I kto jest teraz górą Evans?
— Mam dość — mruknął Syriusz, po czym zaczął uderzać głową o ścianę.
— Eliksiry jeszcze się nie zaczęły — Stwierdziła Tiffany, po czym znów zagłębiła się w czytanie książki od eliksirów.
Jednak, jak na zawołanie przed salą znalazł się Slughorn, który otworzył dębowe drzwi, jednoczenie wpuszczając swoich uczniów do środka. Każdy zajął swoje miejsce, po czym zaczął się rozpakowywać.
— Czekajcie! — powiedział Horacy, zwracając tym uwagę, całej klasy, na siebie. — Nie rozpakowujcie się. Dzisiaj pracujecie w parach — stwierdził, a obydwa domu spojrzały na cztery osoby, które uczyły się najlepiej, na ich roku oczywiście. — Ale! — krzyknął, przez co w klasie zrobiło się cicho— Aby było sprawiedliwie — mówiąc to, wyciągnął z torby mały kociołek — będziecie losować osobę, z którą pracujecie. Zapraszam Pannę Evans.
Rudowłosa podeszła w stronę nauczyciela. Wkładając dłoń do kociołka, można było usłyszeć jak w kółko powtarzała " Tylko nie Potter... Tylko nie Potter... ".
Po wyciągnięciu dłoni i sprawdzeniu z kim pracuje, na jej twarzy widniało rozczarowanie i lekki przerażenie.
— To jakiś żart — stwierdziła, po czym spojrzała błagalnie na Slughorna.
— Nie Panno Evans — powiedział patrząc na jej twarz — Nie może Pani losować drugi raz.
— Merlinie dopomóż — mruknęła, po czym przeczytała na głos imię osoby, z którą ma pracować — Riddle.
— To są chyba jakieś jaja! — wrzasnęła czarnowłosa — Nie mam zamiaru pracować z tą... Tą... SZLAMĄ.
— A myślisz że ja chcę pracować z Panną ,, Mój brat to Sam-Wiesz-Kto i się do mnie nie oddzywaj, bo pierdolnie cię Avadą "!— po wykrzyknięciu tych słów , Evans zakryła usta dłońmi — C-co... Ja nie chciałam tego powiedzieć!
Tiffany uśmiechnęła sie chytrze, tak że nikt tego nie zauważył, no może prócz Belli, po czym schowała różdżkę do jednej ze swoich podkolanówek.
— EVANS! — ryknął Slughorn, a Ślizgoni zrobili głośne ,, Uuuuuu". — A miałem cię za taką dobrą, grzeczną i uczynną uczennice — stwierdził z bólem w głosie — Odbieram 20 punktów Gryffindorowi, a żeby nie było, że faworyzuje któryś z domów, odbieram 5 punktów Slytherinowi. A ty Tiffany, możesz wylosować inną osobę.
————
— Skończyliśmy! — powiedziała uśmiechnięta Tiffany, co chwilę kręcąc głową.
— Niech spojrzę... — nauczyciel przyglądał się eliksirowi, po czym go powąchał — Idealny, dodaje 15 punktów Slytherinowi. — gdy Slughorn to powiedział Riddle wraz z Seveeusem, z którym pracowała w parze, przybiła piątkę.
— My też skonczyłyśmy!— krzyknęła Lily, a Bella widząc jej radość w oczach, mrugneła do Tiffany i niepostrzeżenie dorzuciła coś do kociołka, który w mgnieniu oka wybuchł.
— Tak... Wspaniały... — mruknął Horacy — Minus 5 punktów dla Gryffindoru, za wysadzenie połowy sali — mężczyzna znów spojrzał na dwójkę Ślizgonów i ich eliksir — podejdźcie tutaj wszyscy.
Jak na zawołanie, cała klasa od razu znalazła się przy tym jednym kociołku.
— Co czujecie?— pytając, spojrzał po uczniach, aby wybrać pierwsza osobę — Severus
— Napewno nie szampon do włosów!— zaśmiał sie Potter, a Evans zaczęła zabijać go wzrokiem.
— Czuję... Zapach książek, eliksirów i damskich perfum... — mówiąc to, na nikogo nie patrzył, jego wzrok był zakotwiczony w eliksirze.
— Dobrze... Riddle
— Zapach starych książek, ciastek — mówiąc o ciastkach, od razu pomyślała o tym, jak robiła pierniczki, wraz z Tomem— rzepaku i... Męskich perfum — dziewczyna na samą myśl, o posiadaczu owych perfum sie zarumieniła.
— Rzepaku? — zastanowił sie Slughorn, ale stwierdził że poszuka tego później w jakiś książkach, może odkryje jakiś nowy eliksir z tym dodatkiem. — Potter
— Zapach miotły od Quidditha, lasu i Arbuza — mówiąc o ostatniej rzeczy, lekko się zdziwił. Gdyż przedtem, jak na drugim roku Horacy przedstawiał im różne eliksiry, to go nie czuł.
————
— IDZIEMY TIFFANY!— krzyknęli równo Syriusz i James.
Chłopcy złapali dziewczynę za kostki i za ręce, uprzednio zakrywając je jej przy długą bluzą.
— EJ! PUSZCZAĆ!— wrzasnęła, a po chwili czuła, jak jej całe ubrania, jak i ona cała robi się mokre.
— Musieliśmy cię odkazić, przyniosą piątkę z Smarkeusem! — powiedział Black, patrząc na dziewczynę.
— I przez to wrzuciliście mnie do jeziora!?— krzyknęła, kurczowo trzymając się gałęzi drzewa, które dostawało aż do jeziora. — Jestem cała mokra! I jeszcze tak daleko brzegu!
— To podpłyń, co za problem? — stwierdził Potter, jak by to było coś najzwyczajniejszego w świecie.
— Nie umiem pływać — mruknęła zażenowana, starając się wejść na gałęzi, co niezbyt jej wychodziło.
— Ojoj... Nasza wielka pani nie potrafi pływać — zaśmiała się wrednie Lily, przechodząc obok nich wraz z Dorcas.
— Co jest ostatnio z tobą nie tak? — zapytała jej koleżanka, po czym spojrzała po trójce chłopaków.
— Niech już będzie... — mruknął Potter, po czym ściągając z siebie torbę, buty, "pelerynę" od szaty, rzucając różdżkę na trawę wskoczył do wody. — No chodź, pomogę ci — mówiąc to, podpłynął do kolorowookiej, i mocno ją złapał.
~ Czy ja czuję... Arbuza..?~ zapytał się w myślach James, gdy złapał Tiffany.
Dziewczyna uczepiła się chłopaka niczym kleszcz, i tak dopłynęli do brzegu.
Riddle podeszła do Lily, która dalej stała przy brzegu, po czym wepchnęła ją do jeziora.
— Upss... To niechcąco — zaśmiała się — I kto jest teraz górą Evans? — zapytała, dalej śmiejąc się wrednie, lecz dalej melodyjnie.
Syriusz przekręcił oczami, po czym zarzucił na czarnowłosą swoją bluzę, która przed lekcjami schował do dobry, jeżeli było by zimno. Przemoknięty dziewczynie, napewno przyda się bardziej, niż jemu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro