VIII
- Więc?
- Ehh... - Dipper westchnął i przetarł twarz dłońmi. Po chwili milczenia odparł. - Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Bardzo cię lubię, ale dalej nie zapomniałem co chciałeś nam kiedyś zrobić.
- Czy śmierć nie jest lepsza od pozostania w zamknięciu bez możliwości zrobienia czegokolwiek na parę lat? - Dipper pomyślał i stwierdził, że coś w tym jest. - I uratowałem was potem - ciebie podwójnie - tracąc wzrok.
- Czyli co? Teraz to ja jestem ten zły? - zaśmiał się Dip.
- Nie wiem Dipper, ty mi powiedz.
- Dobra, dobra. Ale serio nie wiem. Nawet jeśli, to jakby to miało wyglądać?
- To znaczy? Nie wiem, nie znam się.
- No w to nie watpię.. - chłopak oparł głowę o rękę. Nie śpieszyło mu się jakoś szczególnie do nagłego chodzenia z demonem. - Wiesz.. Ja to przemyślę i ci powiem, okej?
Bill skinął głową. Szczerze trochę się zadziwił, był pewny, że chłopak od razu wyrazi stanowcze "nie". Ale i tak nie liczył na nic wielkiego, sam nie był do końca pewny czy tego chce, po prostu chciał mu powiedzieć jak jest. Chciał być dalej blisko niego i to by mu w zupełności wystarczyło tak jak do tej pory.
Minęło parę dni. Żaden z nich nie poruszał tego tematu. Dipper miał wiele swoich mocnych poglądów na życie, a jednym z nich było "nieocenianie czegoś zanim się samemu nie spróbuje". Nie był jednak też pewny na sto procent, ale w końcu zdecydował.
- A więc - zaczął chodzić wolno po pokoju, kiedy Bill siedział na łóżku opierając się o ścianę. - Gejem to ja może i nie jestem, ale nigdy też nie próbowałem więc no - spojrzał na blondyna. - Swoją drogą, pomijając, że to nie jest twoja prawdziwa forma, nie jesteś nawet zły, ale czy ja wiem czy mi się podobasz...
- A, nie, nie, ty mi się w ogóle nie podobasz - wtrącił Bill. Dipper spojrzał na niego pytająco. - W sensie jak już o tym mówimy. Bo pod względem wyglądu to tak średnio bym powiedział, tak średnio. Lubię cię za charakter.
- Czyli się zgadzamy. Też dobrze - chłopak wzruszył ramionami i kontynuował. - Sądzę, że możemy spróbować, ale nie chciałbym się też z tym jakoś obnosić. Nie chcę zwracać niczyjej uwagi, bo, po pierwsze, mogłoby to spowodować kłopoty, a po drugie gdybyśmy jednak stwierdzili, że nie, to byłoby łatwiej to zakończyć.
- Dosłownie wszystko mi jedno.
- No i super.
I tak więc oto teoretycznie zaczęli być parą. Teoretycznie, bo praktycznie nic się nie zmieniło. Billowi było dobrze tak jak jest i nie myślał nawet o czymś więcej, a Dipper z tego co wiedział co robią zakochani nie chciał robić niczego.
Czas jednak dalej płynął, a oni się do siebie zbliżali. Może i niezauważalnie, ale jednak. W każdym razie nie trzeba było się przyjrzeć, żeby wiedzieć, że coś jest na rzeczy. Najważniejsze jest jednak to, że byli szczęśliwi. Bill w każdym razie starał się nie myśleć o tym, co będzie kiedy Dipper umrze. Do tego momentu miał jeszcze trochę czasu, który chciał w pełni wykorzystać.
<<< KONIEC >>>
(jednak nie)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro