Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Wszyscy popatrzyli po sobie zdziwieni. W całym mieście oprócz nich przecież nikogo nie było, nikt również tu nie przyjeżdżał.
Dipper zauważył, że Bill się skrzywił i lekko osunął na fotelu, krzyżując ręce.

- Dipper, możesz czynić honory - stwierdził Stan, na co chłopak wstał i podszedł do drzwi.

Kiedy je otworzył zobaczył wysokiego mężczyznę w granatowym garniturze z melonikiem na głowie. Za nim stał chłopak bardzo przypominający Billa, tylko był błękitny. Był ubrany tak samo jak demon, kiedy to go przyzwali na początku.

- Em.. - Dipper nie był pewny jak zareagować.

- A więc miło mi cię poznać Masonie Pinesie, w końcu się spotykamy - granatowy wyciągnął do bruneta dłoń, którą ten niepewnie uścisnął, unosząc brew.

- Dipper - wtrącił drugi Bill.

- Słucham? - wyższy spojrzał na niego pytająco.

- Dipper, nie Mason - poprawił go. Ten zamyślił się na chwilę, po czym przytaknął.

- No tak, wybaczy mi. Jestem Tad Strange, a to jest Will Cipher - Dip uniósł (tym razem) obie brwi jeszcze wyżej.

- Znaczy się brat Billa? - upewnił się.

- Yhm.

- Bill wam pewnie o nas nie mówił. Ja również jestem jego bratem, tyle, że nie bliźniakiem i straszym.

- ... To czemu macie różne nazwiska?

- O tym nie rozmawiamy.

- Cieszę się, że już się zaprzyjaźniliście - przerwał im Bill, podchodząc do nich. - ale może mi łaskawie powiesz, po cholerę tu przylazłeś?

Cała reszta dalej siedziała na kanapach w salonie i tylko patrzyła niewierząc na nowo przybyłych.

- Ha ha! No jak to po co? Po ciebie.

- Po mnie? - warknął Bill.

- Ależ naturalnie - demon poprawił odruchowo melonik. - Przyszliśmy cię zabrać z powrotem do domu.

- No to trochę wam się nie spieszyło, nie uważasz? - Bill wyszukał w powietrzu ramię Dippera i odsunął go za siebie, podchodząc bliżej do brata.

- Możliwe, ale chciałbym ci przypomnieć, że zanim wybrałeś się do tego miasteczka, poinformowałeś, że nie życzysz sobie, żebyśmy ci przeszkadzali.

- Słuchaj no - blondyn wyciągnął palec w jego stronę, żeby go szturchnąć, a kiedy poczuł ludzką klatkę piersiową, wzdrygnął się i szybko zabrał rękę. - Walnąłeś se ludzką postać? Dobrze że tego nie widzę.

- Stwierdziłem, że będzie to bardziej na miejscu - odpowiedział mu, ignorując ostatnią uwagę. - Tak czy inaczej. Rozumiem, że nie masz nic przeciwko wrócenia do domu.

- A może i mam?

- Zabieracie Billa? - Mabel wreszcie zaczęła kontaktować. - Ale czemu, przecież może z nami zostać.

- Obawiam się, że nie masz tu nic do powiedzenia - Tad posłał jej uśmiech, na który przeszły ją dreszcze. - A więc? - zwrócił się ponownie do brata.

- A daj mi święty spokój, nigdzie nie wracam! Mam dość ciebie i tych wszystkich twoich debilnych zasad! - Dipper co jakiś czas zerkał na Willa, który kompletnie nie zainteresowany rozmową wodził wzrokiem po wnętrzu domu, w ogóle się nie udzielając.

- Rozumiem - już lekko zirytowany demon znowu poprawił melonik. - Pamiętajmy jednak, że straciłeś wzrok. Pominę to, co na ten temat sądzę, ale chciałbym ci jedynie przypomnieć..

- Naprawdę - przerwał mu blondyn. - nie interesuje mnie twoje zdanie.

- Dasz mi do cholery dokończyć? - głos demona zagrzmiał echem, a powietrze zrobiło się gęste i ciężkie. Tad odchrząknął i już normalnym głosem kontynuował. - Jak już mówiłem, chciałbym ci przypomnieć, że to nie ty tu jesteś od decydowania, to po pierwsze. Po drugie, to, że jesteś niedojdą i beztalenciem, nie znaczy, że reszta twojej rodziny też jest.

- Powiesz wreszcie o co ci chodzi?

- Owszem. Jeżeli z nami wrócisz, mogę ewentualnie przywrócić twój wzrok do stanu pierwotnego. Przez twoją niekompetencję, nawet w naturalnej formie nie będziesz w stanie normalnie funkcjonować.

- Właśnie, przecież jesteś w stanie już znowu być "normalnym" sobą, czemu tego nie zrobileś? - zwrócił się do Billa Dip.

- Sam też jestem tego bardzo ciekawy - powiedział chłodno Tad. Bill przez ułamek sekundy się zawahał (co oczywiście nie uszło uwadze starszego demona), a potem odpowiedział:

- Wydaje się to być bardziej na miejscu - nawet Will uniósł na to lekko brwi, a Bill (mimo, że tego nie widział) wiedział, że zjebał. Tad uśmiechnął się złośliwie.

- A więc.. Zostajesz tu z nim(i), czy wracasz z nami?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro