Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0.5 friends

Po tym jak Calum ogłosił zostanie zaproszonym na imprezę bractwa, było to jedynym o czym Luke słyszał. Żeby uciec od stałej ekscytacji Caluma, postanowił pójść do biblioteki. 

− Cześć, niewidomy. − Znajomy irytujący głos dostał się do uszu Luke'a.

− Przestań mnie tak nazywać − jęknął Luke, podnosząc głowę ze stolika.

Usłyszał skrobanie krzesła o podłogę i jęknął, wiedząc, że Michael nie planuje odejścia w najbliższym czasie.

− No to jak masz na imię?

− Zostaw mnie w spokoju.

− Okej, zostaw mnie w spokoju, dlaczego zawsze przychodzisz do biblioteki?

− Żeby uciec od takich irytujących kutasów jak ty − fuknął Luke, nim chwycił swoją laskę spod krzesła i ostrożnie podniósł się do góry.

Michael natychmiast podskoczył ze swojego miejsca i położył dłoń na ramieniu Luke'a.

− Proszę, nie idź. Przepraszam, że jestem irytujący i głośny i dużo gadam, ale jesteś najbliższym co mam, do bycia przyjacielem − powiedział Michael.

Luke stał jeszcze przez minutę, zanim westchnął i usiadł z powrotem na krześle.

− W takim razie, musisz nie mieć przyjaciół − wymamrotał Luke.

− Nie mam − uśmiechnął się Michael.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro