Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14. Poświęcenie

Sik wylądował niedaleko rozbitego Krążownika. Na pewno widział go w wizji. Teraz musiał odnaleźć Anakina przed tamtym Zabrakiem.

Wtedy łowca wyczuł dziwne zakłócenia. Jakby jeden głos krzyczał i zaraz potem umilkł. To na pewno był Anakin. Zabrak go dorwał. Jego brat jednak musiał przeżyć. MUSIAŁ!

Sik wyciągnął miecze i wbiegł do wraku. Chociaż nie znał się dobrze na Mocy to teraz musiał jej zaufać.

Wtedy łowca usłyszał ciche jęki. Anakin...

Sik pobiegł w kierunku odgłosów i zobaczył swojego brata przywiązanego do jakiegoś słupa. Głowa zwisywała mu bezwładnie, musiał być nieprzytomny. Łowca podbiegł i ostrożnie przeciął więzy.

Anakin osunął się na ziemię, ale Sik ostrożnie go położył. Jego brat lekko uchylił powieki.

- Sik? Ale skąd ty tu? Musisz uciekać. Maul jest blisko.

Pewnie mówił o tamtym Zabraku.

- Spokojnie Annie. Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził.

Nagle rozległ się głos. Ten sam, co z wizji.

- O proszę, Skywalkerowie. Ale w duchu liczyłem na Kenobiego.

Sik zapalił miecze.

- Pokaż się!

- Braciszek zadziorny. Będzie niezły pojedynek.

Wtedy Zabrak wyskoczył za sterty pogniecionych blach.

- Maul... - szepnął Anakin.

- Zapłacisz za mojego brata, ty potworze! – krzyknął Sik.

Maul włączył swój miecz. Jego klinga była czarna i dawała złowrogą, biała poświatę, która zdawała się zasysać wszelkie światło dookoła. Zabrak rozpoczął pojedynek...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sik odparł pierwszy atak. Dalej było gorzej.

Zabrak był naprawdę dobrze wyszkolony, a emanująca od niego Ciemna Strona wręcz bolała Sika. Ale musiał przetrwać. Dla Anakina.

- Wyczuwam twój lęk i nienawiść – mówił Maul. – Boisz się o brata, a mnie nienawidzisz. Dobrze. Użyj twego gniewu, on da ci siłę...

- ZAMKNIJ SIĘ! – wrzasnął Sik i odepchnął Sitha Mocą na kilka metrów.

Łowca po raz pierwszy tą energię.

To jeszcze bardziej rozzłościło Maula i zaatakował z ogromną siłą.

Sik zdołał odpierać jego ataki aż do momentu, gdy się przewrócił. Niefortunnie na ranny bok. Łowca głośno syknął z bólu i zaczął się wycofywać.

- Uciekasz? – spytał Maul. – Żałosne.

- Żałosny to ty jesteś.

Sik, mimo bólu, ruszył do ataku i zadawał szybkie, ale dokładne ciosy. Uśmieszek szybko spełzł z twarzy Zabraka. W końcu klingi się starły.

- Wiesz, co Maul? – zaczął Sik. – Ty jesteś tylko zagubiony. Ciemna Strona jest w tobie silna, ale Sithem bym cię nie nazwał.

- Uczył mnie sam Lord Sidious!

- Który zginął z rąk Jedi. Weź ty się chłopie zastanów nad swoją drogą.

Zabrak się zdezorientował i Sik szybko to wykorzystał. Wytrącił mu miecz z ręki i odepchnął do tyłu. Mocą chwycił wielki kawał złomu i przygniótł Maula. Już nie stanowił zagrożenia.

Sik zgasił miecze. Teraz musiał zająć się Anakinem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szczęśliwie, Anakin nie był tak poważnie ranny jak się wydawało. Noc w zbiorniku z bactą powinna wystarczyć.

- Nadal nie wierzę, że mnie uratowałeś – szepnął Anakin, gdy Sik brał go pod ramię.

- Musiałem to zrobić. Jesteśmy braćmi, ale skąd ty się tu wziąłeś?

- Po naszej ,,dyskusji" potrzebowałem chwili samotności.

Tymczasem Maul zdołał się ocknąć. Nienawidził tej dwójki, a zwłaszcza tego Sika. Chciał mu się zrewanżować. Mocą chwycił ostre, metalowe pręty i zrzucił je na bliźniaków.

- Uważaj! – wrzasnął Sik i odepchnął Anakina na bezpieczną odległość.

Jednak tona prętów przytrzasnęła łowcę.

Maul zaśmiał się złowieszczo.

Anakin, mimo, że ledwo trzymał się na nogach, ogłuszył Zabraka Mocą i doczłapał do brata. Sik był nieprzytomny. Anakin nadał z komunikatora sygnał ratunkowy, ale wiedział, że pomoc przybędzie dopiero za jakiś czas.

Chwycił Mocą pręty i zrzucił je z brata. Anakin wciągnął powietrze. Z Sikiem nie było tak źle, ale jego prawa noga była kompletnie zmiażdżona i przebita. Krew sączyła się z niej strumieniami. Anakin z trudem powstrzymał łzy, ale przykucnął przy bracie i położył jego głowę na swoich kolanach.

- Sik, proszę, nie opuszczaj mnie. Ja... kocham cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro