0.1 encounters
− Luke, słuchasz mnie?
− Huh?
Calum podniósł ręce by pomasować skronie, wydając z siebie zirytowane westchnienie.
− To, że nie widzisz, nie znaczy, że nie słyszysz − fuknął ciemnowłosy chłopak.
− Przepraszam, nie chciałem być tak ślepy na twoje uczucia − parsknął Luke, a mały uśmieszek zaigrał na jego wargach.
Calum zmrużył oczy na Luke'a, oczywiście nierozbawiony jego grą słów.
− Dupek − wymamrotał do siebie, przeczesując włosy dłońmi. Luke wychwycił w tym kolejną okazję do żartowania.
− Spójrz, kolego, przepraszam. − Luke sięgnął przez mały stolik i macał dookoła, aż jego dłoń znalazła się na ramieniu Caluma. − Ja tylko chcę, żebyśmy widzieli rzeczy w tym samym świetle* − powiedział z kamienną twarzą, zanim wybuchnął śmiechem.
Bibliotekarka rzuciła Calumowi ostrzegawcze spojrzenie z recepcji. Calum wywrócił oczami nim wstał z krzesła, chwytając laskę Luke'a.
− Jesteś zbyt głośno, wychodzimy. − Przemierzył drogę w okół stołu. − Gdybyś nie był ślepy, skopałbym ci tyłek − mruknął Calum (tylko w połowie żartując), gdy doszedł do miejsca, w którym był Luke i pomógł mu wstać z krzesła.
Luke, z pomocą Caluma, wstał niepewnie. Wziął czarną laskę z ręki Caluma, nim ten zaczął wyprowadzać go z cichej biblioteki.
− Jesteś dla mnie taki miły, Cal − powiedział Luke z oczywistym sarkazmem w głosie. Zamiast odpowiedzieć, Calum położył dłoń na jego plecach by ten zachował równowagę.
Gdy tylko zaczęli iść, ciało Luke'a zderzyło się z innym i zarówno on, jak i ten inny skończyli na podłodze. Luke'a zabolał tyłek, a jego laska wyleciała mu z rąk z powodu kolizji.
− Patrz jak chodzisz! − syknął Calum.
− Ja... przepraszam. − Miękki głos, którego Luke nigdy nie słyszał, nieco drżał. − Nie patrzyłem gdzie idę.
− Najwyraźniej − splunął szybko Calum z jadem w głosie.
Luke odchrząknął, wciąż leżąc na podłodze.
− Calum, pomocy − wymamrotał, trochę się podnosząc.
Calum natychmiast odwrócił uwagę od tamtego głosu i wziął rękę Luke'a. Pociągnął go w górę, wraz z jego laską, która wylądowała kilka metrów od miejsca, w którym upadli oni. Luke otrzepał się pokrótce, próbując odzyskać równowagę.
− Tak mi przykro. Nie patrzyłem dokąd idę i po prostu... − mówił głos (z tego, co mógł powiedzieć Luke) chłopca, ze zdenerwowaniem wplecionym w jego słowa.
Luke zwyczajnie skinął głową w kierunku, z którego dochodził głos, zanim mruknął "chodźmy" do Caluma.
− Następnym razem uważaj gdzie idziesz − mruknął Calum, zanim wyprowadził Luke'a z biblioteki. Luke szturchnął go w bok, gdy ostrożnie schodzili w dół schodami biblioteki.
− Mogłeś być milszy − zadrwił, poprawiając swoje okulary przeciwsłoneczne.
Myślał, że to słodkie, jak opiekuńczy był w stosunku do niego Calum, ale czasami posuwał się za daleko. Calum wzruszył leniwie ramionami, a mały uśmieszek powiększał się na jego ustach.
− Będziesz musiał przymknąć na mnie oko. Mogę być trochę ślepy na ludzkie uczucia.
~ * ~
*w oryginale dosłownie "see us eye to eye"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro