Akt X
- CO WY ROBICIEES!!?!!??- krzyknęła Rena stojąca za mną.
- R...Rena?!
- O hej.
- Stalkerko kto to jest?
Rena stała z tyłu. Na twarzy miała wymalowany szok. Nagle wyciągnęła dwa Batarangi i rzuciła je w stronę Trio. Autobot nagle przestał się ruszać, a niebieskie światło z jego oczu znikło. Upadł na ziemię, był wyłączony.
- T-Trio...???- spojżałam na robota.
- HEJ!!! Tylko ja mogę robić takie rzeczy!!- krzynęła Krisy'a choć tylko ja mogłam ją usłyszeć.
- Rena. Uspokuj się! - Powiedziałam do Reny wstając z podłogi.
Rena spojżała na mnie nie ufno.
- Słuchaj, wiem że masz mnóstwo pytań i mogę ci na nie odpowiedzieć..
- Co to jest? Co się dzieje? Kto to jest? I co to za miejsce?!
- Proszę odłuż broń i uspokuj się, a ci wszystko wyjaśnię.
-...
- T-To jest prototyp Autobota mojej przyjaciółki, a- a to miejsce to jej labolatorium i-i-i proszę odejdź z tąd j- ja muszę to dokończyć... Pros- szę.
- Auto- co?! I co to jest?!
Pokazała na portal.
- To m.....
- Co? Co twoje?!
- To moja droga do domu!!!- krzyknęłam, a Rena umilkła. Nie ma odwrotu muszę jej powiedzieć.
- Nie jestem z tąd... Nawet nie z tego świata i ten portal zabierze mnie do domu! Muszę wrócić!
- Te wszystkie miesiące- powiedziała Rena mając głowę ku dołu. - Kłamstwa.... Kłamstwa i tylko kłamstwa!!!!- krzyknęła biorąc głowę do góry i wtedy zobaczyłam, że z jej oczu obficie lecą łzy.
- Rena...
- Nie nazywaj mnie TAK!!!!!!!!- w jej głosie słychać było furię. Skoczyła do góry, zrobiła lekki ruch ręką i na jej dłonie nałożyły się wielkie metalowe rękawice.
Pobiegła w moją stronę i chciała zaatakować, ale zrobiłam unik.
Szybko przycisnęłam swój naszyjnik z głową wilk. Na moje ciało nałożył się mój czarny kostium.
Szybko jednak dostałam cios w plecy od Reny, więc szybko zmieniła swoją dłoń w łapę goryla i udeżyłam Renę, która upadła, ale szybko wróciła do pionu. Zmieniłam się w pół, w lwa.
Rena szybko mnie zaatakowała, więc odparowałam.
Walczyłyśmy jak na szermierce, aż ta w końcu uderzyła mnie w miejsce gdzie miałam ranę.
Upadłam.
Rena szybko złapała mnie i przytrzymała przy ziemi tak, że nie miaĺam jak się ruszyć.
Spojżałam w jej oczy, były pełne łez.
- Jedno.....Tylko jedno.....- Powiedziała.
- Czy MOGĘ CI UFAĆ!!!????- Krzyknęła i spojżała na mnie pełna gniewu.
- Nie.- odpowiedziałam spokojnie. Nie bałam się jej tylko tego, że ONA może się wkurzyć za to co Rena zrobiła.
Rena upadła na ziemię.
Wstała wypluwając włosy z ust.
- J- jak to?- powiedziała wstając powoli.
- Ufać mogą mi tylko PEWNE osobny.
Mam znajomości, którym nic się nie stanie jak mi zaufają, a twoja rodzina mogła by ucierpieć.
-... A jeśli bym to... Zniszczyła- powiedziała podchodząc do nieukończonego portalu.
- Nie. Nie.
Rena wyjęła Batarang.
Zobaczyłam, że chce go rzucić w portal.
- NIEEE!!!!!- Krzyknęłam i rzuciłam się do biegu. Skoczyłam na Rene.
Okazało się, że Batarang był Aktywowany.
Szbko wzięłam go i rzuciłam na zewnątrz budynku.
Złapałam Rene w pazuru, gdyż zamieniłam się w mi-ni smoka.
Poleciałam do góry i splunęłam płomieniem w sufit.
Wyleciałam z budynku.
Po chwili Wybuch rozdarł powietrze na szczęście Rena uniknęła obrażeń.
Ja... Nie zbyt.
Nagle pojawiła się Liga.
Ja zwaliłam się na ziemię.
- Co tu się stało?!- był to głos Supermana.
- Zaraz... Tam chyba ktoś leży...- powiedziała WW.
- Zaraz... RENESME?!!?- był to głos Batmana.
Szybko WW złapała nieprzytomną Renę. Mnie zaś złapał Batman.
Był wściekły.
Ja natomiast zmieniłam się już w człowieka, ale miałam sporo ran.
- TO TWOJA SPRAWKA TTAK?!??!??
- Bruce spokojnie...
- JAK MAM BYĆ SPOKOJNY?!??! MOJA CÓRKA PRAWIE ZGONĘŁA!!!
- Co to?- spytał Superman.
- Lepiej chyba to zniszczyć -powiedziała WW.
- N-n-nie.....- szepnęłam.
- CO?!- Krzyknął Bruce.
- P-p-p-p-r-r-o...szę n-nie......- powiedziałam błagająco. Ukratkiem zauważyłam stojącą obok mnie Krisy, która miała spuszczoną głowę. Nie odzywała się, ale zauważyłam jedną pojedynczą łze.
- Cóż, trzeba było się tłumaczyć, żalić i przepraszać dawno temu...- powiedział z furią w głosie Batman.- Zniszcz to Clark!
- N-nie rób tego... - Rena się ocknęła i powoli podeszła do ojca, który trzymał mnie jedną ręką z moją dłoń, a drugą za szyję.
- Renesme...- powiedział z troską w głosie i spojżał na córkę.
- Nie możesz!
- To coś jak i ona są zagrożeniem dla każdego!- krzyknął.
Rena poszła do wyłączonego portalu i stanęła rozkładając ręce.
- Rena...- odezwała się WW- Nie wiesz do czego ona jest zdolna.
- Znam ją, to znaczy w pewnym sensie ją poznałam i wiem, że nie skrzywdzi nas.
WW, Superman i Batman spożeli po sobie. Clark wziął mnie z rąk Batmana i postawił obok portalu.
- Co to jest?-Spytał.
- To dro-og-g-g-a do domu- powiedziałam wstając i łapiąc się jedną ręką za brzuch. Miałam tam sporą ranę.
- Jak to droga do domu?- spytała WW.
- Nie pochodzę z tąd. Tylko z równoległego świata. Muszę wracać słyszałam, że podobno jakaś armia kosmitów zaatakowała New York. A mnie nie było tam od 1980.
Tęsknie za domem- powiedziałam, a różne wspomnienia zaczęły mi przelatywać przed oczami.- Nie będę was prosić o wybaczenie czy zaufanie tylko o pomoc uaktywowania portalu! Proszę.- pare łez pociekło mi po policzkach.
- Jeśli myślisz, że...
- Tato! Musimy jej pomóc!- Rena się na mnie spojżała i uśmiechnęła lekko.
- Chce by wróciła do Domu.- Bruce spojżał na córkę i z westchnieniem odrzekł - A co potrzeba do tego?- wskazał na portal.
- Potrzeba rubińskiego kryształu.
- To do dzieła!- powiedział Clark.
Diana, Bruce i Clark zaczęli budować.
Spojżałam na Rene. Nie spojżała na mnie.
- Gotowe!- powiedziała Diana. Wcisnęła poszczególne guziki i pociągnęła za wajche. Portal otworzył się.
( Taki miał kolor)
- Czyli odchodzisz?- spytała Rena.
- Jeszcze się spotka przyjaciółko. - Powiedziałam do Renesme.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie.
I weszłam do portalu. I tak oto wróciłam do roku 2012 w ICH świecie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro