Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Dobrze Suce

— C-co się stało?— Zapytała lekko przerażona, dalej klęcząc.

— Tiffany!— Krzyknął Draco.

Był on tak bardzo szczęśliwy, ostatni raz cieszył się tak gdy urodził się Scorpius. Mężczyzna, od razu znalazł się przy klęczącej dziewczynie, mocno ją do siebie przytulając jak i głaszcząc po głowie.

— Tęskniłem... Tak bardzo tęskniłem...

— D-draco?— Zapytała tak, jak by niczego kompletnie nie pamiętała — C-co jest? Gdzie my jesteśmy? Czemu jesteś taki stary?— Zapytała, patrząc na niego. Był... Stary... Ona natomiast, wyglądała jak by zatrzymała się na rozwoju siedemnastu lat...

— O co ci chodzi? — Zapytał odsuwając się — Przecież... Minęło dziewiętnaście lat, od bitwy o Hogwart, dziewiętnaście lat od kąd myśleliśmy że nie żyjesz...

— J-jak to? Dlaczego ja N-nic nie pamiętam?

———

— Gdzie są wszyscy? Harry? Ron? Fred? George? Ginny? Hermiona? Luna? Neville? Cho? — Ciągle zadawała pytania, strzelała nimi niczym z procy.

—Ehhh— Mężczyzna głośno westchnął — Neville z Luną zostali małżeństwem, tak samo jak Hermiona z Ron'em i Harry z Ginny. Neville uczy Zielarstwa, Harry jak i Ron są Aurorami. Hermiona została ministrem magii. A Cho... Zmarła parę lat temu, popełniła samobójstwo...— Stwierdził lekko speszony.

— Dobrze Suce, nigdy nie powinna istnieć... — Mamrotała do siebie Tiffany— Wtedy, Harry nie był by nią zauroczony, nie poszłaby z Cedrikiem na bal. Wtedy ja bym poszła z Ced'em, może nawet Cedrik by nie zginął... Może ja bym nie "umarła"... Może miałabym teraz męża i gromadkę dzieci... Pierdolona rodzina Chang'ów... Gdyby nie oni... Tom nie został by "wężem"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro