Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Akt XI

Wróciłam.
Dom.
Mój dom.

Wyszłam z portalu i znalazłam się w moim starym labolatorium.
Wszystko było pokryte grubą warstwą kurzu.
Wiele pajęczyn pokrywało kąty pokoju jak i sufit czy biurka.
Nie mogłam uwierzyć, że wróciłam.
Wyszłam z laboratorium po schodach.
Weszłam do ciemnego pokoju z, którego farba i tapety były pozrywane i wyblakłe.
Różne meble były po obgryzane przez mole i inne insekty.
- Dawno, tak dawno mnie tu nie było.
Poczułam ścisk i ciepło w sercu.
Źle się czułam z tym, że tak długo mnie nie było.
Spojżałam na czarną komodę, która była bardzo zniszczona i wyblakła przez te lata.
Było na niej zdjęcie.
Wytarłam kawałkiem chusteczki kurz i zobaczyłam cztery postacie.
Mnie, Dakotę, T'Chakę i jego brata.
Przypomniałam sobie, że zdjęcie zostało zrobione na pamiątkę zawartego rozejmu między Wakandą, a Serigalą.
Łzy napłynęłi mi do oczu.
"Czemu opuściłam to miejsce.... Czemu.... Właściwie..?"
Pomyślałam.
Wyszłam z budynku i ujżałam zniszczony Nowy York.
Po ulicach walały się ciała....kosmitów?
Na jednej z dróg zauważyłam stwora wielkości Statuły Wolności, a może nawet i większego potwora.
- A więc tak wyglądał rok 2012?
Poszłam przed siebie.
W międzyczasie przebrałam się w białe getry, brązowe buty i szarą bluzę z ogonkiem, uszami i rogami kozimi.
Spojżałam do góry, ujżała wtedy Stark Tower, które było zniszczone.
Na samej gurze zachowało się tylko A.

Ludzie dyskutowali o nowych bohaterach.
Na ulicach pohawiło się dużo stacji telewizyjnych.
Jakieś dzieci krzyczały- A wy widzieliście jak on go złapał!- Apbo kiedy Halk przygniótł go do ziemi!
Tak w moim PRAWDZIWYM świecie byli Avengersi.
Ukratkiem ujżałam HawkEye'a, który wchodził z Nataszą do samolotu TARCZY.
Szybko wróciłam do swojego domu.
Mieszkałam nie daleko Stark Tower na małej uliczce. Mój dom wyglądał jak budynek Japońskiej kafejki.
Weszłam do środka.
Wszystko było pokryte pajęczynami i kurzem.
Uznałam, że trzeba to posprzątać więc chwyciłam za miotłe i zaczęłam sprzątać.
Gdy skończyłam wszystko się lśniło, błyszczało i pachniało.
- Nie ma to jak w domu!- powiedziałam sama do siebie. Bardzo brakowało mi tego miejsca. Tego świata. Tej linii czasoprzestrzennej.

Po paru dniach przeczytałam w gazecie, że Thor ze swoim bratem Lokim wrócili do Azgardu zabierając ze sobą Tesseract.
Dowiedziałam się też o nowym projekcie TARCZY.
Kryptonim Avengers.
Wiem, że już wcześniej o niej mówiłam, ale po paru dniach dowiedziałam się, że jest to projekt udany i zatwierdzony przez rząd.
Usłyszałam różne pogłoski o różnych miejscach pobytu każdego członka Avengers. Wróciłam do swojego domu. Powinnam zająć się NIĄ i innymi dosyć ważnymi sprawami takimi jak zdać raport dla.... Nie ważne.

- Dawno tu nie byłyśmy tutaj. Stęskniłam się za tymi meblami, obrazami i twoimi głupimi książkami historycznymi.
- Też się stęskniłam....
- Powinnaś wrócić do Wakandy wiesz? Król T'Chaka bardzo ci ufa pod względem czego kolwiek. A nie było cię tu od dłuższego czasu.
- Taaaaa.......
-...

Spojżałam na pokój. Czegoś mi brakowało. Ignorując to uczucie poszłam do łazienki ze świeżymi ubranami. Gdy wyszłam ubrałam się w cosplay Szczerbatka, ciemno zielone szorty oraz niebieskie trampki z czarnymi podkolanówkami. Poszłam na spacer. Każdego dnia ubierałam się w sumie tak samo. Chodziłam biegać rano. Odwiedziłam Wakandę. Czas przeleciał mi nie ubłaganie. Zanim się obejżałam miasto było odbudowane, a ja sama zamieszkałam niedaleko T.A.R.C.Z.Y. Jakoś tak mi się udało.
Kilka razy gdy biegałam w parku słyszałam :

- Twoja lewa.
- Huf, puf! Ta pamiętam...

Raz mi się udało ich dogonić wtedy też powiedziałam :
- Twoja...
- TWOJA lewa! - Steve Rogers zatrzymał się obok Falcona i popatrzył zdziwion z przyjacielem na mnie, a ja pobiegłam dalej. Zaczęłam więcej ćwiczyć jak i czytać. Innym razem musiała pójść do nad morze. Poszłam popływać. No..... Pływało mi się tak dobrze, ( w sarkaźme oczywiście) że wróciłam po 4 dniach po domu. Gdy pływałam to taaaaaaaak jaaaaakby straciłam nad NIĄ panowanie. Zdemolowałam kawałek podwodnych jaskiń.
Gdy wróciłam to nie wiem jak, ale na ziemię wrócił Thor i dostałam od niego autograf na mojej niebieskiej bluzie z szarym kapturem. Po tym znów stałam się Black Wolf. Po tym jak udało mi się uratować samolot prezydencki. Po tym incydencie Nick Fury ma OKO na mnie. Założyli mi monitoring przy domu i w domu, i na mojej ulicy. Więc od tamtej pory bardziej uważam. Choć T.A.R.C.Z.A. pewnie już wie iż to ja jestem Black Wolf. No cóż. Raz zostałam nawet wezwana do Sztabu i.... Było fajnie. Teraz jestem jedną z agentek. I jest ZAROBIŚCIE!!!!!

Byłam na paru misjach z Natashą Romanof. Tak jakby jesteśmy zgraną parą, ale przynajmniej razem ani razu nie nawaliłyśmy.

Aktualnie zajmuję się tworzeniem leku na NIĄ i może w końcu będę mogła to kontrolować. ONA to też jedna z form w jakie mogę się przemienić, ale ona jest wyjątkowo kapryśnia i trudno się z nią dogadać. To właśnie ONA ma największą siłe i moc niszczenia jest też dosłownie największą ze wszystkich moich form. Przez co trudno ją kontrolować.

Poszłam spać.

Oczami Krisy

- Pewnego dnia powróci tuuuuu... I zniszczy wszystko znóóóóów. Kontrolę straci, taaaaaaak.... Posypie się krew i wiaaaaaaaatr.
Uciekaj jeśli chcesz, chodź-przyjdź i krzyknij preeeecz. Nie odgoni jej już niiiiiiikt, zniknie wszystko w miiiig.
Dla jej dobra jeeest ta klatka lecz nie rozumie nieee tego bólu iż wojowniczką jeeest i śmierć nie straszna jej jeeeeeest. Nie ważne kto zginiee ona wróci tuuuuuu. Nie ważne co ona znisczy toooo. Zabije każdego kto tego chceeee.- Śpiewałam patrząc przez okno na niebo. Ja po prostu wiem, że jej czas przyjdzie i tyle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro