Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Witajcie Kochani!

Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się kilka ciekawych teorii co do akcji i tego co się wydarzyło u Shizune i Itachiego. Mam nadzieję że ten rozdział nieco Wam wyjaśni :) 

Miłego czytania :)

Naruto siedział na huśtawce w palcach obracając papierosa. Coraz wkładał go do ust i odpalał zapalniczkę aby w następnej chwili gasić ją nie przypalając używki. Na dłuższą chwilę zawiesił wzrok na przedmiocie, po czym ponownie ją odpalił, zbliżając jej płomień do końcówki papierosa. Nim czerwono-żółty język ognia musnął bibułę, a on zaciągnął się uspakajającym go dymem ponownie zgasił zapalniczkę. Westchnął przeczesując palcami włosy.

- I co teraz? – szepnął do siebie. Nie mógł sam sobie poradzić z tym wszystkim. Potrzebował jak najszybciej porozmawiać z Sasuke, chociaż z drugiej strony wiedział, że mąż nie będzie zachwycony z takiego obrotu sprawy i przede wszystkim jak to powiedzieć dzieciom? Jak wytłumaczyć Tomoe że rodzice...

- Co się dzieje? - Asami usiadła obok niego.

Jeszcze w parku, jak odprowadziła Sasuke zauważyła że coś się stało, choć Naruto starał się to ukryć. Młody może dał się nabrać na jego gierki, jednak ona za dobrze go  zna.

- A co ma się dziać? Nic się nie dzieje. – Uśmiechnął się sztucznie, drapiąc po karku.

- Wujku, proszę! Możesz grać przed młodym, ale mnie nie oszukasz. Wiesz dobrze że nie umiesz kłamać i nie traktuj mnie jak dziecka. – Odebrała mu papierosa z rąk. – Nie palisz od dobrych sześciu lat – ciągnęła, patrząc na niego uważnie. – Więc powiedz w końcu prawdę. Chodzi o rodziców? – Starała się brzmieć spokojnie choć panicznie bała się odpowiedzi. Z drugiej strony miała już dość niepewności. Tomoe zasnął znużony jakąś bajką więc miała okazję do szczerej rozmowy.

- Od kiedy jesteś taka dorosła, co? – zaśmiał się zabierając jej papierosa i zgniatając go w dłoni.

- Już od dawna nie jestem dzieckiem – odparła pewnie, patrząc jak wiatr rozwiewa skruszone kawałki papierosa. – Powiedz prawdę, mieli wypadek?

- Mieli... – zaczął powoli wpatrując się w jej delikatną twarzyczkę. W tej chwili Asami naprawdę nie przypominała dziecka, którym w istocie była. A w zasadzie powinna być, gdyż w swoim krótkim życiu widziała już dużo więcej niż niejeden dorosły. Tak, ona już dawno przestała być dzieckiem. Patrzyła na niego ważąc jego słowa i spokojnie czekając na ciąg dalszy. – Nic im nie jest, znaczy... - widział jak w jej oczach pojawiają się łzy.

- Sasuke ma racje nazywając cię młotkiem! – uderzyła go z całej siły w ramię. - Jak możesz mnie tak straszyć?! Jak mogłeś... - urwała widząc jego poważną twarz. – Czego mi nie mówisz? – Zmrużyła oczy.

- Nie wiadomo kiedy wrócą – rzekł powoli, gładząc jej policzek.

- Co to znaczy? Co masz na myśli? – wpatrywała się w niego. – Gdzie oni są?

Naruto uśmiechnął się smutno.

- Cholera jasna! – przemierzał nerwowo alejkę. Oba telefony głuche. Już po raz kolejny chciał wybrać numer, kiedy rozbrzmiał dzwonek. 

- Itachi?! - Nawet nie zarejestrował kto dzwoni.

- Nie, Nagato - usłyszał w odpowiedzi. - Itachi do ciebie dzwonił? 

- Przerwało nam, i nie mogę się dodzwonić. - Potarł czoło - Wiesz co się tam stało? Co z Shizune? 

Skoro Itachi do niego dzwonił to stan Shizune musiał być bardzo poważny, jeśli jeszcze... Nie! Nie, nawet nie chciał dopuszczać do siebie takiej możliwości! Czy już nie dość meli w swoim życiu problemów? Dlaczego ciągle spotykają ich takie okropieństwa? Ktoś rzucił na nich jakąś klątwę? Przecież to niedorzeczne! Zawsze kiedy pozwalali sobie na chwilę oddechu, nieśmiałą myśl że wszystko co najgorsze mają już za sobą, życie daje im kolejnego mocnego kopa. Przecież tak nie może być! 

Spojrzał na Tomoe, nadal bawiącego się z Sakurą i Asami która już do nich wracała. Jak on im to powie? Przecież...

- Naruto, spokojnie - głos Nagato przebił się przez gonitwę jego myśli. - Nic im nie jest. Słyszysz? NIC IM NIE JEST! 

Nagato wolałby rozmawiać w cztery oczy, a nie przez telefon. Wiedział, że Naruto zacznie panikować, szczególnie nie znając całej sytuacji, ale liczył się również czas. On sam dowiedział się o wszystkim zaledwie pół godziny temu, jednak mail od Itachiego "Zadzwoń natychmiast do Naruto i wszystko wytłumacz" przestraszył go nie na żarty. Znał go za dobrze, i nie umknął mu fakt, że od dłuższego czasu Naruto się zmieniał. Wcześniej opanowany i rzeczowy, stał się nerwowy i nadpobudliwy. 

- Co?! Co ty mówisz? - Naruto musiał się upewnić.

- Uspokój się i posłuchaj. - mówił powoli i spokojnie. - Owszem mieli wypadek, ale nic poważnego  im się nie stało. Oboje są trochę poobijani i to wszystko, jednak... Wydarzyło się coś innego. 

- Nagato, przestań bawić się w zagadki i mów, do jasnej cholery, co się tam dzieje!  - Naruto odszedł jeszcze kawałek aby dzieciaki nie słyszały jego rozmowy.

- Jak się zaraz nie uspokoisz to nic ci nie powiem! - Głos Nagato brzmiał jak rozkaz.

Naruto odetchnął kilka razy! Nagato miał rację, musi się uspokoić aby nie wystraszyć dzieciaków, a w szczególności Tomoe. Powiódł wzrokiem po okolicy, zatrzymując się na dłużej na młodej blondynce o niezwykłych brązowych oczach, która sprawnie składała niewielką kartkę papieru, aby po kilku chwilach zmieniła się ona w łabędzia. Podała ją zachwyconemu rudowłosemu chłopczykowi który mógł mieć nie więcej niż cztery, pięć lat. Naruto miał wrażenie że skądś  zna tą kobietę, chociaż z drugiej strony był pewien, że wcześniej jej tu nie widział. 

- Naruto jesteś tam? - głos Nagato przywołał go do rzeczywistości.

- Tak, jestem - odparł już spokojniej. - Mów! - odwrócił się całkowicie skupiając się na rozmowie. 

- Asami, posłuchaj. Na jakiś czas zostaniecie z nami. Rodzice zadzwonią jak tylko będą mogli. Mają tam jakiś koszmarny problem z zasięgiem. Wszytko będzie dobrze. Nim się obejrzymy znowu będziemy wszyscy razem. Obiecuję.  - Naruto przytulił ją do siebie. 

Sam starał sobie to wszystko poukładać i jak będzie wyglądało teraz ich życie. Kochał Asami i Tomoe, ale co innego mieć ich na dwa tygodnie, a co innego zajmować się nimi dłużej. Przecież obaj z Sasuke pracują, on jeszcze prowadził grupę wsparcia a wychowywanie dzieci wymaga czasu i poświęcenia im należytej uwagi. On nigdy nie był w tym za dobry, Shizune ciągle mu powtarzała że jest za miękki. A jak na tą wieść zareaguje Sasuke? Chociaż Sasuke również kochał dzieciaki to jednak potrzebował ciszy i skupienia w przygotowaniu się do rozpraw, a nie ma się co oszukiwać. Choć  Asami to mądra i rezolutna młoda dama, jednak Tomoe to diabeł wcielony o licu niewinnego dziecka, który tylko czeka aby coś nabroić.  Już przez ten tydzień dał i się poważnie we znaki, mimo że Naruto był teraz na urlopie i mógł poświęcić im całą swoją uwagę. Nie wspominając, że będzie musiał odwołać zaplanowany urlop. A miał nadzieję, że sprawi tym niespodziankę mężowi i zatrze przy okazji winy swoich małych wpadek. 

Życie jednak znowu miało dla nich inne zadanie. Choć jeszcze żadne z nich nie wiedziało jak ogromne. 

----------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze, które kocham i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro