[Kenpachi/Unohana] Tylko ona.
Umierałaś w moich ramionach, a na twoich ustach błąkał się delikatny uśmiech. Ja widząc gasnący blask w twoich oczach czułem rozpacz.
Umierałaś.
Tak bardzo tego nie chciałem, choć to właśnie mój miecz przebił twoje ciało na wylot.
Kocham walkę. Sprawia mi wiele przyjemności. Bardziej jednak kochałem walczyć z tobą.
Ekscytacja, jaka towarzyszyła mi za każdym razem, gdy nasze ostrza się zwarły. Tylko ty byłaś zdolna dotrzymać mi kroku. Podzielałaś moją radość i dopełnialiśmy się w tym zabójczym tańcu. Tyle lat byłaś jedyną godną przeciwniczką, którą szanowałem i wolałbym nigdy nie pokonać.
W końcu jednak ten dzień nadszedł i wydawał się gorszy niż w moich przewidywaniach.
Zostałem przebudzony, ale miałem wrażenie, jakby odebrano mi coś bardzo cennego.
Czułem pustkę w sobie, której wcześniej tam nie było. Odeszłaś szczęśliwa, choć nie potrafię zrozumieć dlaczego.
Wiem jedno – jest wróg do pokonania.
Żywię nadzieję, aby był silny i twoja decyzja o poświęceniu była tego wszystkiego warta.
- Mam nadzieję, że będziesz dumna, Yachiru – szepnąłem sam do siebie, zerkając po raz ostatni na twoje nieruchome ciało i odszedłem.
__________________________________________________________
Jest to ostatni z tekstów, które kiedyś tam napisałam. Następne pojawią się, jeśli usiądę i coś stworzę. Dalej możecie mi podrzucać propozycję, abym spróbowała stworzyć z kimś konkretnym historie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro