Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- WY HUNCWOCI!

— Dwa Lata Później —

— Napewno się uda? — czarnowłosa, zadając to pytanie co chwilę spoglądała w glob korytarzy, przeskakując z nogi na nogę.

— Ty się nie martw, uda nam się —stwierdzil że spokojem Syriusz, stojąc obok dziewczyny.

— JUŻ!— Krzyknął Peter z drugiego końca korytarza.

Chwilę później było słychać odgłos kroków, a zaraz zza rogu wyłoniła się Profesor McGonagall, ubrana w szlafrok i niedbali związanymi włosami, które powoli zaczynamy siwieć.

Kolorowooka dziewczyna, szybko wybiegła na środek korytarza udając że upada.

— Ałć!— krzyknęła głośno, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

— Tiffany!— krzyknęła Minerwa, podbiegając do uczennicy — Wszystko w porządku?— zapytała pochylając się nad nią.

— Nie. — odpowiedziała twardo, podnosząc głowę do góry

Trójka chłopców, szybko przedostała się do gabinetu nauczycielki od transmutacji.

— Dasz radę wstać?— znów zapytała, podnosząc się do góry.

— NIE.

Kobieta zaczęła rozglądać się do okoła, a jej spojrzenie napotkało idącego James'a.

— Panie Potter!— krzyknęła, zwracając ty uwagę okularnika.

— Tak proszę pani?— zapytał podchodząc do Nauczycielki i dziewczyny.

—Zanies panią Riddle do Skrzydła Szpitalnego.

————

— Nie wiedziałem, za tak dobrze udajesz, Tiff — Uśmiechnął się, kładąc ja na łóżku w Szpitalu.

— Problem jest w tym — Zaczęła, patrząc na niego — Że nie udaje — mówiąc to cicho syknęła.

—— W tym samym czasie ——

— Co wy tutaj robicie? — Głos McGonagall było słychać na całym korytarzu.

— Syriusz zgubił spinkę do włosów — stwierdził szybko Remus, a reszta zaczęła udawać że owej spinki szuka.

— O! Jest! — krzyknął czarnowłosy, podnosząc trzy galeony.

— A wy, przypadkiem, nie szukaliście spinki? — zapytała, podejrzliwie na nich patrząc.

— O czym pani mówi?— Zapytał Remus, stając obok Syriusza.

— Mi niczego nie szukaliśmy — dodał Peter, po czym całą trójką odeszli do Skrzydła Szpitalnego.

McGonagall z lekkim przerażeniem wypisanym na twarzy, weszła niepewnym krokiem do swojego gabinetu. Siadając na swoim fotelu, przed biurkiem coś wybuchło. Przez co całe pomieszczenie stało się szare, tak samo jak właścicielka pomieszczenia.

— WY HUNCWOCI!— wrzasnęła kobieta, przez co słyszało ją pół Hogwartu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro