II
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Wszyscy (no może z wyjątkiem Willa) wpatrywali się wyczekująco w Billa.
Dipper nie był tego wszystkiego pewny. Dopiero co się okazało, że demon ma dwóch braci, z czego jeden jest od niego na pewno o wiele potężniejszy i cholera wie, czy przypadkiem nie wymyśli ich wszystkich załatwić, a teraz jeszcze osoba do której już wszyscy się przyzwyczaili miała stąd zniknąć.
Bill natomiast wolałby być dosłownie wszędzie indziej, byleby nie ze swoimi braćmi, jednak możliwość przywrócenia mu wzroku była niewątpliwie kusząca. Z drugiej jednak strony bardzo dobrze mu się mieszkało z rodziną Pinesów.
Demon stał tak wahając się. Tad lekko zniecierpliwiony uśmiechnął się i poprawił nakrycie głowy.
- Oczywiście jeśli nie chcesz, to nie musisz decydować teraz, chociaż nie rozumiem nad czym się tu zastanawiać - dodał oschle. - Mogę ci dać parę dni na zastanowienie się. Will, zostaniesz na ten czas z Billem - teraz nawet błękitny spojrzał się na niego.
- Co?
- Po cholerę? - również wtrącił Bill.
- Może cię przekona, żebyś wreszcie pomyślał mądrze.. Liczę na ciebie Will - zwrócił się do brata, po czym odwrócił się do trójki siedzącej w salonie oraz Dippera, delikatnie uniósł melonik, po czym pstryknął palcami i zniknął.
Znowu zapanowała cisza. Po chwili wszyscy (oprócz Billa) spojrzeli na Willa, który nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić. Szukając jakiejkolwiek wskazówki spojrzał na brata, który czując na sobie jego wzrok skrzywił się.
- Spadaj stąd.
- No ale..
- Nie obchodzi mnie co on powiedział, masz stąd zniknąć - Bill przeteleportował się do swojego (i Dipa) pokoju.
Will wolał jednak słuchać nakazu starszego brata - czyli zostać. Przeleciał wzrokiem po całej czwórce, a Ford dał mu znak ręką, żeby wszedł. Demon sztywno usiadł naprzeciwko nich na kanapie w salonie, a naukowiec lekko pochylił się do przodu, opierając na kolanach.
- A więc jesteście braćmi Billa.. - bardziej stwierdził niż zapytał. - Czemu aż tak bardzo wam zależy, żeby z wami poszedł?
Will naprawdę nie miał ochoty na odbywanie jakiejkolwiek rozmowy z kimkolwiek, a już szczególnie na tematy rodzinne, ale po większości życia spędzonej z Tadem nauczył się, że należy odpowiadać na zadane pytanie, oraz gdy ktoś (on) mu kazał coś zrobić, również powinien to wykonać, bez jakichkolwiek sprzeciwów.
- Mi jest obojętne gdzie Bill się znajduje, i co z kim robi, ale Tad lubi jak wszystko jest na swoim miejscu.
- Czy to nie odnosi się bardziej do jakichś rzeczy? Typu długopisów na biurku? Przecież jesteście jego braćmi.
- Bez różnicy - stwierdził Will, na co Ford uniósł lekko brwi. Demon zerknął na Dippera, który już od dłuższego czasu lustrował go zamyślony wzrokiem. - Ty się z nim najlepiej dogadujesz, prawda? - Dip się ocknął i popatrzył na niego przymulony.
- Co? A. A no to nie wiem, jakby nie było to z Fordem spędził więcej czasu niż ze mną - wskazał na wuja. - Ja z nim po prostu dzielę pokój (nawet nie z własnej woli..).
- No wszystko jedno - odparł obojętnie Will. - Możesz do niego pójść i spróbować go nakłonić, żeby ze mną porozmawiał? Możesz mu powiedzieć, że też o tym nie marzę, ale myślę, że to akurat wie.
- Ta, spoko - mruknął Dipper, wpatrując się w jego białe rękawiczki, przygryzając paznokieć na kciuku.
- Dzięki..
× × ×
Chłopak wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Bill leżał na swoim łóżku i bynajmniej nie był w dobrym humorze.
- Twój brat chce z tobą pogadać - Dip wskazał stronę salonu.
- Wiem.
- A pogadasz z nim?
- Nie - Dipper westchnął.
- A czemu?
- Bo nie muszę.
Brunet przetarł sobie oczy i usiadł na swoim łóżku, patrząc dalej na demona, który był już wkurzony na wszystko i na wszystkich. Przez chwilę panowała między nimi cisza, aż Dipper znowu zaczął:
- Wiesz, że cię ta rozmowa nie ominie.
- Słuchaj do cholery - Bill gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej i obrócił w jego stronę. - To nie jest twoja sprawa, więc się w to nie wtrącaj.
- No nie wiem czy nie moja, mieszkasz w moim pokoju, w domu mojej rodziny i nie wiem czy ci coś nie odjebie i nas nie pozabijasz. O twoich braciach już nie wspomnę. Mogłeś nam o nich chociaż powiedzieć.
- A niby czemu miałbym wam o nich mówić, co?
- No nie wiem, już nas raz uratowałeś, mogłeś powiedzieć, że w każdej chwili możemy mieć kolejny dziwnogedon, czy coś równie abstrakcyjnego.
- Nie muszę się wam ze wszystkiego spowiadać! Co my kurwa w kościele jesteśmy?
- Nie musisz nam wszystkim, mogłeś chociaż mi albo Fordowi.
- A od kiedy to my się aż tak przyjaźnimy, co? Myślałem, że tylko dzielimy pokój.
- Jezu Chryste, o co ci chodzi do cholery?
- Wyglądacie jak stare małżeństwo - oboje prawie dostali zawału. Z boku, podpierając się o biurko z założonymi rękami stał Will, patrząc na nich obojętnie.
- Wypieprzaj stąd - warknął Bill. Niebieskowłosy nie zwracając na to uwagi kontynuował.
- Możemy porozmawiać? - zerknął na Dipa. - Na osobności.
Dipper stwierdził, że woli się nie przekonywać, jakimi mocami dysponuje brat bliźniak Billa, więc wstał i zaczął się kierować do drzwi.
- O nie, nie, nie - szybko odezwał się blondyn. - Dipper, ty zostajesz - chłopak stanął niepewnie w miejscu.
- To raczej sprawy rodzinne..
- Co za różnica? Nie chcesz żeby został? Może ci kogoś przypomina, co?
- Bill, zamknij się - demon warknął, a Dipa aż przeszły ciarki.
- A co? Dalej nie lubisz o tym mówić?
- Ostrzegam cię - oko demona zaczęło groźnie lśnić błękitnym światłem. Bill wstał i zrobił krok w jego stronę. Jego wyblakła tęczówka trochę przybrała złocistego koloru, a wzory na rękach zabłysły. Dipper zaczął się ostrożnie wycofywać, ale nagle jebły go drzwi.
- Kur.. - chłopak chwycił się za tył głowy i przykucnął umierając. Demony wytrącone z wątku odwróciły się w stronę drzwi, w których stała Mabel.
- Eee.. - dziewczyna zerknęła na kulącego się brata, a potem wróciła wzrokiem na pozostałą dwójkę. - Bo ja miałam sprawdzić, czy u was wszystko dobrze, bo tak nagle zniknąłeś i.. no.. Jest okej, tak?
- Nie.. - jęknął Dipper.
Will przez chwilę wpatrywał się w brunetkę, aż w końcu prychnął przewracając okiem i wyszedł z pokoju.
Bill miał obojętny wyraz twarzy i tylko wzruszył ramionami, kładąc się z powrotem na łóżko.
Kiedy Dip się podnosił, dostrzegł lekki uśmiech na jego twarzy i tylko westchnął, dając znać siostrze, żeby wyszli.
Gdy schodzili na dół pomyślał sobie jeszcze, że jednak nakłonienie tamtych dwóch do rozmowy może okazać się o wiele trudniejsze niż sądził..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro