Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[GrimmUlqui] Samotny król

  Nie sądził, że przeżyje tą walkę. A jednak został postawionyna nogi i wrócił w znajome pustynne rejony. Wieczna noc wciążtrwała, a księżyc zawsze pozostawał w pierwszej kwadrze. Sunąłprzed siebie, czasem czując wzrok innych hollowów lub słyszącdźwięki świadczące o tym, że gdzieś czai się towarzystwo. Nieprzejmował się tym, bo nie byli dla niego żadnym zagrożeniem.Zwykłe płotki.

  Dotarł w końcu do celu swej podróży. Stanął przed wciąż podniszczonym Las Noches.Wszedł do środka przez dziurę w ścianie i zaczął przemierzać znajome korytarze. Wsłuchiwał się w echo swoich kroków i zastanawiał czy kogoś tu zastanie. Nie miał pojęcia, co wydarzyło się z resztą Espady jak i samym Sōsuke, choć ten ostatni wcale go nie obchodził. Zatrzymał się, gdy usłyszał, że ktoś nadchodzi. Schował się za filarem i czekał, aby dowiedzieć się kto tutaj przesiaduje.

Osoba ta była mu jednak dobrze znana.

- Harribel – odezwał się, wychodząc z ukrycia.

- Grimmjow? - odparła, wyraźnie zaskoczona. - Jakim cudem ty żyjesz?

- Miałem szczęście. Co ciekawego mnie przez ten czas ominęło? Trochę tu wieje pustką.

- Nie zostało nas wielu. Po ostatecznym starciu z shinigami większość jest martwa – oznajmiła i zaczęła kierować w stronę, z której przyszła.

- To kto żyje? - zapytał z zaskoczeniem zauważając ostrożność w swoim tonie.

- Ja, moje Fraccion, Neliel i jej towarzysze, garstka niższych, których może kojarzysz, a może nie – wzruszyła ramionami i weszła na schody prowadzące na tron, gdzie dawniej siedział Barragan, później zastąpił go Aizen, a teraz najwyraźniej królową została Harribel.

Z trudem powstrzymał się od skrzywienia, gdy został przy schodach, a ona patrzyła na niego z góry.

- A co z Ulquiorrą? - dopytał, bo ostatni raz go widział, gdy odesłał go do innego wymiaru, żeby móc walczyć z Kurosakim.

Teoretycznie znał odpowiedź, ale nie potrafił w to jeszcze uwierzyć. Schiffer go wkurzał, ale tliła się w nim gdzieś nadzieja, że on nie mógł tak łatwo zginąć. Był na to zbyt dobry.

- Też martwy. Kurosaki zmienił się w Vasto Lorde'a i on go powstrzymał.

  Grimmjow milczał dłuższą chwilę po prostu na nią patrząc. Widział jednak w tym miejscu kogoś zupełnie innego. Zielone tęczówki, które wpatrywały się w niego, a w nich odbijał się kształt półksiężyca, który wisiał tu wiecznie na niebie. Ślady na kredowobiałych policzkach sunące w dół, jakby imitowały łzy.

Zdecydowanie on tu powinien siedzieć zamiast niej. Jedyny król, którego był w stanie zaakceptować poza samym sobą.

- Grimmjow, dobrze się czujesz? - zapytała Tier nieco zdezorientowana przez przedłużającą się ciszę.

- Tak. Pozwól mi tu zostać parę dni, dobrze? Później odejdę.

- W porządku. Gdzie będziesz zmierzał?

- Nie wiem, gdziekolwiek mnie droga poniesie – wzruszył ramionami. - A teraz wybacz, ale muszę sprawdzić czy mój pokój się ostał – dodał, odwracając się i po prostu odchodząc.

Nie było wątpliwości, iż okazywał jej, że nie będzie miała nad nim żadnej władzy. Z całej Espady zmusić go do uległości był w stanie tylko Ulquiorra.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro