czaszki, że ja nie chcę iść? − warknął Luke, przesuwając się w łóżku, w którym leżał teraz na wznak.
Luke w całym swoim życiu nigdy nie był na imprezie, cóż, jeśli nie liczyć siódmych urodzin jego kuzyna. Ale poza tym nie udawał się na imprezy. Luke przez całe życie odbywał edukację domową, więc nigdy nie był zapraszany na spotkania towarzyskie. I nigdy nie chciał być.
Lubił być sam ze sobą.
Calum nie wydawał się być zrażony chamstwem Luke'a. Już do tego przywykł.
− No dalej, Lucas. − Calum położył obie dłonie na ramionach Luke'a. − Pożyj trochę. Spójrz, rozumiem, że myślisz, iż cała ta sprawa z imprezą jest głupia i zdecydowanie wolałbyś siedzieć i poddawać się chandrze w mieszkaniu, ale to jest coś, na czym mi zależy, w porządku? Proszę − westchnął Calum, wydymając nieco wargi.
Luke przygryzł delikatnie dolną wargę, nim wydał z siebie westchnienie.
− Powiedz, że jeżeli się zgodzę − zaczął Luke − zostaniemy tylko kilka godzin?
Luke poczuł parę ramion, obejmujących go w pasie w ciasnych uścisku i sprawiając, że stracił oddech.
− Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Nie pożałujesz, Lukey − biadolił Calum.
Luke wzdrygnął się na to przezwisko.
− Cokolwiek. Puść mnie − mruknął w klatkę piersiową Cala nieco przytłumionym głosem, jak najbardziej starając się wykręcić.
Calum szybko rozluźnił chwyt, uspokajając się.
− Oh! Musimy znaleźć ci coś do ubrania! Zdecydowanie cię dzisiaj przygotuję − pisnął Calum, zanim pobiegł do jego szafy.
Luke westchnął, gdy tamten gadał o tym, jak wiele gorących dziewczyn tam będzie i jak on tego nie pożałuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro