Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. Kradzież Holokronów

Po solidnej dawce przyprawy Sik mógłby przenosić góry. Po prostu nie mógł ustać w miejscu! I jeszcze miał nowe zlecenie, chyba największe w jego karierze.

Sam Jabba the Hutt właśnie Sikowi zlecił kradzież kilkudziesięciu Holokronów ze skarbca w Świątyni Jedi. Sik nie mógł się doczekać, ale też wiedział, że to nie będzie takie łatwe. Jak mawiał jego ojciec: ,,Dobre przygotowanie to połowa sukcesu", Sik od razu zabrał się do roboty. Z części oszczędności kupił miecz świetlny od jakiegoś handlarza z bronią, granatowe szaty i wysokie, brązowe buty. Wyglądał jak rasowy Jedi. Pozostało jedynie, oczywiście nielegalnie, ściągnąć plany Świątyni, zapamiętać je i wykonać zlecenie.

Sik już w myślach przeliczał kredyty za zadanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wysłużony śmigacz szybko zawiózł go pod samą Świątynię. Sik wspiął się po schodach na samą górę i jęknął.

Świątynia była ogromna i pewnie było tam setki Jedi i Strażników. Sik ostatni raz przejrzał plany i powoli wszedł do środka. W tej chwili dziękował losowi, że ma genialną pamięć i pewnie szedł po korytarzach. Było tam o wiele mniej Jedi niż się spodziewał. Wtedy minął jakiegoś chłopca z warkoczykiem.

- Dzień dobry Mistrzu Skywalker – powiedział uprzejmie.

- Eee... Dzień dobry... chłopcze?

Chłopiec spojrzał się na niego jak na wariata, ale poszedł dalej.

Sik westchnął. Powinien się bardziej zagłębić w zwyczaje Jedi. Ale teraz już było za późno. Szczytem głupoty byłoby teraz zawrócić, by tylko poczytać.

Wtedy minęła go kobieta. Musiała być niewiele starsza.

- Skywalker. Jak tam dzieci?

- Eee... dobrze?

Kobieta poszła dalej, a Sik czuł, że trafił do domu wariatów. Jaki Skywalker? Jakie dzieci? No dobra, Sik zrozumiałby, gdyby jedna osoba go z kimś pomyliła, ale pół tego pokręconego Zakonu? To już przegięcie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik doszedł do Archiwów. Przy wejściu do Skarbca stało dwóch Strażników. Szykowało się szybkie starcie. Łowca powoli szedł w kierunku Skarbca, ostrożnie sięgając po blaster.

- Mistrzu Skywalker? Czy musi pan wejść? – spytał nagle jeden z nich.

Znowu ten Skywalker... Ale teraz może to wykorzystać.

- Tak, muszę.

Strażnicy otworzyli drzwi, a Sik wszedł do środka. Już na kilometr czuł podstęp.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik szedł korytarzem. To nie mogło być takie łatwe. Pewnie ci Jedi już o nim wiedzą. Lecz łowca był sprytny. Prosto ze Skarbca dojdzie systemem wentylacyjnym prosto na lądowisko. Aż chciałby zobaczyć miny Jedi, gdy ucieknie im sprzed nosa.

W między czasie dotarł do celu. Holokrony piętrzyły się pod sufit i aż się prosiły, żeby położyć na nich ręce. Sik wyciągnął z sakwy worek i ostrożnie włożył do niego pierwszy Holokron. Potem poszło z górki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po dziesięciu minutach worek był już pełny. Sik otworzył kratę szybu wentylacyjnego i upchnął wór do środka. Sam szybko wskoczył.

Potem nie było już tak przyjemnie. Szyb był dość ciasny, a worek i tak zajmował dużo miejsca.

- Jeszcze kawałek... - szepnął Sik.

TRACH! Kawałek blachy pod nim pękł i łowca runął na dół. Przycisnął worek do siebie, a w ostatniej chwili dobył blaster, z którego wystrzelił linę z hakiem, która zaczepiła się o sufit.

- To było ZA blisko.

Sik rozejrzał się dookoła i dostrzegł w, jak kiepskim położeniu się znalazł. Wisiał zaledwie parę centymetrów nad stołem, gdzie Jedi jedli obiad.

- Mistrz Skywalker? – spytał ciemnoskóry Jedi.

Sik zadziałał instynktownie. Mocniej złapał blaster, wykonał obrót i kopnął tego Jedi w twarz. Łowca zeskoczył na stół i minął zdezorientowanych Jedi.

Wszystko się pogmatwało!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Anakin dopiero się dowiedział o kradzieży i na złamanie karku leciał do Świątyni. Kątem oka zobaczył, że ktoś właśnie startuje na śmigaczu.

Potem potężnie huknęło, gdy oba pojazdy zderzyły się ze sobą. Śmigacze runęły ku ziemi i z całej siły uderzyły o płytę lądowiska.

Anakin w ostatniej chwili wyskoczył z pojazdu, ale nie wiedział, co się stało z kierowcą drugiego. Jedynie znalazł fragment hełmu i Holokron.

Wtedy rzucił się na niego mężczyzna w uszkodzonym hełmie. Przez dziurę Skywalker zauważył błękitne oko kierowcy.

- Idioto! Jak ty latasz? Mogliśmy zginąć!

- To ty mi wleciałeś pod śmigacz!

- Nie umiemy robić uników?

Kłócili się przez dłuższą chwilę, gdy nagle przybiegło kilku Mistrzów Jedi i Strażników.

- To jest ten złodziej! – krzyknął jeden ze Strażników, wskazując na mężczyznę w hełmie.

Złodziej rzucił się do ucieczki i szybko zniknął.

Anakin wyciągnął spod wraków worek Holokronów.

- Tak uciekał, że zapomniał o swoim łupie – spróbował zażartować.

Mistrz Windu zmierzył go surowym wzrokiem.

- Skywalker. Za chwilę mamy natychmiastowe posiedzenie Rady.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Holokrony wróciły do skarbca, a Anakin poszedł do siedziby Rady. Od razu skierował się na swoje miejsce, ale Mistrz Windu go powstrzymał.

- Mistrzu Skywalker, mamy parę pytań. Dlaczego ukradłeś Holokrony? – zaczął od razu.

- Co? Przecież wszyscy widzieliśmy złodzieje, który zbiegł.

- To jak wyjaśnisz, że na nagraniach wyraźnie widać ciebie?

- To musi być jakaś pomyłka! W momencie kradzieży byłem u swojej żony, może to potwierdzić.

- Senator Amidali akurat najmniej możemy zaufać.

Nagle do sali wszedł jeden ze Strażników. W dłoni trzymał mała kartkę, którą podał Mistrzowi Windu. Mace uważnie jej się przyjrzał.

- Wybacz Mistrzu Skywalker. Tu chyba mamy prawdziwego sprawcę.

Windu pokazał wizytówkę.

- Sik Sorenti. Łowca nagród na dolnych piętrach Coursount. Szybkie i perfekcyjne wykonanie zlecenia.

- Pozostaje pytanie czego był taki podobny do Anakina – powiedział Obi Wan.

- Na razie musimy obstawić wersję, że łowca jest zmiennokształtny. Pewne jest jednak to, że nie możemy go o nic oskarżyć. Ostatecznie nie doszło do kradzieży, ale i tak chcemy go zobaczyć. Skywalker, ty i Kenobi, poszukajcie go – podsumował Windu.

- Oczywiście Mistrzu – odparł Anakin.

- I niech Moc będzie z wami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro