Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rezydencja.

Obudziłam się w jakimś pokoju. Raczej nie pokoju. To była to piwnica. Wyrywałam się. Czułam na sobie bandaż. Spojrzałam na ranę. Przestała krwawić. Moje zmysły były wyostrzone jednak byłam za słaba. Musiałam czekać. Zamknęłam oczy i liczyłam chwile w których jeszcze żyje.

Usłyszałam otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Nie był to Dr. Smile. Był to chłopak mógł mieć ok. 18 lat. Miał na twarzy żółte gogle i chustę. W rekach trzymał toporki. Podszedł i przyglądał mi się. Po chwili za nim do piwnicy wkroczyli również jacyś chłopcy ok. 17-18 lat. Podeszli do chłopaka i zaczęli z nim rozmawiać. Wpatrywałam się w nich. Mówili coś o operatorze. Nie wiem kto to jest ale pewnie chcą mnie zabić. Spojrzałam jednemu chłopakowi w oczy. Miał białą maskę i żółtą kurtkę. Chłopaki zaczęli podchodzić. Usłyszałam otwieranie drzwi. Znowu ktoś zszedł. Kiedy wszedł wystraszyłam się. Mężczyzna był w garniturze był nienaturalnie biały i co najgorsze nie miał twarzy. Zza pleców wychodziły mu macki. Chciałam się odsunąć ale nie mogłam. Zamknęłam oczy. Jednak mężczyzna podszedł i spojrzał na ranę po postrzale. 
~Dziwne.- Usłyszałam w swojej głowie. 
-Co jest dziwne operatorze.- Odpowiedział chłopak w białej masce. Myślałam, że tylko ja go usłyszałam.
~Jej rana się nie goi. To są srebrne naboje. Używają ich tylko łowcy wilków.- Mężczyzna spojrzał na mnie. Miałam takie wrażenie. 
-Slendy... Ty chcesz powiedzieć, że ona...- Nie dano mu dokończyć. 
~Jesteś niezwykła.- Zaczął. No nie znowu to samo. Znowu jestem niezwykła. Nie chce już eksperymentów. Mężczyzna był wyjątkowo spokojny.~Nie zrobimy ci krzywdy. Zaufasz mi.- Dało się słyszeć w jego głosie spokój. Czułam, że mogłam mu zaufać. Pokiwałam głową na tak~ Chłopaki odpiąć ją z tych kajdan.- Chłopaki zrobili co kazał im mężczyzna jednak niechętnie. W tym momencie ja zmieniłam się w wilka. Wyciągnęli swoje bronie, a ja się odsunęłam. Widziałam teraz zdziwienie. 
-Czy ona się boi??- Zapytał się chłopak w goglach. 
~Tak Toby. Ona się boi i nie ufa wam. Nabrała tylko do mnie zaufania. Ktoś musiał ją skrzywdzić. Jednak muszę zobaczyć co znaczy jej błękitna krew. Znam tylko jeden rodzaj tej demonów którzy mają taką krew. I to jest dziwne. Musze to jeszcze sprawdzić. Wy macie się nią zająć. Przez trochę będzie chodzić między wami jako wilk. Pilnujcie ją.- Mężczyzna wyszedł zostawiając mnie z zdziwionymi chłopakami. Poszli w stronę wyjścia. Poszłam za nimi. Musiałam poznać ich zapach.~ A właśnie mówcie do niej Blackberry tylko tyle o niej wiem i śpi u was w pokoju. Zaczyna wam ufać tylko proszę nie wystraszcie ją, bo się pogniewamy.- Po chwili głos ucichł. Chłopaki spojrzeli na mnie. Pokiwali głową, że mam za nimi iść więc poszłam. Weszliśmy do wielkiego salony. W tym momencie koło mnie pojawia pojawił się pies. Zaczęłam uciekać, a pies mnie gonić. 
-Smile dog. Zostaw ją.- Chłopak w goglach zaczął za nami biegać.
-Jeff łap swojego psa i najlepiej przez kilka dni trzymaj go z dala za nim nasz nowy współlokator się nie przyzwyczai.- Powiedział chłopak w masce, a chłopak z wielkim uśmiechem niechętnie wstał i pobiegł za psem. Kiedy go złapał podeszłam do chłopaka z pomarańczowym golfie i zaczęłam się łasić. 
-Hoodie wilk się do ciebie łasi.- Spojrzałam na chłopaka, który to powiedział. Miał granatową maskę i był bez oczu. 
-Ludzie to jest Blackberry. Znaleźliśmy ją przy przepaści.- Powiedział chłopak. 
-Ale to jest wilk, a nie dziewczyna, którą przynieśliście.- Powiedział czarno-biały klaun. 
Chłopaki wszystko opowiedzieli. Byli zdziwieni. 
-Chodźcie do łóżek.- Cała trójka poszła, a ja za nimi. Weszłam do pokoju. Położyłam się na ziemi i zasnęłam. Obudziłam się jakoś o pierwszej w nocy Przeciągnęłam się otworzyłam sobie drzwi i wyszłam do kuchni. Kiedy nikogo nie było szybko się odmieniłam i nalałam sobie wody do szklanki. Napiłam się. Usłyszałam, że ktoś schodzi. Zamieniłam się i schowałam za ścianą. Ze schodów schodził chłopak. Poznałam po posturze. W końcu na żadną dziewczynę nie natrafiłam. Miał na głowie kaptur.  Chłopak szybko wyszedł z domu. Wróciłam do pokoju chłopaków. Na podłodze było zimno. Weszłam na łóżko właściciela pomarańczowego golfu i skulona w kłębek zasnęłam. 



🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺

Mamy następną część. Mam nadzieje, że się podoba. Czy podejrzewacie kto wychodził z domu??Kto jest zdrajcą?? Jeżeli podejrzewacie napiszcie. Kto może zdradzić naszych kochanych morderców z rezydencji Slendermana?? Dlaczego Scroll chce, żeby dziewczyna wróciła do Psychiatryka?? To w następnych odcinkach. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro