Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

002. LŚNIJMY


                Przed wypadkiem z pewnością byłam na jakimś apelu, ale ze względu na brak jakichkolwiek wspomnień nie wiedziałam, że będzie aż tak źle. Ludzie krzyczeli najgłośniej, jak tylko mogli. Carrie śpiewała jakąś piosenkę pod tytułem „Wow". Tekst był strasznie powierzchowny i wychwalający jej osobę, bo chciała się popisać. Czułam, że zaczyna boleć mnie głowa. Ich kostiumy były tak błyszczące i kolorowe, że równie dobrze mogłyby robić za zakreślacze.

Ich zespół powinien nazywać się „Zakreślacze" zamiast „Dirty Candy". To miałoby o wiele więcej sensu.

Obserwowałam, jak Flynn rozmawia z Julie, a następnie zostawia ją z trójką chłopców. Nie znałam ich, ale czułam z nimi dziwną więź, zupełnie jakbym skądś ich znała. Na całe szczęście piosenka Carrie dobiegła końca i mogliśmy już wrócić na lekcje. Zauważyłam, że Flynn i Julie nadal nie wyszły z sali gimnastycznej, więc ja również postanowiłam tu zostać. Żadna z nich zbytnio się do mnie nie odzywała, ale minął dopiero jeden dzień, odkąd się poznałyśmy.

Zdenerwowana Julie weszła na scenę i ułożyła palce na klawiszach keyboardu. Jej nieśmiały głos rozległ się po sali, przykuwając uwagę wszystkich na niej obecnych. Był piękny i unikalny. Uśmiechnęłam się, opierając o trybuny. To było coś, czego nie mogłam przegapić.

W trakcie refrenu na scenie pojawiła się trójka chłopców, których wcześniej widziałam razem z nią. Julie szeroko się uśmiechnęła i zaczęła śpiewać razem z głównym gitarzystą. Pozostali sapnęli zszokowani ich nagłym pojawieniem. Mamrotali jakieś pytania, ale jednocześnie dopingując zespół. Kiedy się ukłonili, wszyscy ponownie głośno złapali powietrze. Chłopaki ponownie zniknęli, ale pojawili się nieopodal sceny.

Carrie, która stała niedaleko mnie, zmarszczyła brwi.

— Coś tu się nie zgadza.

Biorąc pod uwagę jej zachowanie, w życiu nie spodziewałabym się, że będę podzielała jej zdanie. Ale to było dziwne. Coś tu się nie zgadza. Tym razem nie miałam halucynacji. Cała reszta też to widzi, prawda?

Ponownie rozejrzałam się dookoła, by to sprawdzić.

Tak, albo nie oszalałam, albo wszyscy oszaleliśmy.

Pocieszające.

— Widziałaś to? — syknęła Carrie do fioletowej dziewczyny. Jej przyjaciółka kiwnęła głową.

Julie zaśmiała się nerwowo, rozglądając dookoła, jakby coś ją zaskoczyło. Zmarszczyłam brwi. Obym później dowiedziała się prawdy.

— Hej, gdzie podziała się reszta zespołu? — zapytał ją uczeń stojący dotychczas za kulisami.

Moje spojrzenie skierowało się na chłopaków. Przecież stali tuż przed tym gościem. Nikt nie wydawał się ich zauważać. On nie wydawał się ich widzieć. Wtedy to sobie uświadomiłam: nikt ich nie widziałam.

Ja nadal ich widziałam.

O mój Boże, ja nadal ich widzę!

Nie chcę wracać na terapię!

Wstrzymałam oddech i przygryzłam wargę, czekając na jej odpowiedź.

— Chwila, to były hologramy? — odezwała się fioletowa dziewczyna.

Carrie przeniosła wzrok na swoją przyjaciółkę, była wyraźnie zirytowana jej zachwytem nad występem Julie. Miałam wrażenie, że przywykła do bycia w centrum uwagi.

Ha.

— Tak, tak! To były hologramy! — wypaliła Julie, ale w jej głosie wyczułam nutę wątpliwości. — Um, przed występem włączyłam projektor przy suficie. Wytłumaczyłabym to, ale wiąże się z tym dużo algorytmów i fizyka.

Co za kłamstwo.

Powoli klaskałam, gdy pozostali wiwatowali. Chciałam okazać wsparcie mojej nowej przyjaciółce, ale to nie było naturalne.

Główny gitarzysta i basista rozmawiali ze sobą, a na ich twarzach widać było radość. Nie słyszałam ich przez hałas panujący na sali. Basista wskoczył na scenę i zaczął kręcić biodrami, wprawiając tym samym w ruch swój tyłek. Uniosłam brwi z niedowierzaniem, wpatrując się w rząd niczego nieświadomych dziewczyn stojących niedaleko niego.

Jakim cudem nikt tego nie zauważył?

Typ w koszuli właśnie trząsł tyłkiem przed całą szkołą!

Przeszłam z tyłu tłumu na bok, by móc do nich podejść. Byłam w stanie usłyszeć ich rozmowę.

— Tak, nie... — zaczął. — Chyba nas nie widzą.

— Szkoda, że ja cię widzę — odparł jasnowłosy perkusista.

Nie mogłam powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Carrie zerknęła w moją stronę i zmarszczyła nos z obrzydzeniem.

— Zakrztusiłam się — skłamałam nerwowo. — Własną śliną.

— Obrzydliwe — stwierdziła. — Co za dziwaczka.

Nie aż tak dziwna, jak gość w koszuli.

— Okej, ludzie. Koniec przedstawienia. Wracajcie na lekcje — poleciła dyrektorka, klaszcząc w dłonie.

— Co to było? To hologramy? — Carrie zaczęła przedrzeźniać swoją koleżankę.

— Nie wiem, przepraszam — powiedziała zrezygnowana fioletowa dziewczyna.

Carrie w ogóle nie zwróciła na nią uwagi, tylko dalej mówiła.

— Co to w ogóle jest? Co to było?

Chłopak w koszuli podbiegł, by przykuć ich uwagę.

— Hejka, cześć. Reggie.

Nie zauważyły jego obecności. Dosłownie.

— Um, może mógłbym do ciebie zadzwonić? Podasz mi swój numer? — kontynuował, podążając za nimi.

Całkowicie go zignorowały, co ku mojemu zaskoczeniu, nie było specjalnym okazem bycia niemiłym. Najwidoczniej, nie licząc Julie, tylko ja ich widziałam.

— Hej, Reggie — zawołałam, nie zważając na to, czy ludzie uznają mnie za wariatkę. Już i tak zostało u mnie zdiagnozowane szaleństwo. — Mogę podać ci mój numer.

— Co? — Odwrócił się na pięcie, a jego brązowe oczy szeroko się otworzyły ze zszokowania. — Mówisz do mnie?

— Nie, koszulo. Mówię do ściany — palnęłam. — Tak, mówię do ciebie, Reggie. Podać ci cyferki czy nie?

Oparłam dłoń na biodrze, wcielając w życie wszelkie kokieteryjne triki, które widziałam w filmach. No co? Nie możecie mnie winić. Chłopak ładnie śpiewa i gra na basie.

— Uch, tak, nie. Chętnie wezmę twój numer — zaskomlał, podchodząc bliżej mnie. — Ale, um... Nie mam telefonu.

— No cóż, weź go w razie, gdybyś zmienił zdanie. — Złapałam go za ramię i nabazgrałam liczby na jego skórze. — Proszę.

Otworzył oczy jeszcze szerzej, tak samo, jak usta.

— Och, i przy okazji, niezły tyłek. — Wykonałam ruch przypominający jego taniec. — Mogłeś zrobić to podczas piosenki.

Pozostała dwójka chłopaków nas podsłuchała i wybuchnęła śmiechem. Moje spojrzenie padło w ich stronę.

— Wam też świetnie poszło — przyznałam, klepiąc głównego gitarzystę po plecach. Zamarł w miejscu i popatrzył na mnie, jakby zobaczył ducha. — Polecałabym, żebyś popracował nad relacjami międzyludzkimi.

— Lila Mae! Chyba ty i Julie możecie dostać kolejną szansę! — krzyknęła Flynn, przykuwając uwagę każdego w pobliżu. — Julie właśnie przeprasza panią Harrison i kłóci się w twoim imieniu. Być może wszystkie zostaniemy na lekcjach.

— To super! — Odwróciłam się w stronę chłopaków, ale oni już zniknęli.

Przysięgam, jeśli miałam halucynacje...

Wtedy usłyszałam ważniejszą dyskusję.

— Przykro mi, ale wasze miejsca już zostały zajęte przez innych uczniów — wytłumaczyła nauczycielka.

Razem z Flynn zmarszczyłyśmy brwi.

Niski chłopak zaczął ciągnąć swój kontrabas po schodach, przez co instrument zaczął wydawać głośne dźwięki. Wzdrygnęłam się przez ten hałas. Wtedy kolejna uczennica zaczęła szarpać się ze swoją wiolonczelą. To oni musieli być naszym zastępstwem.

— Przecież to jest dla niego o wiele za duże! — zauważyła Julie. — A ona ledwo jest w stanie unieść swój instrument!

— Dorosną do nich — zaprotestowała spokojnie pani Harrison. Zerknęła na mnie, nim przeniosła swoją uwagę na dziewczynie. — Przykro mi, ale mam związane ręce.

— Proszę? To był mój pierwszy dzień, a naprawdę chciałam się czegoś od pani nauczyć — wtrąciłam. — Wie pani o mojej przeszłości.

— I wiem też o przeszłości Julie. Chyba nie mogę zrobić żadnych wyjątków.

Moje serce stanęło.

Flynn w pocieszającym geście ułożyła dłoń na moim ramieniu.

— Wszystko jakoś się ułoży.

Smętnie kiwnęłam głową.

— Co prawda nie pochwalam tego, co zrobiłaś, ale nie zamierzam zapisać się w historii nako dyrektorka, która wyrzuciła Julie Molinę z programu muzycznego. Lilo Mae Williams, ty też dostaniesz drugą szansę — odezwała się dyrektorka Lessa. — Ale lepiej podziękuj mi, gdy wygrasz swoje pierwsze Grammy.

— Oczywiście — obiecała Julie, posyłając mi szeroki uśmiech.

— Dziękuję — odparła kobieta.

— Nie, to ja dziękuję — wtrąciłam. — Nie zawiodę.

— To dobrze, bo będę czekała na twój występ jutro z samego rana — dodała pani Harrison. — Musisz przygotować jakiś oryginał i przedstawić go na następnej lekcji.

— Dobrze. — Uśmiechnęłam się.

— Gratulację! — Nauczycielka przytuliła Julie. — Witaj ponownie.

Stałam obok nich w ciszy.

— Ty też witaj. — Uśmiechnęła się. — Chętnie powitam cię w programie muzycznym.

— Dziękuję.

Pani Harrison odeszła, a Julie zaśmiała się z niedowierzaniem.

— Wow, udało ci się — powiedziała Flynn. W jej głosie dało się wyczuć zranienie. Czy ja właśnie miałam zostać świadkiem kolejnej kłótni?

— Dzięki tobie — odpowiedziała Julie. Jej przyjaciółka zacisnęła wargi, wyraźnie czymś wzburzona. — Hej, wszystko dobrze?

— Um... Jest super — wydusiła.

— Nie wyglądasz super — zauważyłam.

— Julie, kiedy zaczęłaś grać z hologramowym zespołem?

— Och, to była tylko jedna piosenka. Nie jesteśmy zespołem — zapewniła brunetka swoją najlepszą przyjaciółkę. — O-oni są zespołem. Hologramowym zespołem. Na pewno hologramowym.

Flynn nie była przekonana.

Ja również, ale z innego powodu.

— Tak, widziałam — zauważyła. — Dlaczego ukrywałaś tych przystojniaków?

Uznałam to za oznakę, by się wycofać, ale nadal byłam wystarczająco blisko i słyszałam, o czym rozmawiały.

No co? Muszę znać ploteczki.

— Jest powód. Po prostu... Jest bardzo szalony.

— Och, uwielbiam szaleństwo. Powiedz mi.

Zrobiłam krok do przodu, czując, że to bezpieczniejsze terytorium.

— Okej, więc są... — zaczęła Julie, widocznie wymyślając jakieś kłamstwo. — Ze Szwecji! Tak, okazuje się, że są dobrzy nie tylko w robieniu klopsików, ale też w tworzeniu muzyki.

Aktorstwo nie było jej silną stroną.

— Tak, oni grają tam, ja streamuję ich tutaj, gramy razem, odchodzą i koniec — ciągnęła. — W każdym razie, kto cieszy się, że wróciłam do programu muzycznego?

Razem z Flynn wymieniłyśmy spojrzenia, podczas gdy Julie robiła jazzowe ręce.

— Jules, czy ty nas okłamujesz?

Dziewczyna straciła swój zapał.

— Tak. Tak, kłamię.

— Od kiedy się okłamujemy? — Flynn podniosła głos.

— Flynn... Przepraszam. — Julie popatrzyła na mnie z niemą prośbą o pomoc, ale nie mogłam stanąć po jej stronie. Co powinnam powiedzieć? W końcu ledwo je znałam.

— Przepraszam? Tylko na tyle cię stać. — Prychnęła druga brunetka. — Chodźmy, Lila Mae.

Odeszła.

Nie ruszyłam się.

— Jesteś po jej stronie? Nie wiem, jak działały przyjaźnie tam, skąd jesteś, ale my się nie okłamujemy.

Flynn szybkim krokiem opuściła salę gimnastyczną zła na nas obie.

Julie już miała zacząć za nią biec, ale ją zatrzymałam.

— Nie są hologramami, prawda? — spytałam, jakbym nie znała odpowiedzi.

— Właśnie, że są! — Molina spróbowała skłamać, lecz posłałam jej wymowne spojrzenie. — Nie są...

— Czym są? — Zaczęła bawić się swoją koszulką. — Obiecuję, że nie uznam cię za szaloną, jeśli ty nie uznasz mnie za szaloną.

— Dlaczego miałabym uznać cię za szaloną?

— Bo ja też ich widzę. Kiedy nie graliście piosenki.

Jej ciemne brwi się uniosły.

— Naprawdę?

— Tak. Basista powiedział, że ma na imię Reggie i w żartach poprosił Carrie i jej koleżankę o numer. Podałam mu mój — wytłumaczyłam. — Zapisałam go na jego ramieniu. Wierzysz mi?

— Tak. — Przytaknęła. — Ale nie wiem jak.

— Ja też nie.

— Chwila! Powiedziałaś, że napisałaś go na jego ramieniu?

— Tak... I co z tego?

— Są duchami! Nawet ja nie mogę ich dotknąć. Dotknęłaś Reggiego?

— I głównego gitarzysty. Poklepałam go po ramieniu.

— Wow. — Odetchnęła dziewczyna. — Możesz dotykać duchy.

A już myślałam, że moje życie będzie normalne...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro