Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

czas nas goni

Po wypowiedzi żekomej śmierci wszyscy zamienili się w słuch .

Carol udało się nawet podpytać ostatnio Canary o pierwszego Kid Flasha. O dziwo ze spokojem odpowiadała na jej pytania , i nie próbowała zmieniać tematu jak reszta. Wiedziała więc dość sporo na jego temat , nie tyle co zespół ,ale tyle żeby czuć do niego szacunek.

- chcesz powiedzieć że Wally ... - zaczeła cicho Artemis

- żyje ? Tak ale jak już mówiłam nie wiem ile jeszcze jego organizm wytrzyma - dokoczyła jej wypowiedź czarnowłosa .

- czyli trzeba działać szybko - stwierdził wodnik .

- owszem , pytanie tylko gdzie go szukać ? - zapytał superboy mało dyskretnie dając dziewczynie znać że jeśli wie gdzie się znajduje ich przyjaciel chce wiedzieć gdzie może przebywać.

- sprawdzałam to już , ciało nie zmieniło miejsca od czasu śmierci czyli jest tam gdzie "zginął" -powiedziała robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Wszyscy spojżeli na nią z niezrozumieniem. Wszyscy oprucz Carol.

- jest na Antarktydzie - powiedziała a wszyscy obrucili się w jej stronę - no tam zginął tak ?

- tak , ale przeszukaliśmy cały teren i nie zostało tam po nim nic - powiedział Nightwing

- do niedokładnie szukaliście, byłam tam jeszcze przed chwilą by się upewnić że mam rację ! I mam ! -krzykneła ciemnowłosa

- no dobrze masz rację ... ale w czym - dopytywała się jedyna w miarę spokojna osoba w pomieszczeniu czyli Superboy

- w tym że podczas ostatniego wyładowania które uderzyło   w Kid Flasha poraz ostatni ,ciało się wyparowało - stwierdziła dziewczyna z delikatną nutą  pytania w głosie. Wszyscy zgodnie potwierdzili jej wypowiedź  skinieniem głowy - to wiecie , ale niewiecie że ciało  się zdematerializowało

Wypowiedź dziewczyny wprawiła obecnych w zdziwienie.  Artemis przyłożyła zdziwiona rękę do czoła i zaczeła kręcić przecząco głową. Nie wierzyła w to co słyszy. Chciała w to uwirzyć, ale nie przeżyła by zawodu  jeśli misja by się nie powiodła.

- gdzie ?  - pierwszy otrząsnął się Wodnik.

- dokładnie w tym samym miejscu , ale kilka metrów niżej , wewnątrz warstwy lodu , przez co będzie trudniej je  wydostać - powiedziała pewna siebie śmierć

-jakie są szanse że on wogóle żyje  - zapytała lekko drżącym głosem Artemis z ręką dalej przy czole. Miała zamknięte oczy chcąc powstrzymać napływające łzy. Tutaj  ciemnowłosa zawachała się

- jak narazię czuje że żyje  , tego jestem pewna - powiedziała  Śmierć

- ile mamy czasu ? - zapytała Megan

- nie wiem dokładnie ale mało  - odpowiedziała na zadane pytanie patrząc po młodych bohaterach

- co propomujesz w takim razie ? - zapytał  Robin  patrząc na nią nieufnie

- ruszać , najlepiej odrazu - powiedziała , a właściwie to niemal krzykneła Śmierć

- dobra słyszeliście wszyscy do bio rakiety ! -krzyknął Nightwing i wszyscy ruszyli w stronę statku. 

- ja nie idę - powiedziała Artemis łamiącym się głosem - nie dam rady ...

Powiedziała załamana i ruszyła w stronę salonu. Brunet zatrzymał ręką idącą w stronę bio rakiety Blind chwytając ją za ramię. Dziewczyna obruciła głowę w kierunku  ręki.

- ty nie - powiedział powarznie . Dziewczyna chciała zaprotestować ale chłopak był szybszy - tam i tak nam się nie przydasz ... pozatym zostań z nią i pilnuj by niezrobiła nic głupiego

Nastolatka pokiwała twierdząco głową i ruszyła za blondynką. Szła powoli korytarzami nasłuchując jakiego kolwiek dźwięku który mógł ją naprowadzić na załamaną dziewczynę .

W końcu jej uwagę przykuł cichy szloch w jednym z pokoi . Przy tym pokoju nigdy niebyła . Drzwi były zamknięte ale słyszała szloch  zza nich. Lekko dotkneła drzwi sprawdzając czy jest na nich tabliczka z imieniem właściciela.  Ku jej usciesze była. W metalowej tabliczce był wyryty napis Wally West . 

Dziewczyna przed drzwiami skrzywiła się ze smutku. Artemis musiała go bardzo kochać , pomyślała. Długo stała pod drzwiami rozważając wszystkie za i przeciw wejściu do środka poczym cicho otworzyła drzwi.

W środku na niedużym łóżku siedziała Artemis , która płakała . W ręku miała ramkę ze zdjęciem jej i Wally'ego . Chłopak postanowił zrobić jej wtedy niespodziankę i ubrał się w piżamę jednoczęściową przypominającą misia i chodził w niej cały dzień z powodu dnia pluszowego misia.  Nie zdjął jej nawet w górze mimo iż wszyscy się z nigo śmieli  ,a ona po solidnym krzyknięciu na wszystkich prześladowców chłopaka ,przytuliła go mocno a wtedy nagle Dick zrobił im zdjęcie.  Chłopak przesłał je na telefon rudzielca który obiecał że powiesi je sobie nad łóżkiem.

Mimo wszystko drgneła gdy usłyszała otwieranie drzwi . Podniosła głowę i zobaczyła Carol stojącą w drzwiach. Zupełnie jak Black Canary gdy spała u Olivera bo pokłuciła się z Wallym a nie chciała robić problemu mamie , pomyślała , Dinah staneła dokładnie w ten sam sposób chcąc siedzieć co się stało. I wtedy coś ją oświeciło. Cannary i Arrow mieli córkę. Córkę której nieraz pilnowała i która znikneła  w środku nocy . Nigdy się nie odnalazła.

Spojała na blondynkę stojącą przed nią  i dokładnie się jej przyjżała. Rysy twarzy nastolatki były zbliżone do tych Black Canary ,a dotego miała niemal idętyczną sylwetkę. Włosy miała trochę jaśniejsze . A karnacja dziewczyny niemal idętyczna jak u jej mętora. 

Blind w tym czasie stała niewiedząc jak się zachować. Nie znała siedzącej naprzeciw dzieczyny dobrze ,pozatym czuła jej wzrok na sobie. Westchneła i podeszła trochę bliżej

- wszystko gra ?  - zapytała niepewnie . Artemis przytakneła głową i pociągneła nosem

- tak chyba tak...  - odpowiedziała jej - chodź siadaj   - poprosiła klepiąc lekko miejsce obok siebie ręką . Nastolatka zrobiła to o co prosiła ją starsza .- a z tobą ?

Nastolatka wzruszyła ramionami.  Nie wiedziała co ma odpowiedzieć . Nie było u niej dobrze. Matka jej nienawidzi ,  a ojciec ciągle pije .  Mimo wszystko starała się być jak najbardziej przyjacielska, życzliwa i przedewszystkim wesoła. Tym próbowała zamaskować ból i cierpienie z powodu rodziców którzy poprostu jej nie chcą.

- znośnie - mrukneła

- myślisz że mówiła prawdę ? -zapytała Artemis. Carol odwruciła głowę w stronę jej głosu  - Wally faktycznie żyje ?

- nie wiem - odpowiedziała szczerze - trzeba mieć nadzieję

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro