Rozdział 5
Witajcie Kochani!
Wiem, że strasznie długo kazałam Wam czekać na rozdział, za co bardzo Was wszystkich przepraszam. Najpierw Świąteczna gorączka, później WT się na mnie uwziął, a na koniec mój kochany laptop, gdzie miałam zapisane rozdziały, wyzionął ducha. No cudny początek roku 😭
Jednak zamiast czekać aż odzyskam pliki, postanowiłam napisać wszystko od początku. I tak oddaję w Wasze ręce jeszcze cieplutki rozdział 😄
Życzę miłej lektury 😁
Sasuke przejechał palcami po jego policzku, schodząc na smukłą szyję a następnie na ramiona. Pieścił delikatnie skórę, chcąc wszystko przedłużyć. Naruto zawsze wiedział jak go podejść i choć nie powiedziałby tego głośno, to takiego właśnie lubił najbardziej.
Mimo że są ze sobą już tyle lat, ten młotek jakimś cudem zawsze potrafił go zaskoczyć. Z resztą Naruto miał niepowtarzalny dar, że nawet wykonując zwykłe codzienne czynności, wyglądał tak podniecająco, że nie raz zwykłe przygotowania do śniadania kończyły się... Cóż, śniadanie do łóżka nabrało nowego znaczenia.
A teraz...
- Naruto... - wyszeptał wpatrując się w jego lśniące oczy. Czuł jak wzbierające pożądanie zaczyna palić go od środka, kiedy dłonie męża błądziły po jego ciele schodząc coraz niżej. Nie mógł powstrzymać cichego jęku kiedy Naruto zaczął pieścić jego szyję. Już chciał się całkowicie poddać, gdy w elektronicznej niani usłyszeli jakiś szmer.
- Zostaw - szepnął wprost do jego ucha. - Asami go uspokoi - dodał po chwili czując, że Sasuke się spiął.
Tomoe rzadko się budził w nocy, Asami również przestała miewać koszmary, jednak to nadal tylko dzieci. Sasuke zachowywał się jak nadopiekuńczy ojciec. Kiedy były pod jego opieką nic, ale to absolutnie nic, nie mogło się im stać.
- Pójdę tylko sprawdzić. - Mówił to wbrew sobie. Wcale nie chciał wychodzić w takiej chwili, ale nie mógłby się w pełni oddać przyjemności, kiedy gdzieś z tyłu głowy uwierałaby go myśl, czy ich igraszki nie zostaną nagle przerwane w najmniej odpowiednim momencie. - Zaraz wrócę, a ty... - Pocałował go, ściskając przy okazji pośladki, dopiero teraz wyczuwając pod palcami miękkie futro. Zaskoczony uniósł jedną brew, wpatrując się w roziskrzone oczy męża. - A mówiłeś, że...
- Zmieniłem zdanie - przerwał mu, wplatając palce w ciemne włosy i uśmiechając się zadziornie. - Załatw to szybko nim znów je zmienię - szepnął przygryzając jego ucho.
- Niech oni już wracają i zabierają dzieciaki - Sasuke pokręcił głową opuszkami palców gładząc znamiona na policzku Naruto. - Teraz wyglądasz jak prawdziwy lis. - Spojrzał jeszcze raz na futrzane uszy sterczące między złotymi kosmykami.
Chciał już pójść za radą Naruto i powierzyć spokojny sen Tomoe w ręce Asami, kiedy po domu rozniósł się krzyk czterolatka. Naruto zareagował pierwszy chcąc do nich biec, jednak zatrzymał go silny uścisk na ramieniu. Wymowne spojrzenie czarnych oczu uświadomiło go co chciał uczynić.
Sasuke tylko westchnął, wymijając go i szybkim krokiem przemierzył niewielki korytarz.
- Idiota ze mnie! - Naruto karcił siebie zakładając spodnie i koszulkę. - O czym ja w ogóle myślę?! - Wepchnął wszystko do szuflady i pognał do reszty.
Kiedy wszedł do pokoju Sasuke tulił w swoich ramionach płaczącego malca , a Asami przywarła do jego ramienia. Naruto rozczulił się na ten widok tak bardzo, że aż zakuło go w piersi.
- Co się dzieję, kochanie? - spytał szeptem, kiedy Asami mocno wtuliła się w jego pierś. Głaskał ją uspokajająco po drżących plecach.
- Mieliśmy koszmar - wyjąkała, mocząc jego koszulkę łzami.
Naruto spojrzał na Sasuke mając nadzieję, że on wie coś więcej. Zdziwiło go, że Asami powiedziała "Mieliśmy", jednak Sasuke był równie zaskoczony co on.
- Ciii... Spokojnie, to tylko sen. - Przytulił policzek do jasnych loczków. Ponownie spojrzał na męża uśmiechając się przepraszająco. - Chcecie spać z nami? - Przez chwilę widział wściekłość w czarnych oczach ale szybko zastąpiła ją czułość i zrozumienie, kiedy Tomoe mocniej wtulił się w jego pierś potakując główką. - No to idziemy. - Naruto sapnął wstając z Asami na rękach. Ich łóżko było większe i wygodniejsze.
Sasuke obudził się chwilę przed budzikiem. Twarz wykrzywił w grymasie kiedy jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Od wielu lat nie maił tak nieprzyjemnej pobudki, zawsze czując ciepło i ciężar Naruto, a dziś pustka i zimno... Poderwał głowę czując jak strach wkrada się w jego serce, jednak momentalnie się uspokoił kiedy ich zobaczył.
Naruto spał rozwalony jak żaba, na jego piersi chrapał Tomoe, asekurowany z jednej strony ręką Naru a z drugiej Asami, która tuliła się do jego boku. Skopana kołdra zwisała na brzegu łóżka, jednak wyglądało na to, że jej brak im w ogóle nie przeszkadzał.
Najchętniej przywarł by do ukochanego ciała, chcąc podkraść trochę ciepła ale zamiast tego wstał wyłączając budzik, zanim ten wydał z siebie choćby jeden dźwięk. Obszedł łóżko, podniósł kołdrę, przykrywając nią śpiącą trójkę, musnął ustami czoło Naruto i po cichu wymknął się z pokoju.
Kiedy wyszedł spod gorącego prysznicu uderzył go przyjemny aromat kawy. Nie sądził, że którykolwiek z domowników wstanie tak wcześnie.
- Obudziłem cię? - Spytał krzątającej się przy kuchni Asami.
- Nie! - Pokręciła główką uśmiechając się lekko. - Tomoe na mnie runął. - Dodała stawiając przed nim kubek z kawą.
- Dziękuję - uśmiechnął się nieznacznie. Czyli nie tylko on miał nieciekawą pobudkę.
- Zrobiłam ci kanapki do pracy - skinęła głową na papierową torbę stojącą na blacie.
- Będziesz dobrą żoną. - Ukrył uśmiech za kubkiem.
- O której dzisiaj wracasz? - Nawet nie zareagowała na jego zaczepkę.
- O siedemnastej już powinienem być. - Śledził jej poczynania. Normalnie, za takie stwierdzenie, już dostałby ścierką po głowie a jej krzyki obudziłyby z połowę miasta, za wyjątkiem dwójki śpiącej w sypialni obok. Nie trudno było zauważyć, że Asami jest zdenerwowana. Miętoliła w rączkach kuchenną ścierkę i przestępowała z nogi na nogę. - Coś się stało? - Spytał nie doczekawszy się żadnej reakcji.
- Nie! - zaśmiała się nerwowo. - Czyli obiad na siedemnastą! - Dodała po chwil.
Sasuke wstał i przytulił ją mocno. Bardzo chciał móc poświęcić jej więcej czasu. Porozmawiać z nią na spokojnie, jednak musiał lecieć do pracy.
- Pogadamy jak wrócę - potargał jej włosy. - A i nie daj im za długo spać. Niech też pomagają w domu.
Asami uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze, będąc w tym domu wspominała początki ich znajomości i aż nie mogła uwierzyć jakim wówczas była głuptasem. Teraz traktowała Sasuke jak starszego brata, przyjaciela z którym mogła rozmawiać w zasadzie na każdy temat. I choć może się wydawać to niepojęte, to po wszystkim co razem przeszli, stał się jej nawet bliższy niż Naruto. I wiedziała doskonale, że chłodny i opanowany zazwyczaj Sasuke również czuje tak samo, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał.
- Taa, pogadamy... - westchnęła wracając do szykowania śniadania.
-------
Konan stała u szczytu ruchomych schodów i przez ogromne okna lotniska spoglądała na rozpościerający się krajobraz. Nie chciała tu wracać. Nie chciała już nigdy oglądać panoramy Konohy. Miasta z którym łączyło się tak wiele wspomnień, a przede wszystkim cierpienia. Nie należała do osób sentymentalnych. Nie żałowała tego co zrobiła, nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Czuła nienawiść do Konohy ponieważ to właśnie tu skrzywdzono Yahiko. I, o ironio, to właśnie tu, musi teraz szukać dla niego pomocy.
Odgarnęła blond włosy, wsunęła na nos ciemne okulary a z torebki wyciągnęła telefon.
- I jak z nim? - Nie bawiła się w żadne konwenanse. Chwile słuchała w skupieniu. - Odezwę się. - Rzuciła oschle, kończąc tym samym rozmowę. Delikatnie poprawiła trzymany na ramieniu ciężar, chwyciła rączkę walizki i ruszyła przed siebie. Chciała mieć wszystko jak najszybciej za sobą.
----------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze, które kocham i gwiazdki :)
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro