Rozdział 7
Sasuke wpatrywał się wyczekująco w wciąż milczącego Naruto, jednak nim ten zdołał chociaż otworzyć usta, znalazła się przy nich Asami, rozładowując napiętą atmosferę.
- Sasuke, ty już po pracy? - Zadarła główkę, ciągnąc go za rękaw aby zwrócił na nią uwagę.
Dobrze wiedziała jak bardzo nie lubił kiedy Naruto spotykał się z Sakurą, choć tym razem to był czysty przypadek. Sama również zachowywała w stosunku do niej pewną rezerwę, choć nie umiała sobie tego logicznie wyjaśnić. Zwyczajnie nie potrafiła jej w pełni zaufać. To jak bawi się z Tomoe, jak się uśmiecha, jak z nim rozmawia, jak mały ją ubóstwia, sprawiało wrażenie, że Sakura jest bardzo miłą i ciepłą osobą. Jednak wystarczyło, że zbliżyła się do Naruto aby Asami przestawała jej ufać. Nie potrafiła sobie wytłumaczyć dlaczego tak reagowała. Czy zmieniało się coś w jej głosie, spojrzeniu czy samej postawie, jednak zawsze czuła jakby Sakura chciała go skrzywdzić. I jakby nie tłumaczyła sobie, że to jest głupie i irracjonalne, tak powtarzało się to za każdym razem kiedy widziała ich razem.
Dlatego potrafiła sobie wyobrazić co czuje Sasuke, kiedy widział taki obrazek. Potrafiła bezbłędnie odczytać jego nastrój, i w przeciągu ułamków sekund odpowiednio zareagować. Pod tym względem była dużo lepsza niż Naruto, który czasem zachowywał się jak nieświadome niczego dziecko.
- Nie - spojrzał w jej szmaragdowe oczy. - Przechodziłem tylko, zaraz muszę wracać do pracy. - Dodał po chwili.
Asami miała na niego wręcz zbawienny wpływ. Czasem wystarczyło jedno spojrzenie jej mądrych oczu, aby znów był przysłowiową "oazą spokoju", albo przynajmniej mógł wziąć głęboki oddech, nim zrobił coś czego mógłby później żałować. Sam nie wiedział kiedy dopuścił ją tak bardzo do siebie. Czy podczas tych miesięcy, kiedy Naruto był przetrzymywany, czy może jeszcze w Teksasie kiedy to nieświadoma niczego ujawniła ich związek? Nie potrafił na to odpowiedzieć, jednak pewnym było, że jest dla niego jak własna córka.
- Czyli wrócisz o siedemnastej? - Starała się skupić na siebie całą jego uwagę.
- Tak. Powinienem być na siedemnastą. - Uśmiechnął się lekko, dając jej tym do zrozumienia iż pojął jej intencje.
- To dobrze, zrobię...
- Czekaj chwilę - do rozmowy wtrącił się Naruto. - Hana zaprasza nas dzisiaj na osiemnastą. Wysłałem ci sms-a... - Przerwał spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu, na którym pojawiła się nie wysłana wiadomość. - Znaczy... Miałem ci właśnie wysłać sms-a. - Podrapał się po karku z przepraszającym uśmiechem na ustach. Po raz kolejny się wygłupił. Miał wrażenie, że im był starszy, tym popełniał więcej gaf, a w szczególności tych związanych z Sasuke.
- O! A czy będziemy mogli, przy okazji odwiedzić schronisko? - Podchwyciła Asami wpatrując się w Sasuke, wiedząc że to od niego wszystko zależy.
Chciała czymś zająć myśli brata a nie ma jak zabawa ze zwierzętami. Tonton nie przepadała za najmłodszym członkiem rodziny. Miała już swoje lata a szarpanie za uszy czy ogon przez roześmianego malca nie należało do jej ulubionych zabaw. Dlatego mała świnka starła się trzymać jak najdalej od tego huncwota.
Sasuke przeniósł wzrok na Naruto, następnie na Kibę, który swoją drogą wyglądał jakby chciał stąd uciec, aby w końcu powrócić do Asami.
- Oczywiście, a teraz wybaczcie - spojrzał na Naruto - Ale muszę wracać do pracy.
- Odprowadzę cię kawałek. - Asami zaszczebiotała chwytając go pod ramię.
Sasuke jeszcze chwilę wpatrywał się w błękit oczu Naruto, jakby chciał mu przekazać, że porozmawiają jak wróci do domu. Ach, ileż takich rozmów już przełożył na "dogodniejszy czas", tylko ów czas nigdy nie nadchodził. Tak jak to miało miejsce wczoraj. Westchnął na samo wspomnienie. Ostatnio, nie tylko przez obecność dzieci, ich życie intymne nieco podupadło. Przez wymagającego szefa, jak również własne ambicje, siedział do późna nad papierami i zwyczajnie brakowało czasu aby obdarować siebie należytą uwagą i troską.
W ich życie powoli wkradała się rutyna, której szczerze nienawidził. Nie chciał aby te cudowne chwile stały się kolejnym punktem do odhaczenia na liście domowych obowiązków. Dlatego, w tajemnicy przed mężem, planował dwutygodniowy wyjazd w jakieś zapomniane przez boga miejsce, gdzie znów będą tylko dla siebie. W pracy już załatwił sobie urlop, chociaż szef nie był z tego powodu zadowolony, jednak nie miał innego wyjścia i musiał się zgodzić. W końcu każdemu należy się odpoczynek. A takiego pracownika jak Sasuke długo szukał, więc musiał się ugiąć aby ten nie postanowił zmienić kancelarii.
- Sasuke, miałeś wieści od rodziców? - Zagadnęła Asami kiedy oddali się nieznacznie i choć się uśmiechała, jej głos był śmiertelnie poważny.
Wpatrywała się przed siebie, bojąc się spoglądać w jego czarne oczy. Wiedziała że w nich ujrzy prawdę a w rzeczywistości nie chciała potwierdzenia swoich przypuszczeń. Nikt od wczoraj nie miał z nimi kontaktu co jeszcze bardziej potęgowało prawdziwość jej koszmaru. Tomoe jest jeszcze mały więc łatwo odwrócić jego uwagę od niepokojących myśli, jednak z nią było inaczej i jeśli rzeczywiście coś się im stało będzie musiała być silna. Dla Tomoe i dla pozostałych.
Sasuke przypuszczał, że padnie własnie to pytanie. Sam zaczynał się niepokoić, gdyż już kilkukrotnie próbował dodzwonić się do brata i solidnie go opieprzyć za takie nieodpowiedzialne zachowanie, jednak ciągle włączała się tylko poczta głosowa. Uśmiech Asami miał pewnie zwieść zarówno Naruto jak i Tomoe jeśli ci by się im przyglądali, jednak to jak cała się spięła świadczyło jak bardzo się boi.
- U nich jest teraz noc, więc pewnie odezwą się jak wstaną. Wiesz jaki jest Itachi. Pewnie znowu wyciszył telefony, aby nikt im nie przeszkadzał i zapomnieli o bożym świecie. - zaśmiał się krótko aby nieco ją rozluźnić.
- Pewnie masz rację - spojrzała w niebo i odetchnęła głęboko. - Tata jest taki roztrzepany - dodała cicho.
Na te słowa Sasuke przystanął w niemałym zdumieniu. Chociaż Itachi adoptował Asami zaraz po ślubie z Shizune i dał jej nazwisko Uchiha, nigdy jeszcze nie słyszał aby nazwała go "tatą". Zawsze zwracała się do niego po imieniu lub kiedy była na niego zła nazywała go "wstrętną łasicą", jednak teraz dopiero zrozumiał, że ona naprawę kochała jego brata i traktowała jak ojca.
- A i nie martw się o Naruto - dodała po chwili, przerywając tym samym ciszę. - Mam go na oku.
Naruto patrzył na nich i nie mógł przestać się uśmiechać. Przy Sasuke, Asami zdawała się być jeszcze drobniejsza i krucha. Sięgając mu zaledwie do ramienia, ze spływającymi niemal do pasa blond lokami i tą delikatnością w ruchach, przypominała zwiewnego elfa który przypadkiem trafił do tego świata. Chociaż doskonale wiedział, że to tylko pozory. Za tą anielską twarzyczką skrywała się istna diablica, która zawsze dopinała swego, nie zależnie jak absurdalne miała życzenia.
Więź jaka łączyła tą dwójkę była wyjątkowa i niezwykle silna. Naruto poczuł ukłucie zazdrości, kiedy przypomniał sobie, że kiedyś to on był idolem i bohaterem Asami. To do niego przychodziła z każdym swoim zmartwieniem czy też prosząc o radę. A teraz? Nawet się nie zorientował jak jego miejsce zajął Sasuke. I kto by się tego spodziewał mając na uwadze początki ich znajomości.
- Naruto, czyli będziecie? - Kiba ponownie wyrwał go z zamyślenia.
- Co? A tak. Sam przecież... - przerwał mu dźwięk telefonu. - Wybacz, muszę odebrać. - Poderwał się gwałtownie odchodząc parę kroków. - Shizune?! - Prawie krzyknął do słuchawki.
- Nie, Itachi - odezwał się zmęczony głos po drugiej stronie. - Słuchaj... mieliśmy wypadek i...
- Halo! Halo! Do jasnej cholery! - Wydarł się kiedy połączenie zostało przerwane a w słuchawce słyszał jedynie powtarzający się w kółko komunikat "Abonent czasowo niedostępny, prosimy spróbować później"
----------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze, które kocham i gwiazdki :)
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro