Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI. Położenie Pionów i Królowej

Brązowowłosy mężczyzna siedział na tarasie popijając kawę. Odpoczywał, zbierał siły, planując kolejne kroki. Nie był naturalnym użytkownikiem Płomieni Nocy, ba, nie był z nimi nawet kompatybilny, dlatego każdy skok w czasie kosztował go sporo energii.

- Pantalea znowu się wymyka - powiedział do siebie niezbyt zadowolony.

Informacje, które dostał od Filippe nie spodobały mu się, chociaż z drugiej strony musiał przyznać, że na rękę mu było odwleczenie w czasie spotkania Yui z Dziesiątym Vongolą. Tego, że do niego dojdzie nie miał wątpliwości, ale wolał, aby stało się to jak najpóźniej.

- Fuoco za dobrze rozstawia swoje pionki - mruknął, rzucając okiem na swoje notatki.

Sporo się zmieniło. Jego wiedza o tym okresie była całkiem inna i to, co się teraz działo nie podobało mu się ani odrobinę. Filippe był w Japonii razem z pozostałymi, co uniemożliwiało mu swobodę działania. Może i nie dbał o wszystkie aspekty podróży w czasie, ale kilka spraw miał w pamięci. Jak na przykład nie namieszać z samym sobą.

- A jednak, ma kłopoty - zaśmiał się pod nosem zerkając na jeden z dokumentów. Na środku było krótkie, ale jakże chwytliwe zdanie: ucieczka z więzienia Vindice jednak możliwa?  oraz zdjęcie zbiega. - Strażnik Mgły mógłby zostać moim sprzymierzeńcem - powiedział do siebie brązowowłosy. - Ciekawe, co teraz masz w rękawie, Nauczycielko.

***

Grupka nastolatków, ledwo żywa ukryła się w murach opuszczonej fabryki. Wychudzeni, słabi z podkrążonymi oczami, łapali ciężko oddechy. Szczęśliwi, chociaż w tym momencie odczuwali jeszcze tylko strach. Jedno z nich, wyglądające na chłopaka w wieku gimnazjalnym, jako jedyne wyglądało na niezmordowane pomimo zużycia większości swoich płomieni.

- Długo wam zajęło, aby się tu dostać - usłyszeli za sobą kobiecy głos.

- Z-znaleźli nas, byun? - Odezwał się blondyn widząc postać w czerni.

- I tak, i nie - powiedziała opuszczając czarny kaptur. - Powiedzmy, że jestem dość dziwnym typem Vindice.

- Czego chcesz? - Spytał podejżliwie chłopak o granatowych włosach.

- Pomóc wam w osiągnięciu celu.

- Ty?

- Tak, ja ... - powiedziała kobieta robiąc kilka kroków w ich stronę - jakby nie patrzeć musicie mieć kryjówkę. Poza tym pomogłam Mukuro już raz.

- Jednak coś dobrego mieli - mruknął wspomniany nastolatek.

- Pomogę wam znaleźć się bliżej niego.

- Nie wątpię... Ale czego chcesz w zamian?

Fuoco zaśmiała się serdecznie. Wiedziała, że Rokudo będzie równie sceptyczny co pozostali. Może odrobinę mniej, bo w końcu to od niej dostał naboje po Estraneo. Jednak pytanie jej o cenę...

- Dwie przysługi - powiedziała poważnie patrząc na chłopca. - Ale dowiesz się o nich później. Umowa stoi?

- Nie ufam jej, byun.

- Ja też, Mukuro.

Nastolatek zaczął bawić się trójzębem w dłoni. Wiedział, że może odmówić, szczególnie, że o kobiecie nie wiedział wiele więcej niż pozostali. Może poza tym, że jej informacje są trafne co najmniej tak samo, co Małego Księcia w kwestii rankingów. Zatrzymał narzędzie w dłoni. Podjął decyzję.

- Jeśli to pułapka, to bądź pewna, że tego tak nie zostawię, kufufufu.

- Gwarantuję, że Vindice szybko was tam nie znajdą.

- Ale mogą - zauważyła dziewczyna zaciskająca palce na klarnecie.

- Oczywiście, to Vindice, dziecko. Zawsze znajdą jakiś sposób. No, ale, tutaj - podała szarą kopertę Mukuro. - Wszystkie potrzebne bilety, mapa, moje informacje, plus pozostałe naboje. Zrób z tym co chcesz.

Chłopak przyjął paczkę, a potem cała grupa zbiegów udała się w dalszą podróż. Kiedy zniknęli z pola widzenia kobiecie, ta z ciężkim westchnieniem opadła na trawę.

- Powodzenia Mukuro, przyda wam się. Naprawdę miał potencjał...

Pokręciła głową, aby pozbyć się niepotrzebnych myśli. Jej zadanie dopiero się rozpoczęło, a już zaczynała popadać w nostalgię.

- To teraz do Japonii. Wkrótce znowu się spotkamy, Tsutsu.

Chwilę potem zniknęła wśród czarnych płomieni.

***

- Hej! Zostawcie go w spokoju! - Zawołała czerwonowłosa do czterech mężczyzn, co najmniej dwa razy większych od niej.

- To nie miejsce dla małych dziewczynek.

- A może sama chcesz się z nami pobawić? - Spytał drugi z cwanym uśmiechem.

Brązowooka poprawiła szarfę na prawym ramieniu, a potem przyjęła pozę bojową. Atak nastąpił szybko, tak samo jak i jej kontra. Podskoczyła, co pozwoliło jej uniknąć dłoni jednego z napastników, a drugiego kopnąć z pół obrotu. Dotknęła ich szyj.

- Miłych snów - powiedziała pozbawiając przytomności obu za pomocą swoich płomieni błyskawicy. - Wszystko gra?

- Tak... Nadal nie wiem, jak możecie być takie silne - powiedział chłopak podnosząc się chwiejnie z ziemi.

- A ja, że jesteś tak niezdarny - zaczęła pomagać mu przy trzepaniu jego czarnego mundurka. - Wiesz, że testy mamy za dziesięć minut, co nie? Chyba nie będziesz znowu uciekał?

- E... - chłopak się stropił bawiąc bandażem na ręce.

- Powiem Adel!

- Nie! Błagam! - Zawołał ruszając za uciekającą dziewczyną.

- Nie, Enma, musisz się uczyć!

- YUI! - Praktycznie zawył, przyśpieszając.

Biegli przez korytarze, aż nie dotarli pod jego klasę. Czerwonowłosa z triumfalnym uśmiechem na twarzy, czerwonowłosy ze zrezygnowaniem. Dał się złapać. Posłusznie wszedł do klasy. Pantalea odeszła w kierunku swojej, gdy przez radiowęzeł odezwał się głos sekretarki:

- Yui Pantalea proszona do gabinetu dyrektora. Powtarzam, Pani Yui Pantalea jest proszona do gabinetu dyrektora.

- Czego zaś chce ten stary zgred? - Powiedziała obracając się na pięcie - nie zdążę na matmę przez niego.

***
(Pochylone słowa są wypowiadane przez rodzeństwo w języku Japońskim lub z Japońskim akcentem)

*

- Lambo! Daj mi spokój! Mam test jutro, a w ogóle nie rozumiem tych znaków.

- Filippe to idiota, to idiota - zanuciło dziecko wystawiając język w jego stronę.

- Sam jesteś idiotą!

- Tsuna-nii tak nie mówi!

- Skoro tak uwielbiasz swojego braciszka Tsunę, to sobie do niego idź!

- Wielki Lambo-sama nie będzie słuchał idioty!

- Tak, tak - powiedział starszy przewracając oczami. - Odkąd zrozumiałeś parę zwrotów, czujesz się mądralą.

- Lambo-sama mądry! Ide!

-  To idź!

- Naprawdę pójdę - powiedziało dziecko w śpioszkach wstając z ziemi.

- Droga wolna.

- Lambo już wychodzi... - powiedział chłopczyk stając w drzwiach.

Jego starszy brat nawet się nie poruszył. Nie odwrócił, nic mu nie odpowiedział. Dziecko posmutniało, widząc niewzruszoną postawę starszego czarnowłosego.

- Lambo-sama idzie! - Malec spuścił głowę. Łzy napłynęły mu do oczu. - Filippe-nii... - powiedział siąpiąc nosem. - U Tsuny są cukierki! Gyahahaha, Lambo-sama zje je wszystkie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro