Akt VII
Było wcześnie rano.
Koło 6:30. Obudziłam się rozczochrana jak czarownica.
Kiedy usiadłam na łóżku swoim wyglądem przestraszyłam jakiegoś jelonka. Wstałam i zeszłam na dół, nikogo nie było nawet zwierzęta poszły z Angel do głębokiej buszy.
Byłam ja, jelonek i kartka.
Całuski Futrzaku! Wracam do Dzikiej Buszy na Zachód! Sorki zabieram zwierzęta masz zbyt dużo zwierząt w domu więc zostawiam ci jelenia i liska.
Papatki 💖
-.... Dzięki, miło z twojej strony- zaśmiałam się ironicznie.
Stanęłam w bbiałej koszuli nocnej z czarnymi łatami na środku pokoju i zastanawiałam się co teraz.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- No chej jedziesz czy wysłać ci specjalne zaproszenie? Wszyscy czekają na sali treningowej.
No prawie wszyscy bo nie ma Batmana i Supermana.
- Ale jesteśmy MY twoi przyjaciele!!!!!!!- wykrzyknął do ucha Renesme Flash.
- HEJJJJ!- krzyknęła i zganiła go by jej nie ogłuszył.
Byliśmy na placu przeszkodowym na środku morza dzięki szybkiemu wynalazku Batmana dostaliśmy się tam w niecałe 12 sekund.
WW i Aquaman siedzieli na trybunach, które odgradzały jedną część mini wyspy od morza.
Czekałam na swoją kolej.
Renesme walczyła ze specjalnymi robotami treningowymi w specjalnym niebiesko - białym stroju treningowym.
Później był Flash, który ćwiczył walkę bez swojej umiejętności szybkiego biegania.
Usłyszałam przez megafon jak mnie wołają wyszłam na plac i był to mój pierwszy raz ( bez pod tekstów) kiedy walczyłam na niby na placu treningowym na wyspie Ligi.
- Zaraz!- krzyknęłam zanim roboty przystąpiły do ataku.
- O co chodzi? - Spytała WW.
- Dajcie mi najwyższy poziom.- powiedziałam.
- Jeśli Ci go damy nie będzie przebacz tylko prawdziwa walka na śmierć i życie! Jesteś tego pe...
- Tak!- przerwałam Aquamenowi.
Oczy WW
Spojżała na roboty było ich z 6 i 3 z nich przystąpiły do ataku.
Jak gdyby nigdy nic złapał jednego za głowę nie ruszając się nawet z miejsca.
Zaczęła się obracać. Wyglądało to tak jak Olimpiada w rzucie młotem.
W pewnej chwili przestała się kręcić i w ręce gdzie był robot była pustka
Robot z ogromną prędkością roztrzaskał się o ściąnę trybun.
Wstrząs był ogromny prawie się wywaliliśmy.
Nagle reszta robotów ją zaatakowała ta zaś skoczyła wysoko do góry i swoją głowę zmieniła w łeb jaszczurki podobnej do smoka i zaczęła zionąć złotym ogniem.
Zmiotła z powierzchni ziemi kawałek trybun i poszła do wyjścia do damskiej szatni.
- CO. TO. BYŁO?- zapytał Aquamen, który wyszczeżał oczy.
- Mój boże! - Mówiąc to spojżałam na Aquamena.
- Musimy ją kontrolować nie mamy pewności co zrobi z taką mocą. - Powiedział.
- Już kiedyś widziałam coś podobnego, ale nie równało się z tą siłą. - Powiedziałam lekko drżącym głosem. - Ona nie jest z tego świata. - Mówiąc to odeszłam trochę chwiejącym się krokiem zostawiając zamyśloną rybkę.
Ja
" jeśli mam być z nimi szczera nie będę tego ukrywać, ale boję się co zrobi Renesme jeśli się dowie z kąd pochodzę nawet nie zna mojego prawdziwego imienia" - rozmyślanie przerwałam mi stojąca w szatni Renesme.
- Kobieto Co TO BYŁO??????!!!!
- Nic tylko pokazałam, że sprzęt mógł by być lepszy. - Powiedziałam to bez emocji w głosie.
- Czekaj! - Złapała mnie i mocno, nawet bardzo mocno trzymała mnie za ramiona.- Nawet ja wiem, że nie powinnaś mieć takiej mocy Zuri... Sprawdziliśmy twoje badania twoje ciało nie mogło by zrobić czegoś TAKIEGO!
- Rena ja wiem, ale mam talentów!- Powiedziałam to śmiejąc.
- Słuchaj moc, a ciało to...to co innego jednak o tym przekonasz się w swoim czasie.- wyszłam zostawiając Rene w ciszy.
- Wow to co zrobiłaś było trochę straszne...- powiedział zatrzymując mnie w połowie drogi do wyjścia Flash.
- Jestem straszna to fakt! - Powiedziałam to i uśmichnęłam się słodko pokazując moje kły ( miałam wilcze kły od urodzenia).
Poszłam do WW, która czekała przy wyjściu.
- Zuri chodź- powiedziała WW i wyszłyśmi na plac.
Nagle zatrzymała się i spojrzała z nieufnością.
- Skąd JESTEŚ...?- Powiedziała bez emocji.
- Dobrze wiesz, ale oni nie mogą wiedzieć...Nie zostanę tu na Bardzo długi czas może na sama nie wiem, ale wiedz tyle, że to nie mój świat.
Odeszłam i obejrzałam się na Diane...
Tak wiem kim jest, ale zobaczyłam u niej wzrok, który oznaczał, że i tak każdy się dowie.
" Co mogę zrobić? To moja sprawa.
Ale skor to ich świat muszę zrobić wszystko by mi ufali. Bym zadbała o nich. By nie wiedzieli KIM JESTEM
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro