czas nas goni
Po wypowiedzi żekomej śmierci wszyscy zamienili się w słuch .
Carol udało się nawet podpytać ostatnio Canary o pierwszego Kid Flasha. O dziwo ze spokojem odpowiadała na jej pytania , i nie próbowała zmieniać tematu jak reszta. Wiedziała więc dość sporo na jego temat , nie tyle co zespół ,ale tyle żeby czuć do niego szacunek.
- chcesz powiedzieć że Wally ... - zaczeła cicho Artemis
- żyje ? Tak ale jak już mówiłam nie wiem ile jeszcze jego organizm wytrzyma - dokoczyła jej wypowiedź czarnowłosa .
- czyli trzeba działać szybko - stwierdził wodnik .
- owszem , pytanie tylko gdzie go szukać ? - zapytał superboy mało dyskretnie dając dziewczynie znać że jeśli wie gdzie się znajduje ich przyjaciel chce wiedzieć gdzie może przebywać.
- sprawdzałam to już , ciało nie zmieniło miejsca od czasu śmierci czyli jest tam gdzie "zginął" -powiedziała robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Wszyscy spojżeli na nią z niezrozumieniem. Wszyscy oprucz Carol.
- jest na Antarktydzie - powiedziała a wszyscy obrucili się w jej stronę - no tam zginął tak ?
- tak , ale przeszukaliśmy cały teren i nie zostało tam po nim nic - powiedział Nightwing
- do niedokładnie szukaliście, byłam tam jeszcze przed chwilą by się upewnić że mam rację ! I mam ! -krzykneła ciemnowłosa
- no dobrze masz rację ... ale w czym - dopytywała się jedyna w miarę spokojna osoba w pomieszczeniu czyli Superboy
- w tym że podczas ostatniego wyładowania które uderzyło w Kid Flasha poraz ostatni ,ciało się wyparowało - stwierdziła dziewczyna z delikatną nutą pytania w głosie. Wszyscy zgodnie potwierdzili jej wypowiedź skinieniem głowy - to wiecie , ale niewiecie że ciało się zdematerializowało
Wypowiedź dziewczyny wprawiła obecnych w zdziwienie. Artemis przyłożyła zdziwiona rękę do czoła i zaczeła kręcić przecząco głową. Nie wierzyła w to co słyszy. Chciała w to uwirzyć, ale nie przeżyła by zawodu jeśli misja by się nie powiodła.
- gdzie ? - pierwszy otrząsnął się Wodnik.
- dokładnie w tym samym miejscu , ale kilka metrów niżej , wewnątrz warstwy lodu , przez co będzie trudniej je wydostać - powiedziała pewna siebie śmierć
-jakie są szanse że on wogóle żyje - zapytała lekko drżącym głosem Artemis z ręką dalej przy czole. Miała zamknięte oczy chcąc powstrzymać napływające łzy. Tutaj ciemnowłosa zawachała się
- jak narazię czuje że żyje , tego jestem pewna - powiedziała Śmierć
- ile mamy czasu ? - zapytała Megan
- nie wiem dokładnie ale mało - odpowiedziała na zadane pytanie patrząc po młodych bohaterach
- co propomujesz w takim razie ? - zapytał Robin patrząc na nią nieufnie
- ruszać , najlepiej odrazu - powiedziała , a właściwie to niemal krzykneła Śmierć
- dobra słyszeliście wszyscy do bio rakiety ! -krzyknął Nightwing i wszyscy ruszyli w stronę statku.
- ja nie idę - powiedziała Artemis łamiącym się głosem - nie dam rady ...
Powiedziała załamana i ruszyła w stronę salonu. Brunet zatrzymał ręką idącą w stronę bio rakiety Blind chwytając ją za ramię. Dziewczyna obruciła głowę w kierunku ręki.
- ty nie - powiedział powarznie . Dziewczyna chciała zaprotestować ale chłopak był szybszy - tam i tak nam się nie przydasz ... pozatym zostań z nią i pilnuj by niezrobiła nic głupiego
Nastolatka pokiwała twierdząco głową i ruszyła za blondynką. Szła powoli korytarzami nasłuchując jakiego kolwiek dźwięku który mógł ją naprowadzić na załamaną dziewczynę .
W końcu jej uwagę przykuł cichy szloch w jednym z pokoi . Przy tym pokoju nigdy niebyła . Drzwi były zamknięte ale słyszała szloch zza nich. Lekko dotkneła drzwi sprawdzając czy jest na nich tabliczka z imieniem właściciela. Ku jej usciesze była. W metalowej tabliczce był wyryty napis Wally West .
Dziewczyna przed drzwiami skrzywiła się ze smutku. Artemis musiała go bardzo kochać , pomyślała. Długo stała pod drzwiami rozważając wszystkie za i przeciw wejściu do środka poczym cicho otworzyła drzwi.
W środku na niedużym łóżku siedziała Artemis , która płakała . W ręku miała ramkę ze zdjęciem jej i Wally'ego . Chłopak postanowił zrobić jej wtedy niespodziankę i ubrał się w piżamę jednoczęściową przypominającą misia i chodził w niej cały dzień z powodu dnia pluszowego misia. Nie zdjął jej nawet w górze mimo iż wszyscy się z nigo śmieli ,a ona po solidnym krzyknięciu na wszystkich prześladowców chłopaka ,przytuliła go mocno a wtedy nagle Dick zrobił im zdjęcie. Chłopak przesłał je na telefon rudzielca który obiecał że powiesi je sobie nad łóżkiem.
Mimo wszystko drgneła gdy usłyszała otwieranie drzwi . Podniosła głowę i zobaczyła Carol stojącą w drzwiach. Zupełnie jak Black Canary gdy spała u Olivera bo pokłuciła się z Wallym a nie chciała robić problemu mamie , pomyślała , Dinah staneła dokładnie w ten sam sposób chcąc siedzieć co się stało. I wtedy coś ją oświeciło. Cannary i Arrow mieli córkę. Córkę której nieraz pilnowała i która znikneła w środku nocy . Nigdy się nie odnalazła.
Spojała na blondynkę stojącą przed nią i dokładnie się jej przyjżała. Rysy twarzy nastolatki były zbliżone do tych Black Canary ,a dotego miała niemal idętyczną sylwetkę. Włosy miała trochę jaśniejsze . A karnacja dziewczyny niemal idętyczna jak u jej mętora.
Blind w tym czasie stała niewiedząc jak się zachować. Nie znała siedzącej naprzeciw dzieczyny dobrze ,pozatym czuła jej wzrok na sobie. Westchneła i podeszła trochę bliżej
- wszystko gra ? - zapytała niepewnie . Artemis przytakneła głową i pociągneła nosem
- tak chyba tak... - odpowiedziała jej - chodź siadaj - poprosiła klepiąc lekko miejsce obok siebie ręką . Nastolatka zrobiła to o co prosiła ją starsza .- a z tobą ?
Nastolatka wzruszyła ramionami. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć . Nie było u niej dobrze. Matka jej nienawidzi , a ojciec ciągle pije . Mimo wszystko starała się być jak najbardziej przyjacielska, życzliwa i przedewszystkim wesoła. Tym próbowała zamaskować ból i cierpienie z powodu rodziców którzy poprostu jej nie chcą.
- znośnie - mrukneła
- myślisz że mówiła prawdę ? -zapytała Artemis. Carol odwruciła głowę w stronę jej głosu - Wally faktycznie żyje ?
- nie wiem - odpowiedziała szczerze - trzeba mieć nadzieję
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro