Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Dlaczego rogi?

- Czy to jest Hipogryf? - to pytanie padło z ust młodej Riddle, które skierowała w stronę Hagrida.

- Tak, zwie się Hardodziób - PółOlbrzym uśmiechnął się w stronę czarnowłosej, która z wielkim zaangażowaniem przyglądała się zwierzęciu.

Chwilę później ze swojej czarnej torby, która miała przewieszoną przez ramię, wyciągnęła niebieski zeszyt z białymi kartkami. Szybko złapała za ołówek i zaczęła szkicować Hipogryfa. Może wybitnym artystą nie była, ale Rydz niż nic. Ciągle spoglądając na zwierzę, jak i dopytując się gajowego, zaznaczała strzałkami w którym dokładnie miejscu znajduje się dana część ciała zwierzęcia. Dopisała o zwierzęciu również krótka notkę.

Gdy uczniowie Slytherinu jak i Griffindoru, bo z nimi dzisiaj mieli lekcje, zaczęli się zbierać kolorowooka schowała swój zeszyt i wypatrywała dobrze znanej jej czwórki.

----

- To które chętne na nim polatać? - większość osób patrzyła na mężczyznę jak na wariata.

Polatać? Na ŻYWYM stworzeniu, które moze go zrzucić w każdym możliwym momencie? Nie no... Wariat.

Wszyscy cofnęli się o krok do tyłu, prócz jednej ślizgonki, która jeszcze bardziej się do niego przybliżyła.

- Tiffany! - ucieszył się Hagrid, odchodząc lekko do tyłu.

Dziewczyna, wręcz natychmiastowo, ukłoniła się przed zwierzęciem, które po chwili zrobiło to samo. Po upewnieniu się że ukazała dość dużo szacunku, temu pięknemu i majestatycznemu zwierzęciu, podeszła do niego i lekko pogłaskała go po głowie.

- To co Hardodziób? - spojrzała w oczy zwierzecia - Lecimy? - zaśmiała się, widząc jak zwierzę przykucnęło, a wręcz położyło się na ziemi, aby czarnowłosa mogła na niego wsiąść.

Dziewczyna złapała się lekko jego piór, tak aby nie zrobić mu krzywdy, po czym lekko kopnęła go piętami, w podobny sposób jak dodaje się łydkę, jeżdżąc konno. Zwierzę zaczęło biec, przez co kolorowooka się lekko uchyliła, aby nie dostać jakąś niepożądaną gałęzią w twarz. Chwilę później, zwierzę wyskoczyło rozkładając skrzydła.

Dziewczyna wydała z siebie krzyk radości, czując ten wiatr w jej bujnych włosach, które żyły własnym życiem. Lecąc nad Zakazanym Lasem, gdzieniegdzie widziała różne zwierzęta żyjące tam. Malutkie wróżki, pegazy pasące się wraz z jednorożcami, stado hipogryfów, a nawet szło usłyszeć ryk jakiegoś smoka. Ale skąd smok w Zakazanym Lesie?

----

- Chłopaki! - krzyknęła, wbiegając do dormitorium chłopaków.

- Tak M'Lady? - zapytał Syriusz, przez co oberwał książką od dziewczyny.

- Dzisiaj na Opiece, jak leciałam na Dziobku nad Zakazanym Lasem- mówiąc te słowa, cała czwórka ucichła i postanowiła z zaangażowaniem słuchać dziewczyny. - słyszałam Smoka.

- S-smoka?- zająknął się Pettigrew, patrząc lekko wystraszony w stronę Lasu.

- Co? - Odezwał się Remus, patrząc ze zdziwieniem na dziewczynę - Jak to "słyszałam Smoka"?

- Tak to, mówię to co słyszałam. Nie jestem takim Potterem bądź Black'iem który kłamie jak z nut.

- Odezwała się ta, co nas zawsze kryje - mruknął James.

- Wolisz mieć codzienny szlaban?

- On nic nie mówił! - krzyknął Syriusz, przykładając rękę do ust brązowookiego, który znów chciał coś powiedzieć.

- Skąd tam smok? - zaczął zastanawiać się miodowooki, patrząc na całą resztę.

- Nie mam pojęcia, ale kiedyś się tego dowiemy! Nawet wiem jak, ale na to potrzeba czasu - mruknęła Riddle.

- Kontynuuj - powiedzieli wszyscy razem.

- Jedno słowo, Animagia - uśmiechnęła się, a na twarzy Remusa pojawiło się przerażenie.

- Remi..? Coś się stało? Powiedziałam coś nie tak? - zapytała z przejęciem.

- Nie... Nic, wszystko dobrze, tylko... Jak by to powiedzieć - chłopak zaczął się plątać we wlasnych słowach, patrząc po zebranych.

Dziewczyna otworzyła lekko usta, wiedząc o co mu chodzi. Podeszła do niego i mocno go przytuliła.

- Spokojnie, jesteśmy z tobą i dalej będziemy. Nie ważne że ma Likantropie - powiedziała spokojnie, odsówajac się od niego.

- Co to Likantropia? - Zapytał Syriusz, a reszta przybiła sobie piątkę z czołem.

- Wilkołactwo Syriuszu, Wilkołactwo - mruknął Potter.

- To... Nie dość że spróbujemy stac sie animagami, aby odkryć tego Smoka w Zakazanym, to jeszcze będziemy mogli towarzyszyć Remusowi!- powiedziała szczęśliwa dziewczyna, wskakując na łóżko Pottera i zabierając mu czekoladową żabę, która od razu zjadła.

- Moje amu!

- O nie! Nie zgadzam się! - Krzyknął Remus, wiedząc że może im coś przypadkiem zrobić.

- Niezbyt obchodzi nas twoje zdanie - mruknęła dziewczyna, puszczając oczko do Remusa i pochłaniając następne słodycze Pottera.

- EJ NO! TO MOJE! - chłopak zapierał się rekami, jak i nogami tak aby dziewczyna więcej nie dorwała.

- Nie przesadzaj, zachowujesz się jak byś miał rogi w dupie - mruknęła.

- Dlaczego rogi?- zaainteresował sie Syriusz, siedząc na swoim łóżku znajdującym się naprzeciwko tego James'a.

- Tak mi się powiedziało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro