Prawda.
POV Hoodie.
Pobudka była szybka. Do pokoju wbiegł nie kto inny jak Jeff drąc się na cały głos. Wstałem i spojrzałem w miejsce gdzie powinna leżeć BlackBerry. Nie było jej tam. Zszedłem do kuchni.
-Wi-dział k-ktoś wil-ka.- Zapytałem. Odpowiedziała mi cisza. Jeff zadławił się swoimi kanapkami, Eyeless Jack upuścił swoją nerkę, a Ticci Toby zatrzymał się w pół swojego śniadania. Wszyscy patrzyli po sobie. Jedyną najdziwniejszą osobą był KageKao. Co się z nim dzieje??
-Może Smile dog znowu ją wystraszył- Zaczął Eyeless Jack.
-Ej... Spadaj od niego. Smile dog siedzi w moim pokoju.- Powiedział wkurzony Jeff. Ten wiecznie uśmiechnięty nie będzie taki chop do przodu. Nawet nie wie jaki Smile jest sprytny. W końcu do kuchni wszedł Slenderman.
-S-Slen-der... Wi-dzia-łeś wil-ka.- Slenderman nie odpowiedział. Chyba był zły. Wiedziałem, że nam się oberwie. Jednak to co się stało nie pasowało do zachowania Slendermana. Z
awsze karał wszystkich, tym razem ukarał tylko parę osób.
~Jeff, Toby i Masky.- Spojrzał na tą trójke.
-To nie my.- Powiedzieli razem.
~O dziwi nikt nie zauważył, że BlackBerry zniknęła, a że wy tutaj byliście piersi to wy dostaniecie szlaban.- Pierwszy raz widziałem go takiego.
-Pewnie. Zawsze ja.- Zbulwersował się Jeff.
~Jakbyś nie sprawiał kłopotów to nic by się nie stało. Hoodie, Eyeless Jack i Liu idźcie obadać teren. Może coś wam się uda dowiedzieć. Musicie przejść przez przepaść. Ale poczekajcie jeszcze, bo czegoś się dowiedział. Ona nie jest taką prostą dziewczyną.- Odezwał się ze stoickim spokojem Slender. On był dziwny.
-C-Coś s-się s-sta-ło??- Zapytałem lekko przestraszony. Chyba dziewczyna zaczęła mi się podobać. Jej oczy dwukolorowe i ta nieśmiałość. Jest taka jak ja. Przeszła nawet tyle ile ja. Jednak muszę się o niej czegoś dowiedzieć. Spojrzałem na Slendera. Miał smutną twarz.
~Wiedziałem, że jej błękitna krew ma coś wspólnego z upadłym aniołem śmierci.- Przekazał nam tak jakby załamany.
-Znam tylko jednego upadłego anioła. Axena.- Odezwał się wchodzący do kuchni Splenderman.- Uratowałem ją przed pogryzieniem wilka. Miała przy sobie 3 miesięczną córkę. Słodka dziewczynka.- Zaczął i spojrzał na wszystkich. Nie był ani zły ani spokojny. Był rozbawiony. Nie wiem z czego. Splenderman to 2-3 metrowy mężczyzna w garniturze w kolorowe kropki. Zamiast krawatu ma czerwoną muszkę.
-Splenderman. Nie zaczynaj.- Powiedział udając zmęczonego Jeff.
~Tylko Splendermanowi udało się w tamtym czasie porozmawiać z Axeną. Uwierzcie. Nie zaufała nawet mi, a dziewczynka to nasza zaginiona.- Dopowiedział Slenderman.
-Cz-czyli, ż-że o-ona je-est có-órką U-Upa-adłe-ego A-Anio-oła Ś-Śmier-rci.- Odezwałem się w końcu.
~Jest córką Upadłego Anioła Śmierci i...- Nie zdążył powiedzieć, gdyż wtrącił się Splenderman.
-Jej ojciec był Alfą.- Stwierdził.- Zabiłem go jak ratowałem Axenę.- Dodał.
-Więc co teraz.- Odezwałem się.
~Jak to co?? Musicie ją odnaleźć.- Poprosił nas Slender. Spojrzałem na Jacka i Liu. Pokiwali głowami. Wzięliśmy broń i poszliśmy. Zaczęliśmy się kierować tam gdzie znalazłem z Toby'm i Masky'm dziewczynę. Jednak nic nie było. Przeszliśmy przez most nad przepaścią i ruszyliśmy dalej przez las. Usłyszałem wycie. Może to ona. Było rozpaczliwe. Tak jakby wołało o pomoc.
-To nie tereny Skrolla??- Odezwał się Eyeless Jack. Stanąłem i spojrzałem na Liu. Czyli to Skroll porwał moją księżniczkę ale dlaczego. W pewnej chwili usłyszeliśmy zgrzyt łamanych gałęzi. Zza krzaków wybiegła Lulu.
-Hej Jack.- Uśmiechnęła się Lulu.- Po co wtargnęliście na nasz teren??- Zapytała.
-Najpierw to wy wtargnęliście na nasz zabierając naszą własność.- Odezwałem się lekko wkurzony. Lulu się zaśmiała.
-O jakiej własności mówisz??- Spojrzała na mnie. Chyba wiedziała o co mi chodzi. A ja właśnie potraktowałem ją jak rzecz. To było żyjące stworzenie. Nawet piękne. Z zamyśleń wyciągnął mnie głos Eyeless'a Jacka.
-Boże. Mówimy o wilku.- Zaczął Eyeless Jack.
-Wilk jest własnością Skrolla- Powiedziała Lulu wrednie się uśmiechając. Postanowiłem to zostawić i wrócić ze Slendermanem. Zaczęliśmy się kierować do rezydencji. Tam opowiedzieliśmy wszystko Slendermanowi. Kazał wszystkim szykować jakiś plan na odebranie Blackberry z rąk Skrolla. Wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżko. Myślałem, jak ją można uratować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro