Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tiffany, nie!

== Time Skip ==


W wielkiej sali jak codziennie było słychać różne rozmowy, śmiechy, i obijanie się sztućców od talerzy. Po sali, niedaleko nauczycieli krzątała się Uszasta, co rusz podjadając coś od Hagrida, który dawał jej kawałki obiadu.

- Uwaga! - krzyknęła McGonagall, wstając od stołu. Na sali zapanowała cisza. - Jako iż za tydzień zaczynają się Święta, uczniowie którzy w czasie świąt będą przebywać w swoich rodzinnych domach, proszeni są o zapakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Express Hogwarts London odjeżdża dzisiaj o godzinie osiemnastej.

----

- Albus, też wracasz do domu? - Zadał pytanie Scorpius, pakując pojedyncze ubrania i książki.

- Ehhhh - Westchnął, wymieniony chłopak patrząc na niego to na chodzącego lisa po pokoju, który szukał sobie miejsca do spania - W tym roku zostaje, rodzice jadą do babci Molly i dziadka Artura. NIezbyt mam ochotę z nimi przebywać, i dostawać znów te swędzące swetry... - Jedenastolatek mówiąc to, walnął się na swoje łóżko nie interesując się już niczym.

- Okej... Ja się zbieram - Powiedział do siebie platynowłosy, żegnając się z Potterem. Ostatni raz sprawdził czy dopiął swój kufer, który dziwnym trafem był z jednej strony odpięty.

Nie myśląc za wiele, i nie sprawdzając czemu się odpiął. Wziął go i wyszedł.

----

Pov*Harry*


- Tiffany, nie! - Czarnowłosa dziewczyna, słyszała krzyk Harrego.

Nie zareagowała, dalej szła w stronę Bazyliszka jak zahipnotyzowana. Wąż przyciągał ją, jak magnes śruby.

- Tiffany! - W oddali dalej było słychać krzyk Pottera. Kobieta zaczęła mówić niezrozumiałe słowa. Tak, owszem był to język wężousty, ale słowa były takie niezrozumiałe. Zdeformowane, Bazyliszek natomiast, tak jak by wszystko rozumiał. Obie pary oczu odwróciły się w jego stronę, mężczyzna patrzył na to  wystraszony. Złotooka wraz z oślizgłym kolegą zaczęli się do niego zbliżać. W pewnym momencie obydwoje rzucili się w jego stronę.


Pov* Autorka *


Gdy mężczyzn miał być spertrifikowany, i Mung wie co jeszcze, Harry obudził się oblany zimnym potem.

- Co się stało? - Zapytała zaspana Ginny, patrząc na męża.

- N-nic, śpij - powiedział patrząc na nią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro