Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

Jasna postać spadała w dół. Wszystko było zupełnie czarne, nic nie było widać. Dopiero po paru minutach dało się z daleka zobaczyć lekkie odbłyski od lśniącej podłogi. Gdy postać już miała walnąć z całej siły o podłogę, wszystko zwolniło, a po chwili osoba lekko stanęła na nogach. Wokół nie było nic. Chłopak zaczął iść przed siebie. Gdy szedł, echo jego kroków roznosiło się w głąb przestrzeni. W końcu w oddali zobaczył jakieś obiekty. Przyspieszył. Po obu stronach jego drogi zaczęły pojawiać się drzwi, a wraz z nimi klucze w kieszeniach. Im dalej szedł tym więcej było drzwi i kluczy. Zaczął biec. Pęki kluczy zaczęły pojawiać się na jego rękach i szyi. Ich ciężar zaczynał go przygniatać.
Wreszcie drzwi się skończyły. Znowu był w pustce. Zwolnił. Szedł wolniej niż przedtem.
Nagle w oddali zobaczył kolejne drzwi. Tym razem tylko dwoje. Jedne z nich były granatowe. Mogło się wydawać, że wchłaniały do środka niczym czarna dziura. Drugie zaś lśniły jak szczere złoto bijąc blaskiem. 
W obu dłoniach pojawiły mu się ogromne klucze o tych samych kolorach co drzwi. Były cholernie ciężkie, ugiął się.
Nagle drzwi się lekko rozsunęły. Za nimi były jeszcze jedne. Były błękitne. Biły bladym światłem. Rozległ się huk. Spojrzał w górę. W dół leciał potężny błękitny klucz. Spadał prosto na niego...

Will się obudził. Właśnie to był jeden z powodów, przez które nienawidził spać. Najgorsze jednak było to, że doskonale wiedział co te sny oznaczają. Albo raczej jaki mają przekaz. I również czemu jest w nich w ludzkiej postaci.
Przetarł twarz dłońmi. Nawet nie wiedział kiedy usnął. Pewnie z nudów, stwierdził. Wyjrzał za okno. Słońce świeciło jasno, a na niebie nie było prawie żadnej chmury. Wolał kiedy padało i było zimno. Tak czy inaczej nie będzie musiał długo tutaj siedzieć..


W tym samym momencie w pokoju na górze obudził się również Dipper. Nie wiedział co, ale coś było w powietrzu. Jakby na coś czekał. Usłyszał, że Bill też wstał. Demon miał zmarszczone brwi.

- Tad przyszedł - powiedział wstając z łóżka.

- O kurde.. No to musimy szybko zejść na dół.

- A nie wolisz zostać w łóżku? Ile tu leżysz, ile czasu minęło?

- .. Trochę ponad godzinę - odpowiedział mu Dip, po zerknięciu na zegarek. - Ale możesz nas teleportować, chcę przy tym być, to ważne.

Bill westchnął i pstryknął palcami. Pojawili się w salonie na przeciwko przymulonego Willa. Dipper usiadł na fotelu żeby nie męczyć nogi. Z kuchni wyjrzała Mabel.

- Coś się stało?

- Tad przyszedł - powiedział obojętnie Will patrząc przed siebie.

- Już? Szybko minęło. To ja zaparzę herbaty.

Usłyszeli pukanie do drzwi.

- No i co pukasz, każdy wie, że to ty! - krzyknął Bill.

Po chwili pojawił się przed nim Tad i strzelił go w tył głowy, mówiąc, żeby się zachowywał. Następnie usiadł obok Willa na kanapie. Zerknął na Dippera.

- Coś się stało? - spytał uśmiechając się łagodnie.

- A, nie, bo spadłem z dachu i..

- Will ci nie pomógł?

- Nie no, pomógł, za parę godzin ma być już wszystko okej.

Tad uniósł lekko brwi, po czym spojrzał na Willa, który odwrócił głowę w drugą stronę.

- Wydawało mi się, że miałeś wystarczająco dużo czasu, żeby nauczyć się robić takie rzeczy od razu.

- Najwyraźniej nie.. - mruknął demon.

Strange uniósł na to brwi jeszcze wyżej, po czym się roześmiał. Zwrócił się do Billa:

- Parę dni wśród ludzi i stare nawyki mu wracają - Will wyglądał jakby miał zaraz kogoś zabić.

- He he.. Taa... - zaśmiał się niepewnie Bill.

- W każdym razie - Tad pstryknął palcami, a Dip poczuł jak jego kość błyskawicznie się zrasta. Wzdrygnął się. - Wybacz, że to trwało tak długo.

- A, ee.. D-dziękuję..

Do salonu weszła Mabel z kubkiem herbaty i wujami. Kubek postawiła przed najstarszym demonem, który skinął głową.

- Może przejdźmy do rzeczy. Rozmawiałeś z bratem?

- Próbowałem.. - mruknął Will, a Tad tylko westchnął i kontynuował.

- A więc Bill. Co postanowiłeś?




-  KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ  -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro