Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

003. POZNANIE ZESPOŁU DUCHÓW


                Razem z Julie przepychałyśmy się przez tłum w poszukiwaniu Flynn. Dziewczyna w skrócie wytłumaczyła mi, że nie śpiewała od roku, kiedy to umarła jej mama. Podobno muzyka była dla nich bardzo ważna, dlatego kiedy tylko Julie grała, tęskniła za swoją rodzicielką.

To może być dziwne, ale poczułam ukłucie zazdrości. Ona przynajmniej miała za kim tęsknić. Nie mam pojęcia, kim są moi rodzice. Nie mam pojęcia, skąd pochodzę.

Oczywiście, odepchnęłam od siebie te myśli. Julie nie musiała o nich słuchać. Teraz potrzebowała przyjaciółki, która pomoże jej pogodzić się z Flynn. Rozumiałam frustrację drugiej dziewczyny, ale wybieganie z pomieszczenia po tym, jak twoja najlepsza przyjaciółka zaśpiewała po raz pierwszy od roku, było trochę dramatyczne. A szczególnie biorąc pod uwagę to, że Julie nadal cierpiała.

— Hej! Świetna robota! — zawołał jakiś chłopak.

— Julie! Julie! Te hologramy były genialne! — krzyknął kolejny uczeń, gdy weszłyśmy na korytarz. — To tak, jakbyśmy byli na Coachelli, ale bez pustyni i potu.

Dwie sługuski Carrie zachichotały za jego plecami.

Zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam tego porównania.

Dość niezręczny sposób, by kogoś skomplementować.

— Dzięki — odparła Julie z wymuszonym uśmiechem.

Jej rozmówcy odeszli, nawet nie spoglądając na mnie kątem oka. Najwidoczniej, dopóki nie zrobisz czegoś, by dać sobie rozgłos, nikt nie poświęci ci ani chwili.

Odpowiadało mi to. Cisi ludzie znają najwięcej sekretów.

Chyba tak to działa.

Jasnowłosy chłopak w sportowej kurtce powitał Julie.

— To prawda. Byłaś niesamowita.

Po tym, jak Molina przeniosła ciężar na drugą nogę, a jej twarz rozbłysła, wywnioskowałam, że to był ten chłopak, o którym plotkowała razem z Flynn poprzedniego dnia.

Nick? Chyba tak miał na imię. Grał na gitarze, zanim Julie spanikowała.

— Było o wiele lepiej, niż gdy się popłakałaś i uciekłaś — wytrąciła Carrie, dokuczliwie wydymając wargi.

Moje dłonie zacisnęły się w pięści. Zaraz zerwę jej z głowy tę fluorescencyjną perukę.

— Wściekasz się, bo pobiła cię bez żadnych starań — warknęłam i zerknęłam w stronę Julie. Przygryzła wargę zdenerwowana, lecz szczęśliwa, że ją broniłam. — Ona przynajmniej nie musi przebierać się za zakreślacz, żeby przykuć uwagę ludzi.

Szczęka Carrie opadła.

No co? Przecież wszyscy o tym myśleliśmy.

— Hej, um... Może już... Pójdziemy na chemię — zaproponował Nick, nim napięcie zdążyłoby spowodować, że całe pomieszczenie wybuchło.

Zmrużyłam oczy, przygotowując się, by zmierzyć wzrokiem tę królową pszczół.

— Tak, może nauczysz się tam chemicznych właściwości dobrych manier czy coś — dodała Julie, próbując odwzorować moją energię.

Carrie prychnęła pod nosem.

— Chciałaś mi się odgryźć? Wow.

— Sama się wow.

Zgodziłam się z nią, choć jej ostatnie słowa nie zrobiły zbyt wielkiego wrażenia.

— Och! Kolejny świetny tekst.

Nick w końcu posłał nam (ale głównie Julie) pełne współczucia spojrzenie, zanim podążył za dziewczyną.

— Ona naprawdę wierzy, że rządzi tą szkołą — powiedziałam, kręcąc głową z rozczarowaniem.

— Może dlatego, że taka jest prawda — odparła smętnie Julie. — Kiedyś się przyjaźniłyśmy, ale teraz...

— Według mnie jesteś świetna, Julie. Nieważne, czy ukradłaś jej show. — Posłałam jej uśmiech. — Możesz na mnie liczyć. Nie martw się Flynn. Pomogę ci jej jakoś to wynagrodzić.

— Naprawdę? — Jej brązowe oczy zabłysły z nadzieją.

— Jasne! Od tego są przyjaciele, co?

— Tak.

— Ale pytam poważnie, bo nie wiem — wyznałam. Korytarze były niemalże puste, więc czułam, że mogę wyjawić jej mój sekret. — Coś się wydarzyło... Coś traumatycznego i teraz nie pamiętam nic, co wydarzyło się przed majem.

— Co? — Na jej twarzy pojawił się zszokowany grymas.

— Wytłumaczę to później, ale w zasadzie umarłam. — Te słowa wypadły z moich ust, zanim zdążyłam się powstrzymać. — Wiem, że to brzmi szalenie albo jak kłamstwo—

— Ale widziałyśmy, że istnieją bardziej szalone rzeczy.

— Tak.

— Pomimo tego, że znam cię dopiero od kilku dni, to czuję, że będziemy dobrymi przyjaciółkami — powiedziała nieśmiało. — Chcesz później do mnie przyjść?

— Chętnie. Poza tym moi rodzice zastępczy pewnie ucieszyliby się, że mam znajomych. Za bardzo się o mnie martwią.

— Mój tata martwi się o to samo! — wyznała, ekscytując się tym, że czułam to samo. — Przez ostatnie kilka lat moją jedyną przyjaciółką była Flynn, a teraz cóż...

— Duchy.

— Tak.

Jeszcze przed chwilę stałyśmy w miejscu, zanim przypomniałyśmy sobie, że musimy gdzieś być, kiedy zadzwoni dzwonek. Na lekcji.

Skręciłyśmy za róg, kiedy ktoś przestraszył nas krzykiem.

— Julie! I nowa dziewczyna!

— Ach, wy! Przestańcie to robić! Mówię poważnie — warknęła Julie.

— Woah, woah, woah. To wasza wina, my już tu byliśmy — zauważył Reggie. — Właściwie to byliśmy tam, a potem przyszliśmy tutaj.

— Mi to nie przeszkadza. — Wzruszyłam ramionami. — Dzięki temu ciągle jestem uważna.

— Zdecydowanie później tego pożałujesz — stwierdził perkusista, spoglądając na Reggiego. — Cześć, jestem Alex.

Wyciągnął do mnie rękę, zanim przypomniał sobie, że jest duchem.

— Właściwie to mogę ją uścisnąć — przypomniałam mu i chwyciłam jego dłoń.

Alex popatrzył na mnie zszokowany.

— Moja reakcja była taka sama — zauważył Reggie z szerokim uśmiechem. — Jest wyjątkowa tak jak Julie.

— Ciekawe, czy byłoby nas widać, gdybyśmy z tobą śpiewali — dodał główny gitarzysta. — Tak przy okazji to jestem Luke.

— Miło cię poznać — odparłam, ściskając jego rękę. — Jestem Lila Mae Williams.

— To fajnie — powiedział jeszcze, zanim się bardzo podekscytował. — Nie porozmawiamy o tym, co się tam wydarzyło?

Dłonią wskazał na salę gimnastyczną.

— Tak, cała szkoła was widziała, a Lila Mae was widzi i może dotknąć — odpowiedziała Julie. — To mnie przeraża.

— Mnie trochę też — przyznałam. — Już myślałam, że będę musiała wrócić na terapię.

— Okej, to dobrze, bo mnie też to przeraża. Wiecie, wy mnie widzicie, a inni widzą nas, gdy gramy. Dodatkowo Lila Mae może uścisnąć nasze dłonie. A moje ubrania są zrobione z powietrza, ale z jakiegoś powodu nadal wżynają mi się majtki — wypalił Alex.

Przynajmniej ma wyraźnie określone priorytety.

— Aw, to słabo — przyznałam ze współczuciem. — Dlaczego ten wywód był dla mnie bardziej stresujący niż to, że duchy istnieją?

— Przepraszam, po prostu mam mnóstwo pytań.

— Ważne jest, że daliśmy czadu. Uwielbiają cię! — zawołał Luke.

— Żartujesz? Uwielbiają nas — odparła skromnie brunetka. Wtedy przypomniała sobie o mnie. — Lila Mae musi dostać się do programu muzycznego, moglibyście z nią zagrać?

— Ale widzieliście, jak cheerleaderki na mnie patrzyły? Proszę, powiedzcie, że na mnie patrzyły — wtrącił Reggie. — Chyba na mnie patrzyły.

Luke ujął jego twarz.

— Stary, patrzyły na ciebie.

— Aw, wiedziałem!

Wywróciłam oczami.

— Nie odpowiecie na jej pytanie? To niemiłe.

— Tak, zagramy — zapewnił mnie Luke.

Reggie nadal był zbyt zafascynowany tym, że dziewczyny na niego patrzyły, by odpowiedzieć. Alex również nic nie mówił, bo był w trakcie załamania nerwowego.

— J-jestem skołowany, wiecie? Życie po śmierci powinno m-mieć instrukcję albo poradnik czy coś — wyjąkał. — C-czym Julie i Lila Mae różnią się od innych ludzi? Dlaczego ludzie nas widzą, gdy gramy z Julie? C-czy ludzie widzieliby nas też, gdybyśmy grali z Lilą Mae? N-nie wiem i wiecie dlaczego? Bo nie mam tej głupiej instrukcji!

— No cóż, przynajmniej wszyscy pomyśleli, że byliście hologramami, a ja znowu dostałam się do programu. — Julie posłała mi uśmiech. — Poznałam nową przyjaciółkę i załatwiłam jej drugą szansę.

— Cieszę się, że już jest z tobą lepiej.

— To dlaczego wyglądasz na taką przybitą? — spytał Reggie.

Hm, może jednak nie był niczego nieświadomy.

— Tak, stara, robisz taką minę. — Luke przyciągnął do siebie swoich przyjaciół i wykrzywił twarz w grymasie. Nawet pomimo tego, że wyglądał, jakby właśnie zjadł cytrynę, to nadal był przystojny.

— Hm. Wcale tak nie wyglądam — zaprotestowała Julie.

— Trochę tak wyglądasz — zgodziłam się powoli.

— Tak wyglądasz — powtórzył Luke.

— Posprzeczałam się z Flynn. Pytała o was i nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Lila Mae wie. — Popatrzyła na mnie. — Była tam.

— Było kiepsko.

— Super. Dziewczyny już o nas gadają — szepnął Reggie do Luke'a, który przybił mu piątkę. — No co? Dostałem numer od tej dziewczyny!

Skupili na mnie uwagę.

— Co? Tylko sobie żartowałam. — Wzruszyłam ramionami. — To nic nie oznacza. Reggie nie jest w moim typie.

— Jak to nie jestem w twoim typie? — zapytał urażony chłopak.

— Jesteś zbyt niedojrzały i choć nikt oprócz mnie i Julie tego nie widzi, to jesteś kobieciarzem — wypaliłam.

Jego ramiona opadły.

Może byłam za ostra?

— Przepraszam, na pewno komuś się spodobasz. Jesteś utalentowanym basistą i świetnie ci poszło — skomplementowałam go, próbując poprawić moją sytuację.

— Ha! Nabrałem cię! — Reggie wyciągnął ramię, by ze śmiechem na mnie wskazać, ale ją uderzyłam.

To kolejny z powodów, dla których cieszę się, że nie przenikam przez duchy.

— Przestańcie, mówię poważnie. Nie mogę powiedzieć jej o was z tego samego powodu, dla którego nie mogę powiedzieć mojemu tacie. — Julie wróciła do tematu. — Pomyśli, że już całkiem oszalałam.

— Nie rozumiem. Powiedziałaś Lili Mae — zauważył Luke.

— To coś innego. Ona już i tak was widziała.

— Ma rację. Poza tym nie jestem stabilna psychicznie, więc nie powinnam udowadniać jej poczytalności.

— Niestabilna psychicznie? Dziewczyna w moim typie. — Reggie zaczął flirtować.

— Nie pora na to — naskoczyłam na niego, nagle stając się bardzo wrażliwa. Łzy napłynęły mi do oczu, a głos zaczął się trząść. — Nie chcę o tym rozmawiać.

— Okej, matko, tylko żartowałem — stwierdził. — Nie płacz, okej? Już i tak musieliśmy męczyć się z Alexem, gdy płakał przez dwadzieścia pięć lat.

— To dlatego dziewczyny cię nie lubią! Nie jesteś wystarczająco wrażliwy — powiedział urażony blondyn.

— Chodzi mi o to, że nie chcemy dawać ludziom powodów, by myśleli, że jesteśmy szalone — podsumowała Julie.

— Ten gość zdecydowanie myśli, że jesteście szalone — zauważył Reggie, gdy przeszedł przez nich woźny.

Posłał nam oceniające spojrzenie, nim odszedł.

Luke się zaśmiał.

Julie się skrzywiła.

A ja uderzyłam się dłonią w czoło.

— Musimy wracać na lekcje — przypomniałam im.

— Do zobaczenia, Julie i Lil' Mae — pożegnał się Reggie.

Posłałam mu spojrzenie, gdy nadał mi ksywkę związaną z moim wzrostem. Wcale nie jestem taka niska.

— Och, i powiedzcie cheerleaderkom, że jestem wolny.

— I że jest martwy — dodał Alex.

— Nie, tego im nie mówcie.

— No nie wiem, może którejś się to spodoba. Pamiętasz „Zmierzch"? Dziewczyny mają słabość do martwych — zażartowałam.

— Skąd wiesz o tym filmie, jeśli straciłaś wszystkie wspomnienia? — spytała rozbawiona Julie.

— Miałam mnóstwo wolnego czasu w szpitalu. Nie mogłam też zmienić kanału, bo przez wiele tygodni ledwo mogłam ruszyć ręką. Oglądałam wszystko, co leciało na Freeform — wytłumaczyłam. — Byłam wszystkiego świadoma i uwięziona w moim własnym ciele.

— Musiało być okropnie — powiedziała ze współczuciem.

— Ale chyba lepiej jest być wpół martwa niż całkiem martwa. — Nonszalancko wzruszyłam ramionami. — To byłaby ciekawa umiejętność do mojego CV.

— Bez jaj.

Poczułam, jak moje zmartwienia znikają. Chyba znalazłam grupę, w którą się wpasuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro